Tag

śmietnik

Chwalipięta w łeb kopnięta :P

By | Bjuti Pudi | 16 komentarzy
Szybki bułgarski pościkk 🙂
Tak, znowu Wam się naprzykrzam tym, że coś dostałam 😀
Ale czemu mam się niby nie pochwalić, skoro to mój blog, moje miejsce, a do tego zaczyna się weekend, a przed weekendem najlepsze informacje to te miłe 😉
Ci, którzy śledzą mojego fejsopejdża- już wiedzą. Dla tych, którzy nie wiedzą- mam okazję potestować pewne produkty.

Najpierw w moje łapy wpadł podarek od Perfecty.
Peeling do ciała- matko bosko krasnostasko- pachnie tak, że zamiast się nim nacierać, mam ochotę go wszamać!
Kremik na starą mordę, cobym odmłodniała i znowu nie chcieli mi browarka sprzedać.
Jestem mega zadowolona z tej współpracy, a na recenzje musicie chwilkę poczekać- jestem w fazie testów.
Wspaniałości od The Body Shop.
Masło do ciała arganowe, cholera wie czemu- pachnie mi stokrotkami. Ale ja dziwna jestem 😀
Takie to kosmityki trafiły pod moją strzechę na końcu świata. Testuję dzielnie i póki co jestem zachwycona, wyję do księżyca, czochram się z radości o sosny w lesie i w ogóle szał 🙂
I nie powiem jak większość większości, że to nie jest fajne coś dostać. to jest zajebiste uczucie jak kurierzy zaczynają Ci mówić po imieniu, a w łazience ubywa miejsca. Tak! Powiem to głośno! Uwielbiam dostawać kosmetyki, a jeszcze bardziej je testować! Nie jest to mój cel, bo bloguję dla przyjemności, ale tak cieszy mnie to, że czasami coś dostanę 🙂 A jeszcze bardziej to się lubię tym wszystkim upierdzielić gdzie się da i pachnieć jak perska księżniczka 😀
Hura, hura jestem próżną maciorą i jest mi z tym dobrze 😉
Hehe
Miłego łikędu :*

Żeby wygrać, trzeba grać!

By | Bjuti Pudi | 24 komentarze
Jeszcze dzisiaj się poprzechwalam, a co mój cyrk moje małpki 😉
Jakiś czas temu wzięłam udział w konkursie “Lovely na wiosnę”. Żeby wygrać zestaw kosmetyków, wystarczyło zakupić choć jeden  produkt Lovely i zarejestrować paragon na stronie Esesmana. Do tego napisać w kilku zdaniach o tym jaki makijaż wiosenny preferujemy. No to czemu nie spróbować?
Spróbowałam i znalazłam się w gronie setki zwycięzców.
Niektórzy narzekają na konkursy Esesmańskie, że niby są ustawiane i takie tam. Ja nic nie ustawiałam, po prostu dałam sobie szansę na wygraną i mi się udało.
Dostałam słodką paczuszkę, różową do porzygu, ale mi się podoba 🙂
Naklejka pod spodem torebeczki przypomniała mi co i skąd 😉
A w środku…
Zestaw kosmetyków- Tusz do rzęs Up Up to the Sky, lakier do paznokci I Love Summer nr 4, Lip Gloss Kiss Kiss nr 3, cień do powiek w kredce Eye Shadow Pencil nr 3.
Spotkałam się ze zdaniem, że łeeee gówniana nagroda. A gówno. Mi się podoba. Udało mi się i bardzo się cieszę i dzielę się moją radością z Wami 🙂
Przy okazji wspomnę, że jestem Graczykiem. Średnio co miesiąc, czasami częściej, czasami rzadziej coś wygrywam. Jeśli chodzi o nagrody kosmetyczne- to moja druga w życiu kosmetyczna niespodzianka. Najczęściej wygrywam książki, prenumeraty, bilety na koncerty i drobiazgi typu kubki, drobny sprzęt agd itd. Moją najwyższą wygraną był voucher od RMFFM na kwotę 500 złotych- może nie ogromny, ale trafił się w momencie kiedy byłam niemal bez grosza przy duszy i udało mi się zorganizować kilka dni wakacji dzięki temu. Nigdy nie zapomnę jak o mały włos nie wymknęła mi się mała, radosna “kurwa” na antenie 😀
Najbardziej lubię konkursy kreatywne- tam gdzie trzeba dać coś od siebie, wtedy wiem, że nie tylko ślepy los zadecydował o upominku. Nie znoszę konkursów na lajki, wydają mi się one bardzo nie sprawiedliwe.
Wyszukuję też konkursy mniej popularne i… darmowe. Choć raz na ruski rok wyślę jakiegoś smsa, ale to zdarza mi się niezwykle rzadko. I czytam regulaminy, bezwzględnie i dokładnie zanim wezmę udział w jakimś losowaniu, konkursie, loterii.
Żeby wygrać- trzeba grać.
Ten który nigdy nie spróbuje, nigdy nie przekona się czy miał szansę wygrać, ten który gra- zawsze szansę na wygraną ma.
Dziś o konkursach, więc przypominam Wam o szansie na zdobycie kuracji do włosów, o której pisałam TUTAJ. Szansę macie codziennie do soboty o osiemnastej zero zero, każdego dnia.
Trzymam za Was kciuki!
Pamiętajcie- jeśli nie spróbujecie, na pewno nie wygracie. Jeśli zagracie- zawsze macie szanse na wygraną!
PS. pochwalcie się czy lubicie konkursy, jakie i co udało Wam się wygrać 🙂

Kocie obsesje z Le Petit Marseillais

By | Bjuti Pudi | 20 komentarzy
Tak się wszystko złożyło, że ostatnio u mnie wysyp niespodzianek 🙂
Kolejną  miłą niespodzianką dla mnie było zostanie ambasadorką Le Petit Marseillais dzięki rekomenduj.to.
Nie chwaliłam się wcześniej, bo nie lubię zapeszać. Wolę poczekać, aż wszystko jest na 100 procent i dopiero ogłosić to światu.
Paczka dotarła do mnie we wtorek.
Wszystkie dziewczyny już miały ambasadorskie podarki, a ja nie. Wychodząc z domu znalazłam kurierską karteczkę- nic na niej nie było oprócz numeru telefonu. Dzwonię i pytam o co się rozchodzi. A jakiś przezorny młody kurierek informuje mnie, że zostawił mi paczkę w garażu, bo bał się, że zmoknie. Nooo na to nie wpadłam 🙂 Polazłam do garażu i znalazłam dobrze ukryte pudełeczko. Pomysłowy chłopczak!
Lecę do domu na złamanie karku, żeby to wszystko wydłubać jak najszybciej.
Januszowi od razu spodobało się pudełko. To pierwsze… 😀

Wlazł i zaczął czytać przewodnik po świecie Le Petit Marseillais. Powiem Wam, inteligentny koczis z niego.
Ja gmerałam dalej.
Dalej było piękne pudełeczko, które zachowam na jakieś skarby, bo ja chomik jestem- jeśli chodzi o praktyczne przedmioty.
Oczywiście Rudas zaopiekował się i tym pudełkiem. Kokardka bardzo go zaabsorbowała.
Ja gmerałam dalej…
Wewnątrz znalazłam raj dla oka i ciała oczywiście 🙂 Dwa pełnowymiarowe produkty- balsam do ciała oraz żel pod prysznic.W dwóch bocznych “kasetkach” siedziało sobie 20 próbek żelu i 20 balsamu, na które już znaleźli się chętni.
Oba produkty już wypróbowałam i muszę Wam powiedzieć, że już po pierwszym użyciu jestem mile zaskoczona! Więcej napiszę o tych produktach gdy będę bliżej dna, żeby moja ocena była jak najbardziej rzetelna.
Oczywiście Janek też był przeszczęśliwy!
Jak mi gadzina nie zeżre kosmetyków, to chętnie podzielę się z Wami moją opinią na ich temat. Póki co drań zrobił sobie domek z kartonu i tam spędza dzień. Wczasowicz kurwa jego mać 😀
No, to się pochwaliłam i to by było na tyle dzisiaj 🙂

Coming out, wielki powrót i niespodzianki :)

By | Śmietnik | 29 komentarzy
Ostatnio zaczęliście się o mnie martwić, bo na chwilkę zniknęłam. Już powoli wracam do żywych. Nie było mnie, bo porwały mnie kosmity i wykorzystały do remontu, pisania podań, pracy i sprzątania. Na szczęście uciekłam z tego statku i jestem w trakcie powrotu na Ziemię. Właśnie udało mi się złapać trochę internetu i połączyłam się z ludzkim światem. Teraz swobodnie lecę i do Was piszę. Musicie wiedzieć, że kask od Red Bulla jest trochę przyciasny, ale może to tylko takie wrażenie, bo z ciśnieniem jest tu trochę inaczej. Z moją głową będzie jeszcze ciekawiej po tej przygodzie, możecie zacząć się bać 😉
No i jak już złapałam wi-fi fi-fi, to pacze, pacze i nie dowierzam- dużo nowości u mnie. Ale po kolei. Dziś będzie coś na rozluźnienie. Żadne tam narkotyki! Herrbata zaprosiła mnie do pewnej zabawy TMI czyli To Much Informations, czy jakoś tak 😉 Lubię takie durne zabawy i podobnie jak Herrbatce kojarzą mi się ze Złotymi Myślami z dzieciństwa. Złote Myśli to był taki Ask w wersji Demo, moi młodsi czytelnicy 😉
To jak jedziemy z tym koksem, nie? 🙂

1. Co masz na sobie?
Pytanie jak od jakiegoś napaleńca 😀 Niewiele mam na sobie, bo jest kuresko gorąco, więc po co przywdziewać strojne szaty kędy ukrop z nieba lejąc się przyozdabia me ramiona?

2. Czy kiedykolwiek byłaś zakochana?
A jak!

3. Czy kiedykolwiek miałaś dramatyczne zerwanie?
Najdramatyczniejsze zerwanie to było jak sobie ścięgno zerwałam w palcu, właściwie to ucięłam. Nie polecam nikomu.

4. Ile masz wzrostu?
Tyle co zarostu, czyli nie za wiele. Jakieś 163 cm jak se włosy natapiruję 😀

5. Ile ważysz?
A z 50 kg, tak w sam raz.

6. Jakieś tatuaże?
A i owszem dwa. Jeden malutki na stopie, drugi ciut większy- od uda, przez pół pleców, po szyję.

7. Jakiś piercing?
Oczywiście, kilka- nos, język, dolna warga, pępek i uszy- ale to się chyba nie liczy.

8. OTP? (one true pairing) Ulubiona para filmowa/telewizyjna?
Wellman lubię i Prokopa. Ale najlepszą parą była bym ja z jakimś Klunejem czy coś 😀

9. Ulubiony program (serial)?
Family Guy, różne amerykańskie szity typu chodzące trupy, aroły i inne. Ale Rodzinka Griffinów to absolutnie coś świetnego i na poziomie 😀

10. Ulubione zespoły?
Zespół pieśni i tańca z Sitańca.

11. Za czym tęsknisz?
Za wolnym czasem, kurwa 😀

12. Ulubiona piosenka?
Nie mam, ulubieńcy mi się zmieniają. Ale to badziewie mnie śmieszy, teledysk jest porywający 😀

13. Ile masz lat?
26.

14. Znak zodiaku?
Wodniczka.

15. Czego szukasz u partnera?
Czasem drobnych do wózka w Lidlu 😀

16. Ulubiony cytat?
Bądź dla innych taki, jak byś chciał, by inni byli dla Ciebie! (własne, tak wiem jestem geniuszem 😉 ).

17. Ulubieni aktorzy?
Jason Statham daje radę i jeszcze Vin Diesel, czy tam LPG 😀

18. Ulubiony kolor?
Każdego dnia inny.

19. Głośna muzyka czy cicha?
Średnia, ale to zależy od okoliczności.

20. Gdzie idziesz gdy jesteś smutna?
Na drzewo ze sznurem, ale mi się smuteczki nie zdarzają. Najwyżej się wkurwić mogę 😉

21. Jak długo zajmuje Ci prysznic?
Nie mam prysznica, ale nie, że się nie myję. W wannie lubię poleżeć 🙂

22. Jak długo zajmuje Ci przygotowanie się rano?
Zależy na co się przygotowuję. Ogólnie nie lubię pośpiechu.

24: Co Ci się podoba u płci przeciwnej?
Dupka 🙂 Bo fajny tyłek, jest fajny 😀

25. Co Ci się nie podoba u płci przeciwnej?
Przerost mięśni nad mózgiem.

26. Powód dla którego zaczęłaś pisać bloga?
Za dużo głupot pierdoliłam to zaczęłam pisać, chociaż nikogo do słuchania nie zmuszam 🙂

27. Czego się boisz?
Głębokiej wody.

28. Kiedy ostatnio płakałaś?
Nie pamiętam. Chłopaki nie płaczą 😛

29. Kiedy ostatnio powiedziałaś ze kogoś kochasz?
Wczora z wieczora.

30. Co oznacza Twój blogowy nick?
Niewyparzona, to kurwa ni chuj nie wiem ja pierdolę. A Pudernica, bo taka ze mnie pudernica- lubię w kosmetykach się pobabrać i takie tam 🙂

31. Ostatnia przeczytana książka?
Jakaś Saga z północy, wczoraj na leżaczku takie leciutkie książki sobie podczytywałam.

32. Książka, którą aktualnie czytasz?
Patrz punkt wyżej.

33. Co ostatnio oglądałaś (serial TV)?
Z seriali? Jakaś nowość “Ostatni statek” albo coś takiego, o epidemii i trupach- polecam.

34. Ostatnia osoba, z którą rozmawiałaś?
Koleżanka.

35. Relacja między tobą a osobą, której ostatnio wysłałaś sms?
Jak najbardziej miłe relacje 😉

36. Ulubiona potrawa?
Ja lubię jeść. Żre jak świnia. Wszystko i dużo, całe szczęście idzie w cycki. Tylko mleka nie tknę, bleee. Czujecie to? Mleko z tego cycka krowiego leci, cyc w kupie unurany, coś tam zawsze w mleczko wpadnie bleee 😀

37. Miejsce, które chcesz odwiedzić?
Ho ho, dużo tego. Jestem włóczykijem, uwielbiam się przemieszczać, takie cygańskie dziecko.

38. Ostatnie miejsce w którym byłaś ?
Chodziłam sikać do kibelka, liczy się ?

39. Czy ktoś Ci się teraz podoba?
Teraz to mam swój ryj w zasięgu i tak, podoba mie się 🙂
A teraz czas na wielki kamingałt! Uwaga, fanfary, poznajcie mnie Pudernicę we własnej osobie! Czy ta twarz brzmi znajomo?! 😀

Oto ja! Po raz pierwszy ujawniam moją facjatę 😉 Szok, niedowierzanie, miliony pytań bez odpowiedzi! Ludzkie dramaty- to cała ja!

40. Ostatni raz kiedy pocałowałaś kogoś?
Wczoraj.

41. Kiedy ostatnio ktoś Cie obraził?
Mnie się nie da obrazić.

42. Ulubiony słodki smak?
Nie lubię słodyczy, ale owoce lubię, więc wszystkie owocowe smaki mnie cieszą. Malina, ananas, wiśnia, czereśnia i takie tam mmm 🙂

43. Na jakich instrumentach grasz ?
Na żadnych, jestem ułomem muzycznym i kaleką dźwiękową.

44. Ulubiona część biżuterii ?
Kolczyki, ale te w dziwnych miejscach na ciele. W uszach mam kilka dziurek, ale ciągle zapominam coś tam wsadzać.

45 . Sporty, które uprawiasz?
Tu zerżnę od Herrbatki, bo tak jak ona lubię biegać do lodówki po browara. Nie lubię się przemęczać. Ostatnio wpadłam na pomysł by kupić rower i chyba se kupię, bo czemu by nie.

46. Jaką piosenkę ostatnio śpiewałaś?
Jestem inwalidą muzycznym. Nie gram, nie śpiewam, czasami gwiżdżę. Mój śpiew to coś jak głos zarzynanej owcy, więc oszczędzam tej przyjemności społeczeństwu.

47. Ulubiony tekst na podryw ?
Ja takich rzeczy nie potrzebuję, nikogo nie podrywam. Ale myślę, że najskuteczniejszy tekst to tekst Misia Pushupka- ” Hej, lala! But Ci się rozpierdala! “. soł słittt 🙂

48. Czy kiedykolwiek użyłaś tego tekstu?
Jasne, zawsze tak krzyczę za dziewczynami na mieście, niestety bez BMW mam utrudnione zadanie z tym podrywem 😀

49. Z kim ostatnio przebywałaś w wolnym czasie?
A co to jest czas wolny?! 😀 Z nie-mężem .

50.Kto powinien odpowiedzieć na te pytania?
Zdrowi, chorzy, kaleki i dzieci, mężczyźni, kobiety, psy i koty. Kto tylko zechce 🙂 Tym razem robię wyjątek- dajcie link do bloga, jeśli pojawi się u Was ten TAG. Lubię takie rzeczy pisać i czytać. Możecie też odpowiadać w komentarzach.

No i powróciłam na Ziemię, jebłam na pustyni, aż miło i szykuję dużooo niespodzianek. Dziś była pierwsza mój ryj!
Buziaczki- gówniaczki :*

Liebster Blog Award- zabawmy się :)

By | Śmietnik | 20 komentarzy
Zostałam nominowana przez Magnolię do Liebster Blog Award.
Chciałabym podziękować za to wyróżnienie mojemu Mężowi, który moim mężem nie jest, Mamie, która jest moją mamą, kotu Januszowi, który jest moim kotem… A nie, moment- to przygotowałam na okazję odebrania Oscara. Ale to musi poczekać, bo “mój” film jeszcze jest przed premierą. Poza tym premiera najpierw w Polsce, a ja byłam tylko statystką, ale co se będę jak se mogę 😉 Nawet kwestię mówioną miałam, taka ze mnie Celebrytka (tak, podsyłacz do mojego drugiego bloga 😉 ). A jakby ktoś chciał wiedzieć to zagrałam w TYM filmie. Najpierw “G-Roy”, potem Holiłut, achhh 😀
Wracając do Liebster Blog Award…
 Zasady.
„Nominacja do Liebster Blog Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę”.
Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia.
Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała.
Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz je o tym) oraz zadajesz im 11 pytań.
Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował”.

Pytania, które dostałam i moje odpowiedzi.

 
Sukienka czy spódnica?
O masz. Lubię i spódnice i sukienki. Co złapię to założę. Podobnie jak każdego dnia mam inny ulubiony kolor, tak i każdego dnia zakładam co innego. Latem kiecki, sukieneczki lub krótkie spodenki. Kiedy jest chłodniej jakieś getry ( legginsy to w Ameryce noszą, ja myślę po polsku, więc piszę po polsku  😉 ). Czasami jakieś sztywniejsze kalisony zapodam, ale ogólnie jestem ekshibicjonistką tak troszkę i nogi światu pokazywać lubię 😉
Paznokcie, sztuczne czy tipsy?
Z racji, że jestem leń to raz w miesiącu zapodaję żel na naturalną płytkę moich paździorów i z głowy. Jak mnie najdzie to pomaluję lakierem, ot tajemnica.
 
Tusz, czarny czy brązowy?
Czarny! No gdzie brązowy? W brązowym wyglądałabym jak Koń Rafał, bo konie chyba mają brązowe rzęsy, nie?
 
Wieś czy miasto?
Jestem ze wsi i jestem z tego dumna. Mieszkam w mieście (powiedzmy, że to miasto to Zombieland ). Nigdy nie chciałabym mieszkać w jakimś wielkim mieścisku. Z racji, że nie jestem wymagająca- mogą być przedmieścia Miami, albo chałupa na Krecie z plażą zamiast ogródka.
 
Mężczyzna w swetrze czy bluzie?
Może być w swetrze, może być w bluzie. Oby nie w sandałach i skarpetach.
 
Tatuaż u kobiety, tak czy nie?
Jako, że mam malunek na połowę pleców i połowę nogi to jestem na tak!
 
Za 5 lat będę…
Już za cztery lata będę mistrzem świata. Jeszcze nie wiem w czym, ale będę. Za pięć lat więcej czasu będę spędzać na wakacjach niż na pracy, bo dlaczego nie? Widzę przed sobą świetlaną przyszłość 😀
 
Latem zawsze….
Latem zawsze piję zimne piwo, łapię promienie słońca. Zbieram energię na zimę. Lubię poleżeć plackiem i pozwiedzać co się da. Uwielbiam wdychać parne powietrze po burzy i patrzeć w rozgwieżdżone niebo. Uwielbiam lato!
 
Nigdy bym nie…
Nigdy nie mów nigdy! W moim przypadku wszystko jest możliwe.
 
Jaki kraj chciałabyś zobaczyć?
Hoho dużo tego.. i ciągle coś się zmienia, a lista wydłuża. I to nie jest tak, że tylko chcę, ja to zrobię prędzej czy później. Grecja, której pragnęłam od wczesnego dzieciństwa- zaliczona. Teraz czas na Hiszpanię, Portugalię,Turcję, Dominikanę, Japonię, Dubaj, USA i kawałek Ukrainy (kiedy sytuacja się uspokoi) Czarnobyl i Krym. Ameryka Południowa i wszystkie małe, urocze wysepki świata…Pewnie zaraz jeszcze coś mi się przypomni 😀
 
Jaką książkę polecasz?
Każdą. Bo każda coś w sobie ma. Warto czytać. Ja pożeram najwięcej książek latem na leżaczku w ogrodzie.
Ale się wynurzyłam hoho 🙂
Chciałabym nominować kilka blogów, a właściwie blogerek. Jako, że jestem nowa w tym świecie to nie wiem, w którym momencie blog jest mało popularny, a kiedy zaczyna być ekskluzywnym czytadłem. W związku z moim zagubieniem nominuję te blogi, które znam i lubię. Mam nadzieję, że nie spalę się w piekle za takie nagięcie reguł 😉

And the winner issssss…

  • https://poradymamykasi.pl/#sthash.VcROIyoz.dpbs
  • https://wodcieniachfioletu.blogspot.com/
  • https://wyznaniakosmetoholiczki.blogspot.com/
  • https://czarnulkaablog.blogspot.com/
  • https://ordinaryandbeauty.blogspot.com/
  • https://w-mojej-kosmetyczce.blogspot.com/
Kurcze, niech będzie tyle, bo mi się myśleć nie chce 😉 Oczywiście nominacje, nominacjami, ale myślę, że każdy może odpowiedzieć na moje pytania.
A oto zestaw pytań ode mnie.
  1. Jaki jest Twój ulubiony kolor? Opisz go bez nazywania 🙂
  2. Gdybyś była zwierzakiem, to jakim i dlaczego?
  3. Jaka była Twoja najzabawniejsza wpadka?
  4. Czego nie lubisz na blogach?
  5. A co na blogach lubisz najbardziej?
  6. Wakacje Twoich marzeń…
  7. Gdybyś była super ekstra hiper bohaterem to kim byś była i jaką moc byś miała?
  8. Od czego zaczęło się Twoje blogowanie?
  9. Jakie masz najlepsze wspomnienie z dzieciństwa?
  10. Co najbardziej lubisz w sobie?
  11. I jak wypadłam z moimi pytaniami? 🙂

Zapraszam do zabawy wszystkich chętnych, możecie pisać w komentarzach, lub na swoich blogach. Uwielbiam takie rzeczy czytać 🙂

Saga o ludziach łowcach, czyli ostatni tydzień wyprzedaży w Rossmannie

By | Bjuti Pudi | 28 komentarzy
Ostatnia część sagi o łupach w Essesmanie.
Tak, wiem, miałam nie iść. Rzekomo nic nie było mi potrzebne. Taaaa jasneee 😀
Poszłam po płatki kosmetyczne i bezbarwny lakier w promocji. Dwie rzeczy i co ? I jajco 😀
No cóż, nie powinnam posiadać więcej niż piątaka przy sobie, bo tak to się kończy…
Wszystko potrzebne, wszystko za mniej niż normalnie, tylko brać…
Wzięłam.
Na swoje usprawiedliwienie dodam, że poszłam we wtorek, bo liczyłam, że drogeria będzie już ograbiona ze wszystkiego, a tu dupa. To co mi się podobało akurat było.
No to wzięłam te nieszczęsne płatki. Przy okazji Radical coby futro nacierać. Wcześniejsza flaszka akurat dobiła dna, a tu taka niespodziewajka- kilka złotych taniej. Wzięłam. I Facelle było w promocji. Wzięłam, bo moje włosy ( na głowie dziady borowe! )  są fantastyczne kiedy je myję tą prytą.  I kremik do stóp za grosze. Wzięłam, bo lubię mieć zadbane przeszczepy. Na moje wielkie (nie)szczęście wisienka z Tutti Frutti też akurat staniała. WZIĘŁAM. A to czarne coś po lewej stronie to nie czarna wdowa, tylko spinka do włosów. Tak, przeceniona, tak wzięłam…
A wracając do promocji właściwej:  lakierowo-wargowej, też nawrzucałam do turbo koszyka co nieco 🙂
Mazaki na warę, po ekstra cenie. Kolory jakieś kiepskie na tej fotce. W rzeczywistości to delikatne róże- takie lubię najbardziej i z różowym ustem jestem taka dżaga, że aż się kury niosą na sam mój widok 😀
Okrągła pomadka to Lovely błyszczykowa pomadka do ust numer 4. Miałam już czerwień i byłam zadowolona. Tym razem pewnie też będę szczęśliwa jak Polak na wakacjach w Egipcie!
Kanciasta szminka to Wibowa nawilżająca pomadka do ust numer 1. Eliksir. Też miałam już inne odcienie, tym razem postawiłam na fajny róż. Nie wiem czemu na zdjęciu wygląda na ciemną, ale nie jest. Z resztą, kto wierzy blogerkom? 😀
Lakiery. Lakiery, których miałam nie kupować, bo rzadko używam. A jednak. (Co za durny czerep ze mnie).
Biały kanciak to jakaś nowa seria z Wibo. Biały zwykły lakier. Kupiłam, bo stary białas się wykończył, a do ombre, wzorków czy innych pierdół jest mi niezbędny. ( Boszzz jak ja się tłumaczę 😀 ).
Różowy Lovely z serii I love summer. No, bo kto nie lubi lata? Mam niemal identyczny kolorek z Avonu, super lakier tylko straszne smugi robi i dlatego wzięłam ten. Ten nie robi. Właśnie mam go na paździorach.
I bezbarwny “lakier”, a właściwie top, czyli pokrywacz. Fluo top od Wibo.  Mój ulubieniec od lat. Aż się dziwię, że jeszcze go nie zrecenzowałam, zajmę się tym aj promiz 🙂
I tak to rozhulałam kasiorę. Nawet ludzi za dużo nie było, dużo pierdół na półkach… Bez potu i łez kupiłam, aż za dużo. Ale wszystko się przyda.
Dobrze, że wyprzedaż się kończy. Mam nadzieję, że przez maj już nie zajrzę do jaskini zuuuuaaa po inne (nie)zbędne kosmetyki.
A jak Wasze zmagania w tym tygodniu ?

Walki drogeryjne, part 2.

By | Bjuti Pudi | 15 komentarzy
Dziś wystartowały Essesmańskie walki drogeryjne, part 2 – czyli kosmetyki naoczne ze zniżką 49%.
Miało być kulturalnie, bez szału. Miałam tam pójść na lajcie i kupić zielony tusz i liner, no może po dwa- na zapas. A wyszło jak wyszło.
Wpuścić babę do  drogerii, niech Ci ona ma jeszcze parę złotych i chwilę czasu i amen. Wylezie rozczochrana i szczęśliwa z paragonami wyłażącymi z każdego zakamarka.
Tak to wygląda w praktyce, pełen tobół i szczęśliwa gęba.
Najpierw mój dzielny i niesamowity szofer zawiózł moją podjaraną osobę do Essesmana w centrum. Błąd. Wlazłam tam rozochocona, a tam baby poprzyklejane do szaf. Siedzą tam uczepione jak mała małpa pleców starej i syczą. Wybierają co lepsze kąski i syczą. Syczą, a ja rozumiem przekaz- “nie podchodź jak Ci życie miłe”. Złapałam tusz z Evelinki i…i dupa. Półki puste. Zielonych tuszy brak. Linerów brak. Na szczęście znajoma ekspedientka wydłubała mi jeden liner z szuflady. Podeszłam z niedosytem do kasy, zapłaciłam kilka złotych i już.
Jedziemy do drugiego Essesmana. Ja nie zasnę bez zielonego tuszu za kilka złotych! I poszłooo…
Drogeria na zadupiu miasta powitała mnie pustkami. Jak ja uwielbiam to miejsce! Zamiast tuszu i linera dorzuciłam coś na pocieszenie. I tak z pełnym tobołem powróciłam do posiadłości.
Tusz z Eveline wpadł mi w oko u Czarnulki . No i co ? Ja nie wezmę? Ja?! Wzięłam, kupiłam, bo podoba mi się efekt wielgachnych rzęs. Będziemy testować i się jarać jak ksiądz nowym ministrantem!
Mój zielony ulubieniec z Wibo, musiał trafić do koszyka, no musiał i już. Opisałam go TU O TU – no celuj myszką 😉
I niebieskie coś z Wibo, co to ponoć jest wodoodporne i mam nadzieję, że sprawdzi się latem, oby tylko nie w deszczu, bo ja latem deszczu nie chcę 🙂
Cienie bez ściemy. Jak Buzię kocham, że to cienie.
Wibo paletka Make Up Box. Kupiłam, bo jak tu nie kupić jak kosztowała około pięciu złotych. Prawie darmo to co miałam nie brać? Błyszczy się, ma ładne kolory. No wzięłam, wzięłam, co zrobić- boku se nie wyrwę.
Color tattoo też musiałam wziąć. Siedział na półce, łypał do mnie złotym oczkiem. Raz łyp. Myślę sobie, na wuj mi on? Drugi raz łyp-niby zawsze chciałam go kupić, ale sępiłam na niego dwadzieścia parę złotych. Trzeci raz łyp- a pies mu mordę lizał, wezmę. Wzięłam.
No i mój matowy kreślak, niezawodny- TUTAJ historia naszej znajomości. Najpierw kupiłam jeden. W drugim Essesmanie pomyślałam, że trzy złote z groszami to takie pieniądze jak nie pieniądze i dokupiłam drugi. Będę miała zapas do końca roku.
Z walk wyszłam bez obrażeń, bo w porę uciekłam do bezpiecznej drogerii na peryferiach miasta. Ale Was ostrzegam! Baby strasznie syczą, kiedy próbujecie zbliżyć rękę do przecenionych skarbów. Wybierajcie miejsca zakupów z rozwagą, żeby nie stała Wam się krzywda.
Ostatnia część przygód- w przyszłym tygodniu. Do Nutrii na 40% zniżki być może doczłapię po długim łikędzie, ale nie wiem czy coś tam jeszcze zostanie- może to i lepiej 😉
A Wy co upolowałyście lub zamierzacie wyrwać z gardzieli przecenowej ?

Rossmann i Natura- promocje, wyprzedaże, atak zombie

By | Bjuti Pudi | 8 komentarzy
Przebrnęliśmy przez święta- zapychanie kichy i polewanie wodą. Całuski od ciotki, której szczaw z barszczu wisi z brody i inne radosne przeżycia za nami.
Ledwie się ocknęliśmy, a tu nowe święto. Święto Buszujących w Zbożu. Drogerie prześcigają się w tym jak wydoić z nas resztki poświątecznych pieniędzy.

No i co, powiedz- nic se nie kupisz ? Kupisz, kupisz- choćby potem miały kury to jeść to i tak kupisz 😉
Ja też kupiłam 😀
Taka jestem cwaniara. Wstałam rano, na termometrze ponad 25 stopni, słońce świeci jak opętane no to pomyślałam- pierdolę, nie robię. Człowiek musi do siebie wrócić po świętach. Poszłam w miasto. Pokopytkowałam do Essesmana, żeby co lepsze rzeczy wyzbierać nim się hołota ogarnie i zrobi nalot.
Hołota już była, ale w ilości do przebolenia. Polazłam do tych szaf z brejami na twarz i szukam jakiejś szpachli. Sobie przycupnęłam i gmeram paluchami po testerach. Jakaś dziewuszka wybierała kolor podkładu, którym również byłam zainteresowana no to ucięłyśmy sobie pogawędkę. Chyba za głośno padło stwierdzenie, że szpachla jest dobra…
Kątem oka widzę w zwolnionym tempie zbliżający się tabun dziczy, który do momentu usłyszenia magicznej formułki “dobry podkład” podstępnie czaił się rozproszony przy innych pierdołach. Lekko odwracam głowę- tłum napiera. Wchodzą mi na plecy i pchają łapska do mojej gładzi na pysk. Było jak w filmie – wymieniłyśmy z dziewuszką porozumiewawcze spojrzenia i capnęłyśmy dwie ostatnie tubki z pasującym nam odcieniem. Tłum zwolnił. Tłum falował nad naszymi głowami roznosząc zapach potu i aromat resztek trawiących się sałatek świątecznych. Tłum zauważył, że zostały już tylko odcienie bardzo jasne i bardzo ciemne. Zwycięstwo! Tłum posmutniał.
Idę dalej. Jakiś bronzer by się przydał. Wzięłam po cichu i czmychnęłam po puder. Puder od Evelinki też wygrzebałam z resztek, ale się udało.
Przy kasie wygrzebałam jeszcze trzy maseczki po 99 groszy. Dwie peeloffowe i jedną oliwkową. Tłum gęstniał podczas mojego wyszukiwania. Sapali mi nad uchem. Chcieli gryźć, chcieli krwi…
Na osłodę kupiłam jeszcze masło wiśniowo- porzeczkowe, ale to już w Nutrii. Masło- orgazm. Zapach powalił mnie na kolana. Tyle co dolazłam do domu, wlazłam w wannę i natarłam się paskudą. Właśnie jaram się tym jak mi skóra pachnie. Jaram się jak Rzym za Nerona.
A niedługo zaatakuję Esesmana ponownie (dziadek byłby dumny). Tusze i eyelinery kupię na zapas, bo i tak zużyję. Lakierów i szminek chyba nie potrzebuję, ale nie obiecuję, że się po nie nie wybiorę.
A Nutria? Może jakieś cienie wyhaczę.
Jeśli przeżyję atak rozwścieczonych samic podczas promocji- opiszę jak poszło.
Wrzucę Wam jeszcze fotę moich dzisiejszych kosmetycznych zakupów.

Jakość zdjęcia jest powalająca jak litr wódki na głowę. Ale taka byłam podjarana słońcem, zakupami i atakiem zombi w drogerii, że walnęłam na szybkiego telefonem.

Pudernica i jej miesięcznica :D

By | Śmietnik | 18 komentarzy
Fanfary poczęły wygrywać radosną melodię obwieszczając moją pierwszą miesięcznicę w świecie blogowania o kosmożyciu.
Bloga o kosmetykach miałam w głowie od dawna. Ale jakoś nie mogłam zebrać się w sobie. Pisałam o czym innym i gdzie indziej. Teraz to gdzie indziej również jest na bloggerze. Więc jeśli ktoś chce poczytać o czymś głębszym niż dno butelki po balsamie zapraszam —> tu se naciśnij . W każdym razie pisałam głupoty o kosmetykach gdzie indziej i Baby, takie fajne Baby kazały pisać bloga 😉 To piszę.

O kosmetykach coś tam wiem, prawie dwa lata pracowałam jako kosmetyczka w salonie, ale to inna historia. Coś tam wiedzę rozwijałam i wbrew pozorom jestem w pełni rozwinięta, choć prawdopodobnie jakieś defekty w mózgu mam 😉
Nie lubię pisać o sobie, z resztą to nie istotne.
Zakładając tego bloga liczyłam na jakieś max 600 wyświetleń w pierwszym miesiącu, a tu kurka wodna w tym momencie patrzę i nie dowierzam- 16,007 wejść! Jaja jak berety, tyle to ja miałam w planach w rok osiągnąć, ale jest mi niezmiernie miło, że jednak stało to się szybciej. Już nie wspomnę, że ktoś wyświetlał kilkukrotnie mojego bloga w Wietnamie czy Kongo 😀 (Btw. Pozdro dla Was 😉 ).
Większość odbiorców jest w wieku 25-34 lata, również jest mi miło, bo także znajduję się w tym przedziale. Oczywiście czytają też gorące osiemnastki i ryczące sześćdziesiątki ( bez obrazy 😉 ).
Na pierwszym miejscu plasuje się województwo mazowieckie, później lubelskie (moje) oraz śląskie.
Najwięcej osób, bo aż 2492 przeczytały post o oszukańczym tytule 7 cm przyrostu w miesiąc! czyli, że media i manipulacja to dobry pomysł 😀
Cóż więcej mogę rzec… Dziękuję, że chcecie mnie czytać i wiedzcie, że nigdy się nie zmienię 🙂 Dziękuję serdecznie za miłe komentarze! A propos niemiłych i tych zupełnie z dupy wyjętych informuję, że nie odpisuję na nie od dziś 🙂 Jak stwierdziła pewna Weronika, która ma niesamowitą  córkę i równie wspaniałego syna- liczba hejterów jest miarą popularności 😉 Kochani hejterzy- nie będę kasować czy blokować Waszych komentarzy- niech naród się pośmieje z Waszych ułomności 😀 A w rozmowy już z Wami nie wchodzę, bo szkoda mojego cennego czasu na bezowocne dyskusje- z głupszym się nie dyskutuje, jak mawia moja Babcia.
Tyle mojego bezsensownego podsumowania czas się pochwalić 😀
Wylazłam proszę ja Was dzisiaj na miasto, bo słońce sikało złotym deszczem promieni na moje zadupie. Dzieciaki na wagarach to i ja olałam robotę i obskoczyłam kilka punktów w mieście. Straciłam trochę kasy, nakupowałam ciuchów, ale tu ich chyba nie będę wstawiać, chyba, że kiedyś poszerzę bloga o stylóweczki jak Tuskówna haha 😉
Kupiłam kilka kosmicznych kosmetyków, które mam zamiar katować.

Lakier do paznokci i żurawinowy balsam do ciała. A także maska na kłaczory (te na głowie ofc). Akurat maskę kupiła mi niezwykle miła Patrycja, która zaliczyła Hebe w Lublinie, a ja dałam jej cynk, że Kallos po 7,99 😉

I coś na włosy oczywiście 😉 W mieście pojawiła się nowa drogeria Jawa, którą zwę Zjawą i znalazłam tam jakieś Marionowe bajery. Ampułki 7 efektów, laminowanie i coś co ma grzać w łeb i wspomóc włosy 😉
Jak tylko upapram się wszystkim dam znać co działa, co nie działa i czy nie oblazłam ze skóry lub nie wyłysiałam.
Tyle ze mnie na dziś.
Pozdro 😉

Heloł hir!

By | Śmietnik | No Comments

Siemaneczko. Dzisiaj krótki post celem wyjaśnienia co ja tutaj robię. Siedziałam wcześniej na onecie, ale było mi tam ciasno, więc skserowałam wszystko i wrzuciłam tutaj. Nie jest to może wyszukany sposób na przeniesienie bloga, ale tak umiałam 😀
Od dziś siedzę tu i nikt mnie nie przegoni (prawdopodobnie…) 🙂
Pozdro i do spisania 😉