Albo zima. Kiedyś to były czasy. Teraz to nie ma czasów. Teraz to zima tylko na zdjęciach. Kiedyś to pociągi do torów przymarzały. Trzeba było w środku lasu wysiadać i na te stalowe koła chuchać. Niejednemu się język do szyn przykleił. Całymi grupami szło się na dzikie lodowiska. Wracało się różnie. Jeden nogę złamał, drugi tylko bulknął pod lodem, wilki zajmowały się resztą. To były ciężkie czasy. Do szkoły trzeba było wstawać o trzeciej. 5 kilometrów iść w zamieci. Jak się ojcu spirytus podebrało, to jeszcze szło iść przy minus 30. Teraz dzieciakom zimno w okolicach zera. Wtedy, jak jeszcze były czasy, sandały wystarczały przy śniegu do kolan, a i nogi się przetarły po tym jak się węgiel z hałd kradło. Teraz to nie ma czasów, kopalnie chcą pozamykać. Nawet nie będzie gdzie nóg pobrudzić. A polski węgiel, wiadomo, najlepszy. Taki dobry, że zmienił w kraju klimat. Albo i na świecie. A może we wszechświecie. Najlepszy. Pewnie dlatego w polskich piecach pali się tym ukraińskim i starymi szmatami. Wracając do starych szmat. Jak już doszło się na ten pociąg, w sandałach, w zamieci, gluta otarło i wsiadło w pociąg i jak był dobry dzień, to nie przymarzał do szyn. Jak był zły, to chuchanie. Trzy przesiadki i było się na miejscu. Starą szmatą woźna witała. Kiedyś to był szacunek do nauczycieli, stopniał jak ten śnieg. Nie ma już czasów. Jak matematyczka huknęła linijką po łapach, to paluchy przetrącone i nie było jak węgla kraść. Szacunek był. Od kurew wyzywaliśmy ją tylko po cichu, za plecami, pijąc resztę spirytusu od ojca za szkołą i zadymiając papierosem. I wpierdol był, i szacunek. Nauczyciel wlał, ojciec poprawił, nie to co teraz. Wszyscy wyrośliśmy na porządnych ludzi. Marian po terapii założył nawet rodzinę. Karol wyszedł za dobre sprawowanie przed czasem. A Tomek pije tylko z 5 razy w tygodniu. Teraz gówniarzerka rozwydrzona. Wymagania ma. Myśmy w pierwszej pracy nie zarabiali, człowiek się cieszył, że w ogóle robota jest. Teraz za 9 tysięcy w stolicy nie umieją przeżyć. Mi na fajki zawsze wystarcza i to z samych zasiłków. Kłamcy. Teraz wszyscy kłamią. Tyle lat starymi butami w piecu się paliło i smogu nie było. Teraz tych czytników, radarów jakichś nawieszali i alarmy, że smog. Jaki smog Panie, się pytam. 30 lat w piec wrzucam, co znajdę, teraz objawienie wielkie. I śniegu tego nie ma. To jakiś spisek. Nagle jakieś Grety, szczepionki, 5G, czapki z aluminium. Ten śnieg, to wszystko, to wina komórek. Kiedyś nie było komórek – był śnieg. Kiedyś nie było Internetu, tych fal wszystkich i ołowiu co dzieciom w łokieć wstrzykują. O tym wszystkim można na Facebooku przeczytać. Czy ten śnieg jeszcze wróci? Ja nie wiem. Jakie to święta, takie bez śniegu? Jak Wielkanoc, a to przecież Boże Narodzenie. Czas rodzinny. Wspólna biesiada. Wódeczka. Kurwy lecące na politykę. Wódeczka. Pasterka. Wódeczka. Po pasterce do domu wrócimy, w piecu napalimy, opony wrzucimy, Greta będzie zła. Greta będzie zła.
Dobry Panie i Panowie.
Zima jest. Podobno. W kalendarzu jest. Za oknem- jakaś taka dupna, jak na moje koślawe oko. Panieee kiedyś to byli zimy. Pamiętam jak w trzydziestym szóstym, no może chwilę potem, chodziłam do szkoły. Wiecie, ja o 5:15 miałam autobus. Tak, kurwa, rano! Ale wiecie jaki to był autobus? Autosan stuletni. Czasem coś odpadło, czasem jechał, czasem stał, często dojeżdżał do celu, częściej się spóźniał. Nie wiem jak ja mogłam tak w nocy wstawać. Jak piekarz jakiś. Przeważnie wstawałam 15 minut przed odjazdem i z kanapką w zębach biegłam na przystanek, przystanek był na szczęście koło domu. Zęby zawsze zdążyłam umyć 😉 Ale co ma do tego zima? A no ma. Bo pamiętam, że pewnego roku zima była w pytkę. Jak wsiadłam do tej puszki to mi oczy zamarzały, ale to jest nic! Raz mi dupa do siedzenia przymarzła. No okej, spodnie tylko, przecież z gołą dupą w 30 stopni mrozu nie chodziłam. Ale to się pamięta. Te emocje, kiedy próbowałam się odczepić, ach! A teraz co? No co będziemy wspominać, jak nic nie przymarza? Panie, jak jest zima, to musi być zimno! W tym roku naliczyłam z 5 dni ze śniegiem. Bałwana zbudowałam wieczorem, a rano już go nie było. Lipa.
Tak, sama lepiłam. We mnie jest coś z dziecka. Wynaturzone to moje wewnętrzne dziecko, ale dziecko. A dziecko się kocha, nie ważne jakie jest. Happy Meala w Maku nie kupuję, ale co tam. Zresztą w Maku, to wolą innych gości. Ja to tylko 4 hamburgery z sałatką upierdolę, a są lepsi celebryci niż ja. Taki ksiunc na przykład.
źródło- nie znam, trzymam to na kompie od zawsze. |
Z czym kojarzy Wam się Żywiec? Ze świnią, no ok, świniaki to żywiec przecież. Z czym jeszcze? Z piwem. Zgadza się. Ostatnio Żywiec kojarzy mi się z Wąchockiem. W Wąchocku zawsze jakieś jaja, ostatnio w Żywcu jaja wielkości jaj dinozaurów. Ksiądz poświęcił Maka. Kiedy to usłyszałam myślałam, że śnię, a potem myślałam, że jebnę ze śmiechu. Ale, że jak? Ksiądz wbija do Maka i macha sobie tą swoją śmieszną palemką, kropidłem, czy jak tam tej szczotce? Mak to jakieś dobro katolickie? Może ja swój biznes też powinnam poświęcić, to mi jehowi przestaną ulotki podrzucać. Swoją drogą ciekawe ile szatan zgarnął za takie święconko, bo że się napasł na jadle to nie wątpię 🙂
Księża ostatnio w ogóle mają przerąbane. Pigułka po strasznie wstrząsnęła wielebnymi. No tak, bo oni o swoje dzieci dbają. A co ma powiedzieć jakaś parka, której gumka trzasnęła znienacka? Ja rozumiem, że lekarzom, którzy nielegalnie wykonują aborcje to nie na rękę, ale nie można zakazywać czegoś, co jest nie na rękę jednej, czy dwóm grupom społecznym. A poza tym konstytucja jest dla wszystkich taka sama. Nie wiem dlaczego księża mieszają się do polityki. Polska to nie tylko chrześcijanie- wszyscy mają równe prawa. Dlaczego muzułmanie, albo ateiści nie wtrącają się do polityki, a katoliccy księża lecą na łeb na szyję do wszystkiego jakby ich diabeł poganiał?
Żródło-Foto: www.aceshowbiz.com
“Będziesz cierpieć i cieszyć się każdą chwilą”- zakazana reklama Domino inspirowana 50 twarzami wiadomo kogo 😉
|
W lutym Oskary. I moje urodziny. Dwa międzynarodowe święta. Ida ja i ida do kina i dalej “Idy” nie widziałam. Chyba w końcu obejrzę, bo ponoć ma szansę na Oskara. A wszystkie pannice czekają na “50 twarzy Greya” . Czytałam pierwszą część tych twarzy. Do przeczytania, gdyby nie te kurwa fikołki, święty Barnaba, wewnętrzna bogini i inne bzdety. Kto to kurwa pisał? To znaczy wiem kto, ale co ta baba w głowie miała? Druga część zabiła mnie po kilkunastu stronach- gniot. Trzeciej części nawet nie chciałam na oczy widzieć. Takie nieudolne porno dla niedowartościowanych szarych myszy, które marzą o pierdołach i bogatym księciu. Film chętnie obejrzę, bo jestem ciekawa jak przerzucili pisaninę na duży ekran. Na pewno nie pójdę do kina w lutym, bo te niedowartościowane szare myszy pójdą na to tabunami i będą się jarać jak pochodnia, że aktor, że to, że tamto, że ach. Odpuszczam sobie, zobaczę kiedyś tam.
No i co? Czekamy na zimę. Mogłoby nawalić śniegu w pas, oby nie w marcu, a teraz 😉 Strasznie lubię odśnieżać i budować bałwany z problemami psychicznymi 🙂