Tag

See Bloggers

Po co jechać na See Bloggers?

By | Blog, Śmietnik | No Comments

No po co? Po co tam jechać? Pokazać mordę, przylansować się na ściance, rozdać autografy, przypucować się do tych większych, nazbierać fantów i napisać pochlebną opinię. A tak serio? Trochę to jest serio. Trochę nie. Czym dla mnie jest See Bloggers? Czemu lubię tam być? Jak było na ostatniej edycji? Już piszę! 

Na See Bloggers spotkamy gwiazdy. Gwiazdy z najwyższej półki (był Jurek Owsiak– lepszej rekomendacji nie trzeba!) i celebrytów niższych lotów (laska z jednego z dziwnych seriali typu “Szkoła”). Nie mnie oceniać kto jest gwiazdą, a kto nie jest, ale sami widzicie rozstrzał na podanych przykładach. Spotkamy też stado twórców. W tym roku było ponad dwa tysiące twórców internetowych. Dużo. Dla mnie za dużo. Jednak jestem za minimalizmem pod tym względem, nawet jeśli miałoby to oznaczać, że się nie dostanę. To fajnie, że tyle osób ma szansę się dostać, ale taka masa ludzi jest przytłaczająca. See Bloggers po raz pierwszy odbyło się w Łodzi. Łódź, kurwa. Nie żebym miała coś do Łodzi, ale to Gdynię kocham całym sercem. Także budynek Centrum Nauki Experyment w Gdyni bardziej przypadł mi do gustu. Budynek EC1 w Łodzi, gdzie odbyło się tegoroczne SB był ładny ale zagmatwany. Gdyńskie miejsce spotkań miało zdecydowanie lepszy układ, łatwiejszy do ogarnięcia. Ale! Ale to nie miejsce, a ludzie są ważni!

Nie będę opisywać prywatnych afterków, bo co się wydarzyło w Łodzi, zostaje w Łodzi 😉 W tym roku olałam trochę warsztaty, bo fantów nie zbieram, a co mam wiedzieć to wiem, inna sprawa, że nie zawsze z tej wiedzy korzystam ale przemilczmy to. Zaliczyłam tylko jedne warsztaty. Miła pogadanka o świetle w fotografii. Nazwałabym to raczej odświeżeniem wiedzy niż jakimś odkrywaniem Ameryki ale nie żałuję, że poszłam. Resztę czasu spędziłam na, a właściwie pod sceną główną oraz z ludźmi oczywiście. Bo See Bloggers to właśnie ludzie. Ci znani i nie znani ale wszyscy otwarci na pogawędki i po to własnie jeżdżę na SB. Zaliczyłam kilka ścianek, coś tam dostałam od firm wszelkiej maści. Nie pchałam się po trzeci szampon i osiemnastą maseczkę, a foty robiłam tam gdzie…były ładne tła. Wychodzi na to, że jestem jednak pierdolnięta 😀

Bo ja moi Państwo lubię się pokazać i wyróżniać. Lubię kiedy ludzie wiedzą, że ja to ja. Próżność? (Nie)stety jak już brnę między twórców internetowych to jakoś swoją obecność zaznaczyć muszę. Właściwie nie muszę, taka jestem. Z radością skaczę jak żywa iskierka pomiędzy wszystkimi influencerami obdarzając wszystkich uśmiechem. Nigdy nie byłam szarą myszką i właściwie to ja lubię ten gwar i ludzi wokół. Lubię takie imprezy, bieganinę na szpilkach i pozowanie do zdjęć. Lubię gadać z ludźmi, których znam ale i podchodzić bez pardonu do tych, których nie znam. Ktoś mnie nie zna? No to mnie pozna. Powiedzonko siedź w kącie, a znajda Cię włóżmy między bajki. Jeśli chciałabym pisać byle pisać to pisałabym do szuflady. Jeśli piszę w sieci, to nie oszukujmy się, nie chcę być nikim. I każdy kto tworzy w sieci chce być zauważony, chce mieć swoich odbiorców. Jeśli byłoby inaczej pisałby pamiętniczek w zeszycie. I po to jest See Bloggers- żeby lśnić!

Bardzo się cieszę, że miałam okazję pogadać z Panem Maciejem Orłosiem. Mam do niego ogromny szacunek, a na żywo jest jeszcze fajniejszym człowiekiem. To nie była tylko fotka i nara. Nie. Pogadaliśmy sobie na fajce jak równy z równym. Generalnie polecam palenie. Palcie cokolwiek, bo na papierosie spotyka się najciekawszych ludzi 😉 Na kolejnej przerwie na papierosa (hello, palę elektronika jakby co) miałam okazję podyskutować o #żryjzpudernicą z Pascalem Brodnickim. Dobry ziomek! A Michał Żebrowski sam się do mnie przysiadł. Zapomniałam mu tylko powiedzieć, że 20 lat temu Sylwia się w nim kochała. No trudno…nadrobię. I za to lubię See Bloggers- można pójść na fajkę z Panem z Teleexpressu 😉

Scena główna była w tym roku naładowana wszystkim co najlepsze. Właściwie to nie było sensu latać po warsztatach, bo żal było ominąć wykłady na niej. Całe szczęście wystąpienia z tej sceny można obejrzeć na Facebooku SB. Wszystkich najbardziej poruszyło wystąpienie Fashionelki. Dobrze mówiła, przynajmniej po części. Od dawna walczę ze sztucznym nabijaniem statystyk, pisałam o tym zresztą nie raz, ostatnio w tekście Jak zostać gwiazdą Instagrama, szybko zyskać obserwatorów i dobrze na tym zarabiać. Też uważam, że nie warto robić z siebie słupa ogłoszeniowego, ale ale… nie każda blogerka jest Fashionelką i nie każda dostaje 70 tysi za posta, no nie oszukujmy się. Bez sensu jest łapanie współprac jak leci, sama biorę jedną współpracę na ruski rok, ale jeśli komuś odpowiada taka droga- spoko, jego sprawa. Każdy od czegoś zaczynał. Nikt nikomu 70 klocków na start nie da. I dlatego uważam, że tutaj Eliza mogła trochę zejść na ziemię. Nie widzę w tym też nic złego, że blogerzy robili sobie fotki na stanowiskach sponsorów podczas SB. Sama kilka fotek sobie cyknęłam, tam gdzie mieli ładne tła 😀 I nie czuję żebym sprzedała się za szampon. Ba! Nawet nie pokazywałam nazw marek na tych zdjęciach co możecie zobaczyć na powyższych fotkach. Nie wszystko jest czarno-białe. Niefajne jest to, że niektórzy zrobili sobie z SB wyścigi w zbieraniu fantów (legalnie i nielegalnie), ale cyknięcie dwóch fotek na tle kremów to żadna zbrodnia. Serio. Także luz w dupie Panowie i Panie. Trzeba też wziąć pod uwagę, że Eliza doszła do takich wniosków po iluś tam latach w blogosferze i po wielu aferach z kupowaniem lajków i inne takie, nie wnikajmy. Jak widać…well…żeby nie napisać za wiele…Jestem absolutnie za tym, żeby sobą dawać przykład i być uczciwym od momentu startu w sieci tak żeby nikt się do nas nie przyjebał i żeby być wzorem do naśladowania nie tylko w pogadankach ale w swojej działalności.

.

Po raz pierwszy odbyła się oficjalna gala i wręczenie nagród w plebiscycie #Hasztagi Roku. Miło mi, że nie tylko zostałam nominowana, ale także wybrana do pierwszej dziesiątki w kategorii Odkrycie See Bloggers. Żeby tego było mało, to podczas głosowania miałam największą ilość głosów (ponad 14%, czyli o połowę więcej niż osoba z drugiego miejsca!). Statuetki nie wygrałam, komisja zdecydowała inaczej, natomiast ja czuję się ogromnym zwycięzcą, bo to pokazuje, że ludzie mnie znają i chyba nawet lubią. A tam z komisją 😉 Dostałam solidnego kopa. Upewniam się w tym, że warto dla Was pisać pierdząc w kanapę 😀 No, bo wiecie to tak jakbym została Miss Publiczności czy coś, no nie? Z ciekawostek to w tym roku inni chcieli fotkę ze mną. A najciekawsza ciekawostka jest taka, że poszedł pierwszy autograf. Taki prawdziwy! Panie z Twojego Stylu mnie rozpoznały i nie chciały wypuścić ze stoiska, to było urocze. A Pan Ochroniarz po cichaczu zrobił sobie ze mną zdjęcie, bo jestem znana. Kurwa, lubię to. Miłe to. O takie blogiosferę walczyłam 😀

Po co jechać na See Bloggers? Właśnie po wszystko to o czym napisałam i po jeszcze więcej. Warto jechać żeby pośmiać się z innymi, żeby poznać innych, żeby ktoś do Ciebie podszedł i powiedział- “Wiolka, Ty jesteś mega sympatyczna i tak samo pierdolnięta na żywo jak w sieci”. Lubię pozytywnie rozczarowywać ludzi “o kurwa, przeklinasz mniej ode mnie!”. Lubię, po stokroć lubię See Bloggers! Wracam tam!

Tutaj poczytacie o moich wrażeniach z innych edycji SB-

A na dokładkę zostawiam Wam jeszcze filmik o moich poseebloggersowych przemyśleniach na IGTV.

Tyle ze mnie. Jak Wasze wrażenia po SB?

Zdjęcia z logo See Bloggers pochodzą z FB SB, autorem jest mój ulubiony fotograf Piotr Żagiell Photography, który co roku nieustannie lansuje mnie podczas tej imprezy i dobrze mu to idzie 😉 

 

To nie jest kolejna relacja z See Bloggers 2017!

By | Blog, Śmietnik | No Comments
Od niedzieli nie przeczytacie niczego innego- tylko relacje z See Bloggers. Niczego! Niczego innego nie będzie! Niczego nie będzie! Ale, że nie przepuszczę okazji, żeby zahaczyć o to samo co wszyscy, to napiszę, ale inaczej, wiadomo. Napiszę tak, żeby nie przynudzać, bo idę o zakład, że macie już wyjebane co kto o czym mówił i dlaczego jeden bloger dostał herbatę, a drugi tylko ciastka. Ja Wam powiem dlaczego niektóre blogery, to pazery, dlaczego warto i nie warto się integrować i… A chuj, nie wiem co napiszę, bo dopiero wstęp klepię.

 

Do Gdyni, tak jak obiecałam, zawiozłam piękną pogodę. Wbiłam na luzaka, bo jakoś się tam swojsko czuję. Ja się wszędzie swojsko czuję i jest to prawdopodobne spowodowane jedzeniem swojskiej giętej. Zaliczyłam jakieś wykłady, zaliczyłam jakieś warsztaty. Miło posłuchać innych i podszlifować swoją wiedzę. Z zaskoczeniem stwierdziłam, że ja większość rzeczy wiem, tylko nie zawsze stosuję w praktyce. Nie że jestem chuj wie jaka mądra, ale głupia też nie jestem. Wiem, że niektórzy narzekali na niektóre wykłady, gdzie głównym celem była reklama. No hello! Idzie się domyślić, że jak wybiera się na panel firmy produkującej maść na hemoroidy, to nie spotkamy tam raczej pogadanki o tym jak piękna jest dupa, tylko o tym, że ich maść zaaplikowana w blogerski rów uleczy rany, a i na ból dupy możliwe, że coś zaradzi. Dlatego też nie zapisywałam się tam, gdzie przypuszczałam, że marka będzie krzyczeć od progu, że moje hemoroidy z nimi nie mają szans. A poza tym nie mam hemoroidów.
I tutaj wchodzimy w kolejny temat, płynnie jak polonez w zakręt. Dary losu. Jak nie mam hemoroidów, to nie zapierdalam po maść na hemoroidy tylko dlatego, że darmo. Połasiłam się i owszem, nie powiem, że nie. Ale połasiłam się na to co mi się przyda, co lubię, co dali mi prosto w moje boskie ręki. Wzięłam, no przecież nie wyrzucę. Ale kurwa, ludzie z umiarem! W ubiegłym roku pakowali w torby wszystko do ostatniej marchwi, w tym podobno ktoś zapierdolił talerze. Serio kurwa? Serio?!
Drugie buractwo blogerskie objawiło się wieczorem. Alko za free, szanuję. Ale chuju jeden z drugim, jak pijesz, to weźże odstaw kubek, butelkę pod śmietnik. Nawet nie mówię, że w śmietnik, bo te szybko się zapełniły, ale obok postaw, a nie jak knur syf za sobą zostawiasz. Szklanki w kiblu, pod ławką, szkoda, że nie na dachu. Nie dość, że darmoszkowe flaszki, to jeszcze ręka by jednemu i drugiemu uschła od zaniesienia pustej w śmietnikową lokalizację. Trochę szacunku dla organizatorów i osób, które muszą sprzątać ten chlew aż po sam Sopot.
Koniec marudzenia. Organizatorzy spisali się na medal. Uwielbiam SB. Uwielbiam, bo lubię fajnych ludzi. Czuję się jak ryba w wodzie zagadując i brylując. Tak, brylując. Jestem próżną świnią i dużo radości sprawia mi kiedy ktoś do mnie podchodzi i słyszę- “Pudernica? O Boże! To naprawdę Ty! O Boże Pudernica!”. Do Boga mi jeszcze daleko. To znaczy, nie mam jeszcze brody, reszta prawie by się zgadzała. W tym roku doznałam małego szoku, bo to nie ja chciałam sobie robić fotki z kimś, tylko inni chcieli sobie robić fotki ze mną. Rok temu Pan Fotograf obiecał, że jak zrobi mi fotkę, to będę sławna i bogata. Ze sławą ruszyło, w tym obiecał mi, że ruszy i z chajsem. Lubię go.
Lubie też tego powera jakiego dostaję po See Bloggers. Po dwóch dniach byłam zjebana jak pies. No bo weź wstań o 7 rano. 7 rano! Środek nocy! A potem cały dzień na nogach, a potem afterek. Kładziesz się spać o 3 rano i znowu wstajesz o 7. Pod koniec drugiego dnia czułam, że wątroba i mózg jakby opóźnione, ale ta wewnętrzna moc i zaciesz- nie do opisania!
Fotka powyżej wygląda jak wielki nieład. Te dwa dni w Gdyni, to był taki nieład, ale w pozytywnym znaczeniu. Dzieje się tyle, że ciężko ogarnąć. Ciągle ktoś Cię zaczepia, ciągle gadasz, focisz, nagrywasz, dzieje się! Ludzie, wiedza, śmiech, to wszystko daje mi moc do działania.
Miejsca i wydarzenia tworzą ludzie. Ludzie na See są zajebiści, no nie licząc kilku frajerów od śmiecenia i chapania darmoszki. Wszędzie trafi się czarna owca tym bardziej, że było ponad 1500 osób. Dla mnie to wydarzenie to must have. Zapierdalam tam 700 km, więc jeśli ja zapierdalam, to musi być zajebiście.
W ubiegłym roku See Bloggers dało mi kopa, w tym pojechałam tam żeby dodali mi skrzydeł. Dostałam skrzydła i nawet loda zrobili mi w pakiecie. Tak, były lody. Za rok pojadę po…po nic. Pojadę, żeby tam być i chłonąć ten klimat. Apartament już zamówiony, więc nie spierdolcie tego ?
A tych, którzy nie potrafią czytać zapraszam na film. Moje drugie podejście do YT. Teraz będzie tak, a reszty się nauczę.

 

 

See Bloggers, czyli “A Ty człowieku, to kim kurwa jesteś?”

By | Blog, Śmietnik | No Comments
Jak się bawić, to się bawić- drzwi wyjebać, okna wstawić. Pojechałam na See Bloggers, dwudniową  imprezę dla najlepszych twórców internetowych. Kumacie bazę? Ja, przedstawiciel blogerów wiejskich i małomiasteczkowych, popierdoliłam łapać fejm na drugi koniec Polski. Jestem w tym magicznym tysiącu, wow kurwa. Jak jechać, to po bandzie- zostałam na tydzień. Na kosmetyki sępię, na ciuchy sępię, ale na wyjazdach jestem rozrzutna. Po pierwsze kocham Gdynię, po drugie kocham tę imprezę. Po trzecie, czytajcie dalej.
see bloggers, see bloggers 2016, gdynia, spotkanie blogerów,

Pojechałam w czwartek. Było ciepło, choć pochmurnie. Pogodę zaczarowałam, bo od poniedziałku napierdalało złote słoneczko. Na dwa dni konferencji słoneczka nie było, a zrobiłam tak, żeby wysiedzieć na tych wszystkich wykładach. Nocleg zaklepałam tuż obok Pomorskiego Parku Naukowo-Technologicznego, gdzie odbywała się konferencja i sobie poszłam. Niby byłam sama, ale jaki to problem podbić do ludzi, uśmiechnąć się i pierdolić głupoty? Dla mnie żaden problem. Tak też czyniłam wzbudzając tym sympatię ( chyba, bo nikt mi nie zajebał z półobrotu).
Udało mi się załapać na dwa ciekawe wykłady. Pierwszy wykład poprowadził Wiktor Franko. Polazłam tam, żeby moje fotki były milsze dla oka. Drugi wykład to skok na You Tube, tutaj fazy wkręcał nam Łukasz Kielban. Z obu wykładów wyniosłam jeden wspólny wniosek- liczy się pomysł, nie sprzęt, nie jakieś ogromne umiejętności techniczne, a własnie pomysł. Trzeba być sobą. Nie mam z tym problemu, czyli teraz tylko do przodu 🙂 Jak się powiedziało A, trzeba powiedzieć B. Na moim fanpage poszła relacja na żywo z See Bloggers, smartfon wystarczył. Potem chciałam jeszcze coś dograć, ale net nie pozwolił.
Imprezie towarzyszyły liczne konkursy. To od razu Wam powiem, że u Eveline wygrałam zestaw kosmetyków. Poza tym nie opuszczała mnie głupawka, nie nowość, bo od jakichś 28 lat jestem nienormalna. Śmigałam pomiędzy strefami o różnych tematykach i zaczepiałam ludzi jak stary pedofil. Nie rozdawałam cukierków, bo wolę kiełbasę. Kiełbasy nie rozdawałam, bo obcym nie dam. Kiełbasa jednak łączy i poznałam dzięki niej wiele wspaniałych osób. Teraz już bym im dała po pęcie.  A czy Ty wyrwałeś kiedyś kogoś na kiełbasę?
Takie laski złapały się na moją długą i jędrną kiełbę. Justyna ze Zdrowo Najedzeni, bo co jak co ale żarcie łączy. Natalia z Raj Dla Podniebienia, wspominałam już, że ja lubię wpierdalać? Milena ze Smiley Project, zostałam bohaterką jej komiksu 🙂 Natalia z Bzowina Fotograficzna, ta to dopiero genialne fotki napierdala! Oczywiście to nie wszyscy, bo zdążyłam poznać dziesiątki innych osób, ale ponieważ jestem ze wsi, nie mam dostępu do świata i światła, to i tak nie zapamiętałam kto co i dlaczego. Taki jestem oszołom, może zostanie mi to wybaczone. No, bo kto wiedział, że siedział ze mną pewien słynny kucharz, a ja miałam z nim mega zbitę? Ja nie wiedziałam. Kto wiedział, że wpadłam w gadkę o tym jak zmienia się płeć nożem i widelcem z kimś sławnym? Ja nawet prezydenta bym nie poznała, a tak poznałam, w sumie to nie wiem kogo, ale wszyscy byli sympatyczni.
O ile rozpoznałam od razu prezydenta Słupska, o tyle z Maćkiem z Dupska się nie ogarnęłam. Walisz drinki na afterze z jakimiś jutuberami i tak sobie gadasz. Głupio tak gadać z kimś kogo nie znasz, no to pytam kulturalnie po kolei- “A Ty człowieku, to kim kurwa jesteś?”. Mili ludzie są mili, więc mówią i nagle dowiadujesz się, że są w czołówce You Tube. A ja co? A ja jestem ze wsi i przyjechałam się tu uśmiechać. Mam małego bloga, ale jak się uśmiecham i gadam, to ludzie uśmiechają się do mnie i też gadają. I jest fajnie. I okazuje się, że  Z Dupy wcale nie jest z dupy, tylko jest normalny i rozgarnięty fchuj. Potem okazuje się jeszcze, że Kuzyn Hindus ma zajebiste buty, a Jack Gadovsky poleca Sardynie na wakacje, a najlepiej jest wyjebać do Wietnamu i tam sobie żyć. Potem jeszcze dowiedziałam się, że Radek Pestka jest cholernie nieśmiały i muszę go rozśmieszyć, żeby uśmiechnął się do fotki. W końcu poznałam na żywo Karolinę z Pasji KarolinyElizę z Eligrafia i Basię Smoter. Miło pogawędziłam z Anią ze Spinki i Szpilki , Kasią z Kuchnia Bazylii i z Ania z Nie Tylko Pasta. Już mi się nie chce więcej wymieniać, bo mi się długopis wypisze, ale dużooo osób nawinęło się na mojej drodze 😉 Co ciekawe, niektórzy mnie rozpoznali. Fuck, fejm na wiosce!
Genialny wykład na See Bloggers? Oczywiście ten gdzie w jednym miejscu zasiadła Chujowa Pani Domu, Magdalena z Matko Jedyna, Maciek Z Dupska i Robert ze Słupska. I teraz tak sobie myślę…chuj, dupa i gej w jednym zdaniu. W sumie, to w pytę! Pan Biedroń z ogromnym dystansem do siebie, inteligentny i z ciętym żartem. Maciek próbował go zgasić, ale Robercik nie w ciemię bity, odbijał piłeczkę jak chiński pingpongista. Pani domu jakoś mało rozgadana, Magdalena coś tam czasem wtrąciła, ale bohaterami byli chłopcy. Czego się nauczyłam? Że mogę se kurwa na moim blogu przeklinać fchuj i nikomu nic do tego, mam mieć wyjebane, a jak się komuś nie podoba, to niech wypierdala z mojego skrawka internetu. Dziękuję dobranoc. Już dawno to mówiłam, to jakieś wsioki mi tu narzekały, że mi bluzgać nie wypada. Wypada. I koniec tematu 😀 A ta mała foteczka na dole, to ujęcie pożegnania…ehhh, szkoda, że to tylko dwa dni…
Podsumowując See Bloggers… Jedźcie tam, nie ma lepszej imprezy. Nasłuchałam się mega pozytywnych słów pod moim adresem, aż się kurwa prawie wzruszyłam. Okazuje się, że wcale na moim blogu nie wymyślam na siłę tekstów, mam tak z natury, jestem pozytywnie jebnięta i da się mnie lubić. LOL hejtery.
Dowiedziałam się, że mam robić to co robię, bo robię to dobrze i wcale nie muszę być mistrzem fotografii, ani nie muszę być technicznie obeznana we wszystkim, mam być sobą. Poznałam genialnych ludzi. Ta impreza to przede wszystkim ludzie. Oczywiście wykłady, panele, wiedza i jeszcze raz wiedza, ale to LUDZIE tworzą wydarzenie. My ludzie z pasją tworzymy tą społeczność i jestem dumna, że aż tu dolazłam z mojej wsi i będę lazła dalej, komu się nie podoba niech spada.
 Kolejne spostrzeżenie? Mniej blogerek kosmetycznych, to mniej chamówy. Nie było ton darów losu i bardzo dobrze!  Nikt się nie pchał na głowę, żeby wydrzeć balsam za 10 złotych.
Mam tylko jeden postulat na sam koniec. Żądam za rok samolotu z Lublina do Gdańska, bo ponad 600 kilometrów w aucie mnie rozpierdala. Dziękuję. Dobranoc. Idę na imprezę.