Tag

zakupy

Markowe rzeczy za pół ceny, okazja, kup teraz, już! Promocja!

By | Blog, Przemyślnik | 52 komentarze
Kupiła żem se ja buty. Ja dużo butów kupuję. Nie nowość. Widzę dziewczyna szuka podobnych, to mówię- na DeeZee są. Bier babo, bo jest promo i wysyłka za darmo. Jaką odpowiedź otrzymałam? “Ale one nie są takie jak Stuart Weitzman”. Aha. Słowo klucz- “jak”. Akcja dzieje się na jednej z grup na FB, gdzie to osoby kupujące na Aliexpress dzielą się swoją wiedzą. Nie od dziś wiadomo, że Ali to miejsce gdzie znajduje się zatrzęsienie podjebek. Podróbki zaczynają wyłazić z każdej mysiej dziury. I gryzą w oczy gorzej niż smog w Krakowie. Dolcze, Gabana, Wersacze!
źródło-Pixabay
Nie przywiązuję wagi do marki. Kupuję to co wpadnie mi w oko. Czasem jest to ciuch markowy, czasem no name. Czasem kupię buty z metką, czasem popierdalacze za 20 złotych. Czasem zwracam uwagę na jakość, a czasem coś mnie zauroczy swoim niepowtarzalnym wyglądem. I wtedy właśnie kupuję. Uwielbiam Ali, bo można wykopać perełki- bluzeczkę za grosze, której nikt nie ma, albo jakieś ciekawe gadżety. Okulary przeciwsłoneczne, które kupiłam za 5$, zrobiły furorę nawet w Hiszpanii, choć być może nie każdy miałby odwagę w nich chodzić. Zawsze lubiłam się wyróżniać. Taka moja natura i koniec. Oczywiście gdybym zarabiała ze 30 tys miesięcznie, kupowałabym pewnie droższe rzeczy gdy będę zarabiać ze 30 tys miesięcznie, będę kupować pewnie droższe rzeczy 😉 Póki co zarabiam tyle ile zarabiam ( dżentelmen zarobkami poniżej 10 tys się nie chwali) i nie szaleję z Luji Witonami. Ale szczerze? Nie szaleję za Lujiami, bo nie kręci mnie to. Nie czuję wewnętrznej potrzeby posiadania markowej torby za kilka tysięcy. Chociaż jeśli ktoś lubi- nie mam nic przeciwko. Jeden lubi ogórki, drugi ogrodnika córki. I to nie jest tak, że kogoś nie stać, bo stać. Bo można sobie odkładać rok, czy dwa i kupić. Można nawet i 10 lat, ale jak się chce- to proszę bardzo. Byle ten Luji nam do czegokolwiek pasował, choćby do humoru 😉
Wiecie, ja nawet mam pewną markową torbę. Kupiłam ją ze względu na jakość, nie metkę i…od pewnego czasu leży w szafie. Wiecie dlaczego? Bo mi wstyd z nią wyjść, żeby ktoś nie pomyślał, że to podjebka. Wiecie z czym wracają polskie turystki z wczasów? Z podrabianym torbami i w Conversach za 10 euro. Wstyd! I jeszcze potrafię zrozumieć jakąś koszulkę z Adidasa za 2 euro, bo nie oszukujmy się- Adidas to żadna marka. Te wszystkie sportowe mareczki, lecą na tej samej chińskiej taśmie, co ich podróbki. Kiedyś owszem- była jakość, w tej chwili mareczki spowszechniały, więc ludzie próbują wgryźć się w marki luksusowe. I mamy obrazek- licealistka w legginsach i kusej kurteczce z targu, dzierży w dłoni Marca Jacobsa. Serio? Nie razi Was to? Przecież na kilometr widać, że to podjebka i gdzie ten luksus? W dupie.
źródło-Pixabay
“Ale one nie są takie jak Stuart Weitzman”- no nie są JAK, bo to nie one do chuja wafla. Jakbym chciała kupić SW, to kupiłabym SW i miałabym SW, a nie “SW” jak SW. Czujecie tę różnicę? Jeśli nie byłoby mnie stać na SW, to albo bym nie kupiła, albo na niego odłożyła i kupiła. Miałabym SW. Ale kupiłam buty na DeeZee, bo mi się podobały i tyle. Nie kupiłabym podróbek, bo po co tak właściwie? Lans? Wśród kogo? Gimnazjalistek? Niby taki wyznacznik klasy? No taaaak, bo małolata w podjebkach, plująca na chodnik, czekając na autobus to styl i klasa. Brawo! Taki lans nie znajdzie poklasku, a raczej wystawi na pośmiewisko.
W dalszej dyskusji na FB, dowiedziałam się, że te tańsze podróbki są do dupy, ale te za 400 złotych to PRAWIE jak oryginał. Prawie robi różnicę. Za 400 złotych? Seriously? Za 400 złotych kupiłam kiedyś piękne, skórzane, oryginalne kozaczki polskiej firmy, które mam do dziś. Co prawda dorwałam je na jakimś promo, ale nie były to żadne PRAWIE. Ja nie chcę prawie luksusu, prawie butów i prawie życia. Chcę żeby to wszystko było prawdziwe.
A te wszystkie “butiki” na Fejsie to co? A te super okazje na Allegro? Zwąchały pipy źródełko mamony i wypisują, że oryginał, że końcówka kolekcji. Kup już, teraz, natychmiast- okazja! Buticzanki od siedmiu boleści. Airmaxy za 100 złotych i 100% oryginał. Ha, ha,  HA KURWA! One też kupują na Ali…I mają przebitkę razy milion. Za 5$ od Yellow Friendsa, a na Fejsie za 300 złotych. Nie mam nic do tych, którzy handlują zwykłymi ciuchami, bez metek, którzy mają zarejestrowaną działalność gospodarczą, albo chociaż ich przebitka nie razi. Ale okłamywanie ludzi, że koszulka prosto z luksusowej fabryki i narzucanie ceny z kosmosu? A ludzie kupują…Już się może w język ugryzę, żeby tych ludzi nie obrazić, powiedzmy, że są naiwni.
To samo kosmetyki. Są na Ali Szanele i inne duperele, ale po co to kupować? Żeby błysnąć tanim plastikiem z logo przed koleżanką, która wie, że Cię nie stać? Być może składy nie są szkodliwe, być może…Marc Jacobs też produkuje w Chinach- tam też mają dobre półprodukty. Kupuję czasem jakieś chińskie kosmetyki- na próbę, z ciekawości. Czemu nie? Można trafić perełki. Staram się zagłębiać w składy, dyskutować z chińczykiem, czy oby tam niczego nie dosypał. Ale do kurwy nędzy- po co Ci ten znaczek na szmince? Chcesz jakości? Chcesz zaszpanwać- kup oryginał! Uwierz mi- nawet mało wprawne oko, wyłapie różnice między podjebką i oryginałem.
A wiecie co mnie z tych moich trzewików z DeeZee wyrywa? Niech no któraś gwiazdka, gwiazdeczka błyśnie jakimś ciuchem i już wszystkie głupiutkie panny lecą za trendem. Po taniości oczywiście. Jeszcze nie tak dawno  Kurtka z Bershki popularnym okryciem wierzchnim zrobiła furorę. W tym roku szał robi “limonkowa kurtka Lewandowskiej”. Se wpiszcie w google to szkaradztwo. Nawet nie wiecie co się dzieje na Ali-grupach. Która taniej kupi, która szybciej, która podobniejszaaaa. Kurwa! O gustach się nie dyskutuje, no ale…kolor ok, ale ten krój? Worek. Zniekształci nawet najzgrabniejszą dziewczynę. Nic ładnego. I wszystkie dziunie musza ją mieć, najlepiej za 20$, oczywiście kaptur obszyty futrem z jesiotra, czy innego jenota musi być. Ponoć w sklepikach i targach też tego zatrzęsienie. Jaka to frajda chodzić jak klon? Wytłumaczy mi to ktoś? Ostatnio Siwiec założyła czapeczkę z daszkiem i uszkami. Zgadnijcie co teraz wszystkie laski kupują? Oczywiście żadna z nich nie kupuje oryginału, ale PRAWIE oryginał.
Gratulacje! Jesteście PRAWIE mądre modne!

 

Lato ze szmato

By | Blog, Świat Szmat | 22 komentarze
Nienawidzę wycieczek po urzędach. Dziś miałam przymusową wędrówkę po znienawidzonych miejscach, więc potem musiałam się odstresować. Udałam się do czeluści piekieł- ciucha, a potem marnotrawiłam dzień w zacnym gronie koleżanek tucząc się pizzą i karmiąc uszy plotkami. Odstresowałam się i od razu lepiej 🙂 Ciuch był pełen rozwścieczonych konsumentek szmat z drugiej ręki, więc wbiłam się tam chytrze i zaczęłam buszować jak buszmen jakiś. Przedstawiam Wam moje zdobycze na letnie wojaże.
Kalison krótki, wersja świetlik firmy Hot Kiss za 9 złotych. Hot Kiss- żeby mnie teraz po nogach nikt na ulicy całować nie zaczął, bo w ryj strzelę. Cały przód upierdolony w świecące brylanty z królewskiej korony. Na fotce jakoś nieświetliście wyszły, ale normalnie walą po oczach. Sweet kicz. Teraz mogę udami ryby łapać, na błystkę. Postrzępione jakby mi pies je wyżarł. Świetnie leżą. To nic, że w tym miesiącu kupiłam już z 5 par krótkich gaci, taka karma.
Hamerykańska kufajka za 6 złotych od Atmo. Mam nadzieję, że to 52 to nie mój wiek, ani rok urodzenia. Załóżmy, że to moje miejsce wśród milionerów tego świata wg Forbes. Taki przynajmniej jest plan, bo ja jestem urodzonym milionerem, tylko tak się złożyło, że jeszcze hajsów troszkę brakuje, resztę predyspozycji posiadam, a kasę się zmontuje. Skafander wygląda na nowy, materiał przewiewny, bawełenka i kotony od Minge. Świetny na wypad do Miami i na rolki nad oceanem, z braku laku póki co będę nim kusić w moim mieście. W Miami jest duszno, a od oceanu wieje, nie będę jechać do tej frajerni 😀
Kufaja z baśką od New Looka za aż 15 złotych, jeżuuuu! Małe meszki na brzuchu- oblecę to gówno maszynką do takich spraw i mam nówex, reszta w stanie nienaruszonym. Pięknie leży, miękki cudny materiał. Rzadko kupuję czarne ciuchy, jak już kupuję to tylko te które mnie zachwycą. Ona mnie zachwyciła. Kupiona podstępem. Idę sobie idę, przerzucam wieszaki i już ją widzę majaczy się w oddali, a nawet w bliskiej bliskości i nagle jeb! Jakaś menda capnęła jak wydra śledzia. “Och och jaka proszę ja Ciebię wykurwista kufajka, nada się w buraki, och och”- stwierdza obiekt chwytający do swojej towarzyszki. O Ty mendo, zła niedobra, mój łup podpierdoliłaś. Ale tak patrzę- laska, że tak to ujmę gabarytów znacznych, myślę se nie no jaja se robi,ona w to chce nogę wcisnąć? Ale nic to, co zrobić. Idę dalej ale flądrę mam na oku. Napierdalam zezem- jedno oko w szmaty, drugie za dziunią. Buszuje równo ze mną. Poszłam się przymierzyć, dziunia na oku. Mierzę się, dziunia mierzy się obok. I bum kurwa! Nawet przez głowę nie była w stanie przełożyć. Zdziwiona ( kurwa serio?!) odkłada baśkę na bok, a ja ją sruu kurwa, salta, szpagaty, przysiad, czołganie i ją mam. Mierzę. Jest moja.
Kufajka tajgerowa od Atmo za 4 złote. Na fotce nie widać, ale materiał usiany takimi neonowymi, małymi, nitkowymi kuleczkami. Bardzo miękka, przewiewna i przyjemna w dotyku. Troczki z przodu można związać, albo coś do nich przywiązać, na przykład wiadro kartofli, albo bańkę mleka. Co tam lubicie.  Wymiętolona, ale jeszcze nie doszła do pralki, więc wali dzikim kotem i ciuchem. Jutro się upierze i będę jak zwierze.
Kufajka od LMFAO, 9 złotych. Ta franca też ma te ozdobne kuleczki w materiale- tutaj akurat białe, fajnie to wygląda. Materiał tak samo cudaśny i milutki. Z napisem się nie dyskutuje, ot cała prawda o mnie i wypierać się nie będę 😀
Zestaw kufajek letnich uzupełniony, teraz tylko skończę remont- never ending story, powiedzmy, że skończę ten etap remontu, który jest w trakcie, popracuję i wakacje. Pewnie jak zwykle złapie mnie jesień, co zrobić. Grunt, że potem drinki, palemki, sandały, skarpety, reklamówka z Biedry ehh… Tymczasem borem, rzeką lasem, na fejsie trwa rozdanie- KLIK, zapraszam, a ja se już idę.

Wyrwałam niezłe szmaty

By | Świat Szmat | 23 komentarze

 

Tak z dupy. Poszłam załatwiać sprawy urzędowe i inne duperele. Był ambitny plan- po załatwieniu co było do załatwienia, siadam do roboty. Ale słońce wyszło, a ja do ciucha skręciłam. Coś tam kupiłam. Wrzucam na świeżo, jeszcze wymiętolone, ale teraz już wyprane i sobie schną znaleziska.
Sukienczyna Atmo za 10 zeta. Lekka, delikatna, opięta, ale nie uciskająca. Oddychająca szata pozwoli mi przemienić się w dziewczycę Tarzana. Całe lato będę napierdalać na lianach, które zwisają w moim ogrodzie z iglaków. Poczuję wiatr we włosach i komary w zębach. Będę wolna, beztroska i zapierdolę salto, aż zatrzymam się na płocie dzielącym mnie od sąsiadów. Będzie się działo. Jedna sukienka, a tyle możliwości.
Kalison krótki, Denim Co. Co kurwa? Co. Centralne ogrzewanie latem? No dobra, niech będzie. 12 złotych. Wzbogacili się na mnie szmaciarze. Dupa nie wystaje, kaczki nie obskubiooo. Jestem bezpieczna- na ryby, na grzyby, na panieniki, na letnie dni pełne słońca- wybór wyborny. Moje umięśnione, niczym dupa Pudziana nogi, będą rade gdy przywdzieję te zacne famurały. Kolor zaiste znamienity niczym dziewicza białogłowa.
Kalison krótki, pospolity. Też od Denimu Centralnego Ogrzewania. Za piątala- tyle co żulowi na wino. Materiał sztuczny, bo przecież nie z dupala norek. Wzorzysty kalison jak niebo nocą, ewentualnie jak zarzygany chodnik czy coś. Będę w nich hasać jak antylopa w Kenii, z tym, że ja będę w nich hasać po chałupie, po ogródku, może wypuszczę się bliżej chodnika, jak będę śmieci wyrzucać. Może pójdę w nich gdzieś dalej, ale plan jest taki, a nie inny- kupiłam w celach rekreacyjnych w mojej rezydencji.
Kalison długi w kurwikolorze. Od HaMów, za 15 złotych. Taki cienki jeans. Chuj wi co to, ale ładne, to wzięłam. Czerwonych jeszcze nie miałam. Znaczy kiedyś miałam, ale już je zatyrałam, tak je lubiłam. Gacie będą perfekcyjne wiosną. Zapierdolę se te spodnie, do tego biała koszulka i jakieś czarne bolerko. Wejdę na słup, jak mnie prąd nie jebnie, to wespnę się do samego gniazda. Wypieprzę bociana i poudaję trochę wielkiego ptaka. Znaczy wypieprzę, że wyrzucę, a nie no wiecie…fujjj! A jak nie, to chociaż im jajka powypijam jak kuna, łasica jakaś. Wiecie jak bociany srają? Dużo i żrąco. Ostatnio mi ptak nawalił na głowę. Całe szczęście to nie był bocian. Gołąb. To w sumie dam spokój bocianom. Wymyślę coś na gołębie.
No i co Dziki? Dobre ciuchy dopadłam? Bo mi się zdaje, że ja lepsze szmaty wyrywam, niż te Gangi Albanii, czy skąd tam oni są 😀

Coco Szmatel

By | Świat Szmat | 32 komentarze
Dobry. Co tam przy sobocie? Myjecie okna, czy opierdaling? Zresztą i tak mi nikt pewnie nie odpowie, to może przejdę do meritum 😉 Dawno nie wrzucałam żadnych szmacianych zakupów, więc dzisiaj to nadrobię.

 

Tak, Coco Szmatel to wizytówka mojego miasta 😀 Nawet sama wysłałam foty do Faszyn from Raszyn, oczywiście nikt nawet nie podziękował, nie mówiąc o tym, żeby podpisali, ale chuj tam i tak czuję się fotoreporterem o czujnym oku hehe 😉 Dobra idziem dalej, pokażę Wam co zakupiłam. Foty starałam się tak wykolorowić, żeby było widać prawdziwe kolory, bo zdjęcia robiłam w pochmurny dzień.
Oczywiście kolejna sukienka, bo jedna szafa sukienek to wciąż za mało. Asos za niewiele ponad dychę. Koronkowy uniform z halką od Moniuszki. Cyce wyglądają z niej jedynie nieśmiało, aczkolwiek przebiegle. Kolor turkusowy niczym oczko w pierścionku przedwojennej elegantki. Leży wyśmienicie.
Długa sukienka z Atmo, nowa, z metkami, dałam za nią prawie dwie dychy, ale materiał powala. Nie wiem na chuj mi długa sukienka, nigdy w niczym długim nie chodziłam. Trzymajcie kciuki, żebym nie trzasnęła orła w tym habicie, bo narobię wiochy. A jak dół przydepczę, to mi bimbały górą wyskoczą i będzie szoł lepszy niż w Łorsoł Szor.
Spódnica batmana ze skóry plastikowego niedźwiedzia, wyszywana w kurze serca z rosołu. Forever 21. Też prawie dwie dychy, ale na metkach miała cenę ponad 20 funciaków, więc się opylało. Fota od dupy strony, bo mi się suwak podoba. Mam plan przebierać się w skóropodobne ciuchy i czaić się w ciemnym parku na dziewice, ale nie wiem czy jeszcze jakieś istnieją…cały misterny plan też w pizdu.
To też Forever 21, na forever to może się nie nada, ale na lato jak znalazł. 6 funtów, a u mnie za 12 zeta. Niby specjalnie się nie wyróżnia, ale na mnie wygląda zajebiście. I ta mroczna koronka, jak z babcinych gaci dodaje animuszu. Tego lata wywalam pępek, bo crop topy mnie zaatakowały, więc jak ktoś ma coś przeciwko, to niech pocałuje mnie w nos, albo zamilknie na wieki.
Kuse różowe, też było nowe. Na żywo róż jest żywszy, Barbie atak! 6 zeta za River Island, rozmiar ciut duży. Dolcze Bożenna skróciła mi ramiączka i lekko podszyła paszki i teraz mogę barbiować po mieście. Kokardki z tyłu skradły moje serce, na szczęście serc mam w dostatek na tej kiecce wyżej, więc nikt mi nie powie, że jestem suką bez serca.
Biała Atmo za dyszkę. Tył prześwituje, przód zakryty, ale jak się upiję zieloną herbatą, to założę tył na przód 😉 Taka o siatka na ryby, jak mi się znudzi to pójdę w nią karpie na święta łapać. Teraz tylko trzeba złapać słońce, bo będę w niej wyglądać jak córka młynarza.
Oczojebne cichobiegi za 20 zeta od jakiejś tam Anne Michelle. W realu mega neon, w Biedronce też i w Kiepsco też. Zdjęcia nie wyłapały ich żarówiastości, ale grunt, że nocą będę się czuła bezpiecznie w opuszczonych parkach, na cmentarzach, czy gdzie tam jeszcze chadzam. Odblaski w srebrnych ramkach, już je kocham.
Jak na jakieś 3 miesiące, to nie za wiele tego, ale nie kupuję jak leci. Kupuję to w czym będę chodzić, bo nie lubię sobie zaśmiecać szafy. No, to tyle na dziś, idę sobie. Miłego łikędu!

Zabij swoją kreatywność modą! Must have na każdy sezon!

By | Świat Szmat | 50 komentarzy
Top Madl to ze mnie nigdy nie będzie, bo za ładna jestem hehe i tak jakby zamiast wzrostem Bozia rozumem sypnęła. Ostatnio pojechałam po babach KLIK, ale przecież mamy też zalety, prawda? Mamy też swoje pierdolce i lubimy wyglądać dobrze. Szafiarka ze mnie kiepska, bo jestem sępem (to już wiecie). Mam takie podrygi babskiej świadomości i czasem sypnę groszem, jeśli coś mi się wyjątkowo spodoba, szczególnie jeśli mówimy o butach. Dziś wchodzimy w nowy wymiar na moim blogu- ciuchy. Chociaż trącam ten temat przy okazji zakupów w ciuchu. Dzisiaj będzie grubo.
Kiedyś tam przed wojną pisałam, że strasznie śmieszą mnie programy modowe KLIK. Dalej zdarza mi się, że jak leci Sablewska to oglądam jej poczynania dla jaj. Ona każdej wali ombre na włosach, wciska w jakieś dziwne ciuchy i nakłada kapelusik, dokładnie taki, jaki sama nosi. Niedawno widziałam odcinek, w którym drobną Panią poszerzyła dwukrotnie. Dała jej jakieś gacie w esy-floresy, które zwijały się w kroku i czarny wór, który to niby miał wydłużyć jej sylwetkę i wmawiała uparcie biednej Pani, że wygląda superaśnie. W rzeczywistości wór skrócił ją o połowę, a spodnie dały efekt odwrotny do zamierzonego. Jedynie buty były fajne, gdyby nie fakt, że pasek na kostce znowu skrócił kobietę. Pani została rozczłonkowana i skurczona, za to poszerzona. Za takie metamorfozy powinno się karać. Jak można kogoś obwiesić wszystkim co modne, nie zważając na to w czym człowiek będzie dobrze wyglądał?
Koleżanka brała udział w programie typu Dzień Dobry JKM, gdzie jebnęli jej stylówkę i kazali się uśmiechać. Nawet na wizji uśmiech był doklejony. Po programie dziewczyna wróciła na swoje modowe ścieżki. Wiecie- oni tam pchają na siłę ciuchy od sponsorów, nie ważne jak wyglądasz i czy coś Ci pasuje czy nie. Masz zakładać i udawać, że po metamorfozie jesteś innym, lepszym człowiekiem. Nie masz nic do gadania, drą na Ciebie mordę i generalnie Twoje poczucie wartości zostaje zdeptane. Zamknij ryj i bądź marionetką, zachwalaj projektanta. Tyle w temacie.
Ciągle słyszymy, że każda kobieta powinna mieć to i tamto w szafie. A gówno prawda, każda kobieta to powinna mieć chociaż ze 2 pary majtek hehe 😀 Taka podstawa to podstawa. Dziś zajrzycie do mojej szafy, tak troszeczkę.
W środku panuje względny porządek. To jedna z moich trzech szaf. W drugiej mam same sukienki (kurwa na co mi tyle sukienek?!). W trzeciej mam kurtki, kurteczki, futerka. Jest jeszcze kilka półek na ciuszki małogabarytowe.
Nie mam jakiejś fury ubrań. Dominują kolory żywe, intensywne. Nie lubię czerni. Czerń to do trumny. Czasem coś burego założę, ale będą to getry czy ramoneska, raczej nie jakiś wór pokutny. Nie wydaję fury kasy na ubrania, ani na kosmetyki, po prostu szkoda mi hajsu na kawałek szmaty, czy pierdyliardową szminkę. Wolę jebnąć za tą kasę wycieczkę, albo kupić sobie coś ekstra. Bidować nie biduję, ale po co przepłacać za jakieś pierdoły? A gdzie kupuję faszjony kiedyś wspominałam TUTAJ.  A niedługo zrobię sobie garderobę, o to jest mój plan 😉 Oczywiście będą nam wmawiać, że w szafie każda powinna mieć to i tamto. Co pieprzą? To pieprzą.

Najważniejsze kolory.

Czerń, granat, szarość, biel, beż. Gówno, dupa, dupa, dupa. Najlepiej całą szafę zawalić tymi kolorami i chodzić jak neptyk. Jak wszystkie Janusze w Cebulandii. Tak, stopcie się z tłumem, kolory kopy są takie kamuflujące, że nie bez powodu łatwo w kopę wdepnąć i nie zauważyć. Chcesz być niezauważony? Chcesz czuć się nijako? Ubieraj się na buro. Oczywiście jeśli lubisz- nie mam nic przeciwko, ale jeśli szukasz dla siebie stylu, który Cię wyróżni- eksperymentuj, nie idź po linii najmniejszego oporu.

Klasyczne szpilki

Wy wiecie ile mam szpilek? Dużo i chyba żadnych typowo klasycznych. Żyję i miewam się dobrze. Jeśli nie lubisz szpilek, nie daj sobie wmówić, że masz w nich chodzić. Lepsza laska, która ładnie chodzi w adidasach, niż kaczka, która próbuje ujść kilka metrów w szpilkach.

Biała koszula

Ostatni raz miałam białą koszulę na maturze. Ładnie to to wyglądało, ale czułam się jak kelner. A na tej imprezie zwanej życiem za kelnera to ja robić nie będę. Pieprzę taką bazową, wymyśloną teorię jebanej koszuli. Nie lubię koszul i nie będę się na siłę w żadną wciskać, bo moda, bo to, bo tamto. Kurwa, to nie żniwa 😉

Mała czarna

Oj, Wy moi modowi specjaliści. Nie mam małej czarnej. Nawet dużej czarnej nie mam. Mam za to małą białą, małą kremową, małą granatową, małą żółtą, małą niebieską, małą kwiatową, małą khaki, małą czerwoną…mam wymieniać dalej? Serio można się obyć bez czarnej sukienki w szafie.

Jeansy

Dobra, tu mnie macie. Dżiny mam. Wąskie niebieskie, granatowe, szare, czarne, różowe, fioletowe…dobra jeszcze kilka innych. Wszystkie dopasowane i slimowate. Za to za chu chu chu… no, za chuja w jakieś modne bojfrendy nie wlize, żeby mnie kołem łamali. Mało komu pasują workowate jeansy, jeszcze podwinięta nogawka… A już nie wspomnę o tych krótkich gaciach z wysokim stanem. Mam fajną dupę, powiem nawet, że zajebistą, ale jak zmierzyłam takie modne rajtuzy, to dupa zrobiła się monstrualna i wyciągnięta na plecy. O nie, nie, nie zrobię z siebie napompowanej żaby na szelkach. Fuck off.

Klasyczne spodnie, klasyczny żakiet

Dopisałabym jeszcze klasyczny worek na śmieci. Eee, ryli moda cmentarno- trumienna jest pożądana? No, chyba nie w mojej szafie. A gdzie fantazja, polot w tym nudnym jak pizda mieście?

Kardigan

Sorry, próbowałam. Czułam się jak lolitka. Jak Britney w teledysku “Baby one more time”. Kiedy sięgnęłam po klasyczny (czytaj- nudny) kardigan, czułam się z kolei jak baba z targu. Nie mam nic do bab z targu. Ale taki był efekt.  One more time? Never again mutherfucka!
Fchuj więcej jest tego co musimy mieć, inaczej jebnie w nas meteoryt. Ale po co tego słuchać? Mało to Januszów w Polandii? A poza tym, Janusze mają swoją modę KLIK. Życie jest za krótkie, żeby je przepierdolić w worku pokutnym.
Mój jedyny pierdolec, na który sobie nie żałuję to buty. No, mam z tym najebane i nie zaprzeczę. Mam buty za piątaka, a mam i takie grubo powyżej pięciu stówek. Każdy ma swoje. Na swoją obronę mam tyle, że moja kolekcja jest mobilna- oddaję, sprzedaję, kupuję nowe. Na fotce zgromadziłam prawie wszystkie z aktualnego zbioru. Zresztą z ciuchami też tak mam- nie lubię gromadzić, nie lubię przepłacać, musi mi coś wpaść w oko żebym kupiła. A to czego nie założyłam dłużej niż rok- oddaję. Głównie oddaję do domu dziecka, bo nie chce mi się wystawiać tego po Aledrogo i innych cudach. Dzieciaki się cieszą, a ja mam więcej przestrzeni. Kurwa… to jest ten ostatnio modny minimalizm? Mam nadzieję, że nie 😉
Moda, modą, ale pamiętajcie- ubierajcie się tak jak lubicie. Nie patrzcie na te wszystkie gwiazdy, gwiazdeczki, które mają pierdyliard stylistów i to nie zawsze dobrych. Nie kupujcie niepotrzebnych szmat, jeśli nie jesteście pewni, że kiedykolwiek je założycie. Szkoda kasy i miejsca, żeby zapełniać je trupami. Nie wiem co to za post dziś spłodziłam, ale miałam wewnętrzną potrzebę podzielenia się z Wami tym co w mojej głowie siedzi. Swoją drogą, mam ochotę kupić sobie maszynę i sama coś uszyć, bo chyba jestem na tyle na topie, że własna linia ciuchów powinna ode mnie wypłynąć?  😉

Zakupy? Nie, za pieniądze. Czyli kilka “nowych” łaszków.

By | Świat Szmat | 59 komentarzy

Dawno, oj dawno nie wrzucałam moich skamowych zakupów. Nie miałam kiedy pochodzić po biedasklepach, a i jak już poszłam to gówno było. Wczoraj przez przypadek weszłam i się obkupiłam w jednym z ciuszków i dziś mam pałera coby zaprezentować moje zakupy- te z wczoraj i te, które się nazbierały.

Tobołek na szpargały za aż 26 złotych, ale za to nówex nie śmigany. Trzeba mi było takiego toboła, coby się wszystko pomieściło- aparaty, sraty, gacie w kraty. A tu weszłam wczoraj, pacze- jest! Trochę się wahałam, bo jakiś duży mi się wydał, ale w sumie o to mi chodziło. Chodziłam, myślałam i kupiłam. Bez ciało se zarzucę i luz blues.

W środku dużo miejsca, przegródek, kieszonek. I te kwiatki. I ta forma teczki. Mówię Wam to będzie hit. Wszystko tam zmieszczę, psa, kota i żabę, milion dolarów i telefon. Jestem spełniona 😉

Kalison na gumie, z tylnymi kieszeniami. Całe 15 złotych. Koloru nie mogłam uchwycić. Gacie są soczyście fioletowe. Kolorowe nogawice to też będzie hit. Bo ja tak mówię, a jak ja mówię, to mówię, więc mówię. Zapodam je na moje nogi i będę się czuła jak xiądz w adwencie. Muszę jeszcze skombinować jakiś koszyczek na tacę i oblecę wiernych, będzie na buty zamszowe. A propos…

Mam i chodaki. Zamszowe, choć za swoje. Do gnojowicy się nie nadadzą, bo przykuse. Ale do sadzenia kartofli jak w mordę strzelił. Kopytem można dziurę zrobić i kartofla wsadzić, niech rośnie na rosół 😀

Też mie one na nówki wyglądają, już w nich latałam- wygodne i za około 23 zeta. Z New Looka czy innego Gieesu. Wkładki dokupiłam, coby mincy w pinty było i można popierdalać jak sarynka na wiosnę.

Wczorajszy kalison za dychę. Dżiny są z Denim co, ale, że co? Wszystkie spodnie to te denimy czy inne madeinchiny. Róż jak dla słodkiej idiotki, ale popopierdalam, póki nie lata. Kot sobie sam wlazł. On zawsze włazi jak robię zdjęcia, no co zrobię, jak nic nie zrobię.

Bluza za chyba 12 złotych, albo coś koło tego, kupiona już chwilę temu, to co do ceny pewności nie mam. Spodobał mi się jej kolor, dość przyjemna w dotyku. Tylko kaptur ma jakiś taki ciężki, jakby w niego krowa placka posrała posłała, a nie posłała. Nie wiem co on taki sztywny, ale, że reszta git malina, to jebać kaptur. JK JK na 100% 😀

Ten nietoperz wygląda jak stara płachta. Niefotogeniczny jak jasny gwint. Ale na mnie wygląda dobrze. Chyba 7 zeta dałam za łacha. Kotu się podoba. Przyjemny w dotyku, poprzeplatany złotymi, delikatnymi cekinami. Do remizy jak znalazł.

Kalisonów mi się uzbierało. Te kupiłam za dychę. Genialnie się noszą, fajny mają kolor. No nic ino zapodać na dupę i lansować się po wsi jak jakaś Doda, czy inna Rodowicz.

A to jest ładne i nowe. Za 8 złotych. Długi tiszert, mocno za poślady. Nada się do getrów czy innych takich. Się mi podoba się Pani Bohaterka z koszulki, zadziorna taka.

Koszulina co to pępka nie zakrywa. Asia znalazła podczas naszej ciuchowej eskapady i mi oddała. Wzięłam, kupiłam, 3,50 dałam i mam. Atmo zrobiło koszulkę z dziwnego materiału- taki jakby rajstopowy, rozciągliwy. Świetnie wygląda na ciele. Złote ornamenty takie powiem Wam, na wypasie, się mienią, się błyszczą, ale wiochy nie ma.

I body za dychę. Nie wiem czy, kiedy i do czego założę, bo się boję, że mi cycki pouciekają, ale pomyślę nad jakimś sensownym zestawieniem, bo ten ciuch to niezły bajer, więc leżeć w szafie nie przystoi. Już ja coś wymyślę, a jak ja coś wymyślę- to wymyślę!

To ja idę myśleć, a Wy sobie możecie komentować 🙂

 

Sukmana wpierdolu i saneczki od Najeczki

By | Świat Szmat | 29 komentarzy

Jestem, jestem.
Dziś wchodzimy w weekend na lajcie.
Zaczniemy od szmatek.
W ostatnim czasie uzbierało mi się troszkę łowów z ciucha i dziś przedstawię Państwu moje zdobycze.
W sklepach nie ma nic ciekawego, rzadko trafiam na coś co mi się podoba i nie wyrywa mnie z butów na widok ceny. Ale o tym pisałam już kiedyś TUTAJ.
Dziś jest dziś i zaczynamy 😉

Sukmana wpierdolu od Jane Norman. Nie wiem co to za kobita, ale ciuchy od niej są zajebistej jakości. Powyższy okaz to coś jakby rozciągliwy dżins, genialnie opina ciało i podkreśla figurę. Człowiek w postaci mojej skromnej, choć zacnej osoby, prezentuje się fenomenalnie. Zabuliłam około dyszki i jestem strasznie szczęśliwa, że kupiłam tę oto sutannę.
Bo przecież co sukienek 4577647383902 to nie jedna! Z tego to powodu zakupiłam turkusowe wdzianko, które może służyć zarówno jako tunika, jak i sukienka. Dla wytrwałych wędkarzy może być też świetnym materiałem na podbierak- dogodny kolor, siatkowo- koronkowa struktura i nie jeden karp mógłby się zadomowić wewnątrz. Produkcja Atmosfery kosztowała mnie nieznacznie powyżej dychy. Prezentuję się w tym łachu korzystnie. Jako osoba skromna, przyznaję, że w większości ciuchów wyglądam dobrze 😀
Eeee, nooo kolejna sukienka 😀 Za jakieś 12 złotych. Zapytacie mnie po co mi tyle sukienek, odpowiem Wam- nie wiem. Ale są ładne, a w dzisiejszych czasach znaleźć ładną sukienkę to cud, więc jak się coś napatoczy to kupuję. Nie wiem czy biała sukienka jest firmowa, czy nie- nie chce mi się wstać do szafy i sprawdzić. Nie przywiązuję wagi do metki, chyba, że wiem, że jakaś marka wyróżnia się jakością, jak Jane z pierwszej fotki 😉 W każdym razie kiecka jest piękna, ma świetny materiał, a czarne, boczne paski genialnie podkreślają figurę.
Sweter z Atmo za jakieś 8 zeta. Tutaj wygląda jak psia kiszka. Normalnie wygląda jak trza. Przyjemny w dotyku, miękki i ciepły. Był za duży. Przeprowadziłam operację. Lekkie zwężenie boczków i pranie w wysokiej temperaturze. Ryzyk fizyk. Udało się- teraz jest w moim rozmiarze sesese 😀 Sięga za poślady, toteż na zimę jak znalazł.
Zima zimą, ale lato też kiedyś będzie. Za 6 złotych capnęłam bluzkę, która pępka nie kryje. Mam ładny pępek, więc nie widzę powodu, by go ukrywać. Brzuch też mam cacy. Bawełniana YAY jest milutka, długorękawowa i w rozmiarze dziecięcym. Ale cycki mi się mieszczą to co se bede. Napis z jakichś kulek, koralików. Aligancka jak się paczy. Nic ino do kościołu iść.
A w niedzielę, po kościele, mogę udać się na siłkę, albo ponakurwiać kijem bejsbolowym po Beemkach na parkingu. kupiłam bejsbolówkę za grube pieniędze- 27 zeta! Szok! Ale nówka, nie śmigana, podszewka amerykańska jak nic. Wiatrówka na wiosenne sparingi. Są saneczki od Najeczki, to mie chłopczaki ryja się nie ośmielą na dzielni obić.
Niby marynara, ale z materiału ziomalskiego, dresowego czy innych kotonów. Miękka, genialna, do tańca i do różańca. H&M za 19 złotych to moim zdaniem dobra cena. Z dresiary mogę się przepoczwarzyć w aligantkę. Tak swoją drogą, to dopiero od roku używam adidasów i muszę trochę sportowe ciuchy uzupełnić hehe 😀 Takiej marynarki szukałam od dawna, wszędzie był sam chłam. I skam mnie wyratował. Jak to dobrze, że mamy ciuchlandy 🙂
Uff tyle ze mnie.
Miłego weekendu Poczwary 😉

 

Galerianki na wymarciu :D

By | Przemyślnik | 49 komentarzy

Dzisiejszy post powstaje, bo mnie wczoraj krew nagła zalała, szlak jasny trafił i sama jasna Anielka kurwami rzucała jak diabłów sto.
Musiałam udać się w celach znanych tylko mojej własnej osobie do miasta wojewódzkiego. Czasu miałam trochę, to myślę sobie stracę stówkę, dwie tudzież cztery. Pójdę do galerii jak miastowa, nakupię niepotrzebnych, niezbędnych rzeczy i będę zadowolona.
Poszłam do pierwszej galerii. Kurwa, kto nazwał zlepek sklepów galerią?! Galeria to może być sztuki, a te bazary z metkami to najwyżej domy handlowe, po staropolskopeerelowsku.

Poszłam, myślę se obkupię się, poszpanuję na wiosce. Kiedyś w czasach, kiedy byłam grzeczną uczennicą strasznie lubiłam River Island, a było mnie stać na Tally Weijl. Pamiętam śliczny pastelowo różowy sweterek z River…no nie kupiłam, bo za co. Od Mamy nie lubiłam sępić, z ulotek czy innych kombinacji na sweterek w tej cenie ciężko było uskładać. Teraz mogę sobie pozwolić, ale co z tego, skoro mojego różowego sweterka już nie ma. Tak jak nie ma już prawdziwych Cyganów i kolorowych jarmarków.
Łażę, łażę po tej galerii, a tam same szmaty. Szmaty w cenie powyżej dwustu złotych. Ale nie cena jest przeszkodą, a jakość, a raczej jej brak. Już nie wspomnę o tym, że wszystko wielkie i workowate, nawet w xs pływam jak żaba słomką napompowana, po jeziorze.
Nic, nic, nic, kompletnie nic!
Butów mam ze sto par, ale w tym sezonie ciężko o cokolwiek ładnego, zgrabnego. Wszystko jak jakieś żelazka, buty do jazdy na słoniu czy innym koniu.
Wszystko brzydkie, drogie i chujowe.
Owszem nie lubię przepłacać za kosmetyki czy ciuchy, wolę kasę stracić na dobrych wakacjach niż na kawałek szmaty czy genialnego mleczka z borsuczych sutków w postaci maseczki. Kosmetyki i szmaty to nie wszystko. W zasadzie to nic. w zasadzie to bullshit i naciąganie ludzi na metkę. Czasem kupię sobie buty za pięć stówek, czy ciuch za ileś tam, ale nie dla metki, a dla wygody i urody. Jestem w stanie zapłacić więcej za kosmetyk, jeśli jest tego wart. Mimo to stawiam na niewysokie ceny i dobrą jakość, co jest czasochłonne, ale się opłaca.
W drugiej galerii to samo. Zjadłam obiad i kupiłam płatki kosmetyczne. Taka ze mnie galerianka.
Nic, nic, nic nie ma w sklepach.
Zirytowałam się strasznie o czym spieszę Wam donieść.
Wróciłam do wsi mojej powiatowej z miasta wojewódzkiego zawiedziona.

I wiecie co Wam powiem?
Że sram na galerie i ten cały chłam, który tam sprzedają. I tak większość tych szmatek pochodzi z Chin.Albo nauczę się szyć i będę znanym projektantę, albo pozostanę przy moich sposobach na zakupy.
Jakieś tam sukienki projektowałam już w swoim życiu, więc pomysł nie jest spalony. Tylko szyć nie umiem. Najwyżej się naumiem. Do tej pory moje projekty szyła moja Matka Boska, Dolcze Bożena, ale może by tak samemu?
Ale póki nie zacznę szyć, mogę Wam zdradzić moje sposoby na zakupy, na pewno kurwa lepsze niż w tych galeriach całych.

AliExpress

Chińszczyzna prosto spod małych chińskich rączek, zakupy śmiesznie proste i przyjemne, do tego ceny tak niskie, że dziwię się, że się to komuś opłaca. Fakt, paczka idzie nawet miesiąc, ale za to za darmo. Część z rzeczy można kupić na naszym Alledrogo. Tylko uwaga! Na przykład kurtka, za którą zapłaciłam na AliExpressie niewiele ponad 30 złotych, na Allegro kosztuje około stu złotych plus przesyłka 20-30 złotych, bo rzekomo przesyłka z Chin taka droga. Ładnie nas walą na kasę! Przebitka około stu złotowa! Masakra! Dlatego polecam zamawiać bezpośrednio u producentów. Żadne tam dziwne stronki w dolarach, co to je blogerki polecają, bo te stronki też narzucają sobie kilka dolców. Na Ali jest wszystko, wystarczy poszukać. Owszem możemy trafić bubel- jak wszędzie, dlatego polecam czytać opinie o produkcie i sprzedawcy, ja się jeszcze nigdy nie nacięłam. A raz kiedy czekałam długo na paczkę, zwróciłam się do małych żółtych przyjaciół z zapytaniem i otrzymałam wyczerpującą odpowiedź, a w paczce od nich kupę gratisów (pełnowartościowych! ). Polecam!

Allegro

No do Allegro, chyba nie muszę linkować :)? Tutaj szukam perełek, często nietrafionych prezentów. Tylko radzę uważnie czytać opisy aukcji, bo niektórzy sprzedają rzeczy z ciuchlandu, które niby to pochodzą z szafy i takie tam, a ceny jak za zboże 😉 Kosmetyki można upolować w lepszych cenach niż stacjonarnie, kupiłam np odżywkę do rzęs, za którą Rossmann życzy prawie 80 złotych, a apteka na Alledrogo życzyła 52 z przesyłką.

Ciuch

Oczywiście second handy, skamy, ciuchlandy. sweter za 15 złotych? Czemu nie! Nauczyłam się nie kupować tego co się nawinie, tylko to co mi faktycznie się podoba i przyda. Nie ma sensu robić w domu składowiska ciuchów, które może kiedyś założę. Nie założysz i chuj. Nie kupuj.
Tak sobie radzę, a Wy jak sobie radzicie z chujowizną, jaką w ostatnim czasie przyszło nam podziwiać w sklepach?

Będziesz moja… szmato!

By | Świat Szmat | 28 komentarzy
Dawno nic nowego nie zeszmaciłam. Dawno już byłam na polowaniu ciuchowym po zawiłych ścieżkach drugiej ręki. Ale pokażę Wam zaległe zdobycze i pomarzę o wolnej chwili by móc wybrać się na jakieś szmaciane polowanko.
Jedziem Mańka!

Kufajka, nowiuśka za jakieś 8 złotych. Dobrze ceny nie pamiętam, za wszystko żałuję. Pasik więzienny w sam raz dla mnie- człowieka uwięzionego w sieci z tatuażem na plecach prawie takim jak miał Michael Scofield, którego to skazali na śmierć i uciekał z pięć sezonów z kicia. Eligancki łach, komary nie gryzą, zad zasłania, nerek nie przeziębię mimo iż haleczki nie noszę. Haemy jakieś to zrobiły, srać na firmę.
Kolejna kufajka, zwiewna jak wymioty na wietrze wydalane przez okno w pędzącym pociągu. Kwintesencja romantyczności. Komuś się nie chciało rękawów robić, ale co się dziwić skoro zapłaciłam piątaka za tego motyla. Ma tam jakieś dziury, gdzie można wsadzić ręce i tak to lata przy tułowiu jak chce i kiedy chce. Fajnie wygląda i jest przyjemne w dotyku. Szkoda, że bure. Mogłoby być jakieś neonowe, ale co ja mam do gadania. Za te pieniendze nie będę się awanturować. Chociaż w sumie to bym mogła, bo krawata nie noszę, a każdy wie, że klient w krawacie jest mniej awanturujący się.
I znowu tak kuresko romantycznie. Kwiatki, motylki, falbanki…idzie się porzygać. Ale bluzczyna świetnie się układa, podkreśla kształty. No chyba, że ktoś nie ma kształtów- taki zając bez kości na przykład wyglądałby jak flak. Ale zające nie noszą bluzek. Futra noszą. Burżuje pierdolone. Dekolt daje radę, jak ktoś dekolty lubi. Ja lubię. Całe 10 złotych zapłaciłam- o ja rozrzutna. Nie lubię motylków i kwiatków. Tu znoszę, bo reszta prezentuje się przekusuperomegototaldobrze.
Z tyłu również poniewierają się te falbanki, a do tego jeszcze dwa skrzyżowane sznurki. Nie wiem czy to jakiś znak szatana, czy raczej symbol anielski czy jakiś egipski, ale wygląda zajebiście. Tak, wiem znowu przeklinam, a dziewczynie nie wypada. Sraty taty gacie w kraty. A skoro mowa o gaciach…
Kalison zimowy, wersja hard- jeans. Super slimy. Czyli wciśnie się tylko taka dupa, która nie ma nadmiaru w obwodzie. Moja się wciska, bardzom rada z tego powodu. Rureczki tego, teges szmeges. Siwe. Jakieś Denimy czy inne takie. Aliganckie i do gnojowcy i do kościołu. Tylko należy pamiętać, że po gnojowicy, a przed kościółem trza przeprać w wartkim strumieniu. Jest szpan we wsi, ni ma co, dyszka zapłacona, a radość ogromna. Oczywiście nogawki skróciłam, to znaczy moja Matka Boska skróciła, bo ja jestem lewa. Umiem przyszyć guzik, małą dziurkę załatać, ale na tym moje umiejętności się kończą. Ale my z Matką Boską to dobry tandem- kiedyś ja projektowałam sukienki, a Ona mi je szyła. Minge może się schować, bo moja Dolcze Bożenna jest the best!
Drugi kalison, za 4 złote. Od Marków i Spenserów i innych tych projektantów z “Mody na sukces”. Spektra, Spensers to chyba z jednej rodziny, krewni Foresterów, siostra szwagra matki wujka stryja córka to była siostra brata ojca stryja konkubina w tym filmie, zgadza się? Gacie wyjątkowo niefotogeniczne, no bo co tu fotografować- getry jak getry, czy jak Wy tam mówicie ledżinsyyy.
Sukienczyna za 8 złotych. Ładna, koronkowa, miła w dotyku. Taka trędi, bo boczki czarnym wyszczupla. Taka pieseł wow. Tylko za krótka. Jakby to ładnie ująć- dupa mi wyłazi i radośnie klaszcząc pośladkami raduje się z tego, że ma okazje oglądać otaczający świat. Dupa ma zabronione wyglądanie, toteż kalison pod spód zakładam i traktuję sukmanę jak tunikę. To jest niby jej przód.
A to jest niby jej tył. Tylko, że ja zakładam ją tył na przód, bo lubię dekolty na cyckach, a nie na plecach. Na plecach nie mam cycków. Jak mi będzie zimno w cycki to założę jak projektant przykazał. Fakinguniwersalny łachman!
Chodaki. Popularnie zwane- sandały z koziej pały. Za 10 złotych. W zeszłym roku miałam identyczne. W tym roku, w tym samym skamie znalazłam takie same, nówki nie śmigane. To znaczy już śmigane, ale przeze mnie. Mega wygodne! Lata się w nich jak śmigiełko. Mogłabym w nich świat przemierzyć, oczywiście w góry nie polecam. Ostatnio było głośno o pomyleńcach, którzy wybrali się na górską wycieczkę w sandałach. Gratuluję głupoty. Jedyny minus moich kozich sandałów jest taki, że są japonkami i skarpety ciężko się do nich wkłada. No cóż…nie jestem stuprocentowym Polakiem 😀
I na koniec kozaczki, botki za 13 złotych, nóweksy. Ładne, takie różowe. Jakieś tam ćwieki czy coś. Szpileczka jest jak ta lala. Tylko kułwa dziury mają na paluchach. Śnieg mi będzie wpadał, niech to jasna Anielka! Ehhh, myślę, że nadadzą się na okres przejściowy, gdy to już upałów nie ma, a jeszcze zimno nie jest. Takie świńskie, różowe raciczki na cieplejszą jesień, będę w nich trufli szukać.
Bedzie?
Starczy Wam ?
Tyle mam, tyle opisałam.
Jak znajdę chwilę to polecę na nowe łowy i na widok perełek zakrzyknę radośnie- będziesz moja… szmato!
Ahoj 🙂

Dzisiaj wpis o szmatach :D

By | Świat Szmat | 35 komentarzy
Dzisiaj dla odmiany trochę ciuchów po taniości, które wyrwałam z czeluści pewexów. Bo ile można pisać tylko o mazidłach 😉
Trochę mało ostatnio miałam czasu na latanie po mieście, ale coś tam uzbierałam jak się wynurzyłam. A i oto co upolowałam.
Na pierwszy ogień turbo firanka firmy Taily Weijl za zawrotną sumę dwa pięćdziesiąt 😀 Idealna do noszenia bez stanika, a także na zabawy przy akompaniamencie akordeonu w okolicznej remizie podczas cotygodniowej zabawy tanecznej. Polecam zwłaszcza w połączeniu z panterkowymi legginsami, absolutny masthef. Ja natomiast mam w planach nosić ją w skromniejszych stylizacjach- pod spodem czegoś co opada na ramiona. Ale kwestia gustu.
Mój hit za całe siedemnaście złotych. River Island. Ramiączka są odczepiane, a raczej były, bo je doszyłam, żeby nie spadały. Bez ramiączek nie założę, bo cyce mogą mi się przypadkiem wynurzyć w najmniej spodziewanym momencie. Ten cień na środku to wina zabrudzonego obiektywu w aparacie, który przetarłam za późno. Wybaczcie.
Znowu ten cień, brrr! W każdym razie spodnium, czy jak to się nazywa w stanie idealnym. Tylko mi dupa wyłazi jak księżyc w pełni zza chmury. Ale jest i na to sposób! Do tej kwiecistej łąki mam zamiar zakładać spodenki na przykład i traktować gamonia jak body. Dzięki temu nie będzie wiochy, albo też będzie, ale grunt żeby mi się dobrze czuło, a nie innym 🙂
Tutaj jeszcze pseudoartystyczne zbliżenie na szekszy zameczek, żeby było bardziej blogowo 😀
Tygrys kutwa! Za piątaka. Do krótkich gaci jak znalazł, cycki nie wyglądają, więc nawet do normalnych ludzi mogę w tym poleżć. Na metce napisali, że Next, ale to mój pierwszy tygrys, więc nie rozumiem aluzji 😉 Świetny, miękki materiał i ciekawe zwężenie dołu sprawią, że poczuję się jak gwiazda ( ze spalonego teatru).
Zwykły t-shirt z H&M za złotówkę w kolorze sraczki. Szału nie robi i nie musi, bo jest zwykłym smutnym t-shirtem zrobionym przez małe żółte rączki. Za ryż, albo marchew ewentualnie. Nie wnikam. Chętnie będę go nosić, bo jest w dotyku miły jak cholerne kurczątko.
A oto czarna tunika za aż 15 złotych. Długa, świetna, z różową abstrakcją. Abstrakcja przedstawia śniadanie studenta po juwenaliach. Autor prawdopodobnie chciał nam przekazać trudności z jakimi borykał się od lat wczesnego dzieciństwa. Możemy zaobserwować ekspresję z jaką tworzył dzieło. dostrzegamy jego wewnętrzne rozdarcie, a jednocześnie jasno określone cele. Kłótnia wewnętrzna ukazuje nam bogate wnętrze autora, jego smutki mieszają się z radościami i tworząc spójną całość przenoszą nas w bajkowy świat wyobraźni.
Tył z seksownymi paseczkami eksponuje plecy. Natomiast boczne troczki sterują długością wdzianka. Tunika do tańca i do różańca.
Mańciowa (tak określałam kolor pomarańczowy będąc karlicą) bokserka. Boksować się nie boksuję, lubię natomiast pooglądać walki na ringu jak chłopy okładają się po mordach do krwi. Champion za trzy złote. Miękka bluzeczka w sam raz do getrów (nie lubię słowa legginsy, bo jest nie nasze 😉 ). Dłuższa, więc chętnie zapodam do wspomnianych getrów, bo nie ma nic gorszego niż wielbłądzi palec u laski. Haha. Ja czaję, że jak pupka jest ładna to w getrach wygląda fajnie, ale nigdy przenigdy nie wysadzajcie przodu, błagam 😀
Bokserka schizofreniczki za siedem złotych. Jane Norman. Czy w ogóle ktoś wie kim jest Jane? 😉 Jako człowiek o wielu twarzach noszę ten ciuch z rozkoszą. Moje pozostałe osobowości również są zachwycone. Dodatkowo bluzka nie krępuje ruchów, jest luźniejsza w okolicach brzucha więc 5 hamburgerów w Macu to dla mnie chuj nie wyzwanie 😀 Dół wszystko przytrzymuje tworząc niby bombkę, więc jak będę się wieszać to powieszę się na choince ku uciesze dziatwy. Połyskujące kryształki w okolicach biustu rozświetlą każdą wigilijną kolację.
Jest zameczek, więc plus 30 do zajebistości.
W takiej stylówie wszystkie remizy moje! Oczywiście na ciele te wszystkie zdobycze wojenne wyglądają lepiej, ale nie jestem pewna czy ktokolwiek zniósł by moje ałtfity, więc się nie wyłamuję. Jak ktoś zechce, poprosi, albo przyjdzie z flaszką- to się zastanowię.
Tymczasem borem, polem, lasem!
Do zobaczenia w kolejnym odcinku.
Dla BBC- Niewyparzona Pudernica.