Mikołajkowe Spotkanie Blogerek w Chełmie, blogerki dla zwierzaków- relacja!

Bo za bycie złą, są lepsze prezenty! Ho ho ho! Byłam bardzo niegrzeczna w tym roku i w tamtym też, i dwa lata temu też, a i klej od małego wącham, bo Mama jest szewcem 😉 Kiedy przyszedł do Nas (czyli do mnie i innych blogerek) Mikołaj, oczywiście mówiłyśmy, że jesteśmy grzeczne, ale jak jest to każdy wie. Owszem- dobre uczynki to my lubimy, ale czy my takie dobre dziewczynki jesteśmy, to ja nie wiem 😉

5 grudnia odbyło się Spotkanie Mikołajkowe. Ja wiem, że to dzień wcześniej niż normalne Mikołajki, ale w naszym regionie to norma. Sylwester w Chełmie ma być 1 stycznia KLIK, więc dzień w tą czy tamtą, to żadna różnica.

Spotkanie zorganizowały:

Przybyły:

Pod obstawą milicji zagościłyśmy na Ranczu Budrysa w Strupinie Dużym, koło Chełma.

Miejscówka zacna, zagubiona wśród pod chełmskich pól, zagubiona jak ja. Spóźniłam się z dobre 10 minut, jak fleja jakaś. Okrążyłam ze trzy razy Ranczo, zanim dojechałam. Udało się. Wbiegłam triumfalnie jako ostatnia i prawie wywinęłam orła w upominkach od sponsorów. Sic! Takie z nas grzeczne panny, że mamy sponsorów…pominę to kropką na końcu zdania.

Darów jak po wielkiej powodzi w 97. Tylko, że powodzi nie było, chyba, że powódź prezentów. A zaczęło się od prezentów od nas- dla nas. Blogerki – blogerkom. Lubię tę tradycję- list do Mikołaja, potem losowanie kto komu da paczuszkę. Miły zwyczaj, a już myślałam, że to mnie nie spotka po ukończeniu szkoły, a jednak!

 

(Nie)grzeczna Pudernica dziękuje Mikołaicy, prezent trafiony w sedno! Serdeczne Niech Ci Jarek Jedyny Prawdziwy Oświecony Światłem Swego Majestatu Błogosławi!

W międzyczasie trzeba było się posilić, żeby potem mieć siłę tarmosić pudła z darami. Ja wybrałam oczywiście furę mięsa, nie ma to jak przegryźć chabaninę zagryzając kulką pieprzu;)

Kawka akurat nie moja, a Sylwii, ale taka ładna i blogersko fotogeniczna, że obskoczyłam ją obiektywem. Kawę, nie Sylwię, chociaż Sylwię też 😉

Po prezentach blogerskich i obiadku, czas na prezenty od firm. Dobrze, że biedna Klaudia się nie złamała przy rozdawaniu, bo było tego bardzo, ale to bardzo dużo.

Każda z nas ochoczo buszowała po tobołkach, niczym buszujący w zbożu, buszował w zbożu szukając zboża, czy co on tam szukał.

Kółko (nie)różańcowe zwarte i gotowe! Gotowe na wszystko! A jak na wszystko, to i na pomoc zwierzakom! Zebrałyśmy prawie 800 złotych dla Chełmskiej Straży Ochrony Zwierząt! A jak zebrałyśmy? Była loteria, była licytacja i kasa się sypie 🙂

Za chajs z bankomatu baluj bejbe! Niech i piesy pojedzą solidnie, niech śpią sobie na ciepłych kocykach, bo jeśli masz serce do czworonogów- masz i do ludzi. Pamiętaj!

Losowanie budziło wiele emocji 🙂 Udało mi się wylosować super prezenty. Ale o prezentach będzie w następnym poście, zaraz, zaraz- nie wszystko na raz!

Wszystko nam kiwi! W takim gronie to wszystko bez wyjątku! Szkoda tylko, że czas tak szybko zleciał, nie nagadałam się ze wszystkimi 🙁 Chociaż i tak mi się morda nie zamykała, jak to mi. Bałam się, że mnie dziewczyny na wiatr wygonią hehe 😀 Ale summa summarum ujebałam się w język, ugryzłam się znaczy. Co nie znaczy, że przestałam mamrolić. Mamroliłam dalej, najwyżej bardziej plułam 🙂

Na koniec jeszcze focisława z Sylwią, ach co to jest za kobieta!

I jeszcze grupówka, i do domu… Wszystko co dobre szybko się kończy. Mam jeszcze jedno życzenie do Mikołaja- chcę się z tymi dziewuszyskami spotkać jak najszybciej! Mikołaj nie bądź dziadem, spełnij moje marzenie!

 

Do przeczytania w kolejnym poście, bo chyba chcecie zobaczyć, co te wszystkie Mikołaje przytachały nam w worach? Kto nie lubi pełnych worów, niech pierwszy rzuci kamień. Ho ho ho komin jest pełen pyłu. Ho ho ho, a więc wejdę od tyłu 😀