Jeśli wdepnąć w jakieś gówno, to tylko w Dubaju. Przynajmniej nie za darmo! 

Gówno. Nie raz w jakieś wdepnąłeś. Gówno. Kiedy ptak narobi Ci na łeb – na szczęście. Kiedy w nie wdepniesz – na kasę. Mamy dużo powiedzeń z tym wulgaryzmem. Gówno prawda, gówniana sprawa i takie siakie. Jak wyjść z gówna? Z gracją. Najlepiej z uśmiechem. Najlepiej z zyskiem. Kiedy wczoraj wrzuciłam poniższego mema chyba każdy odczytał go dosłownie. A nie o to chodziło. Chodziło o…

…to, że nawet jeśli sytuacja jest beznadziejna powinniśmy szukać plusów. Nawet z najgorszych przypałów powinniśmy wynieść jakiś zysk dla siebie. Nie ma takich sytuacji, która by nas nie wzbogaciła. Ukradli Ci portfel? Zajebiście, nie stracisz kasy na głupoty! Ktoś przejechał Ci autem po stopie? Super, dostaniesz odszkodowanie! No dobra. Przesadzam. Ale wyobraźcie sobie, że pożyczyliście komuś stówkę. Ten ktoś nie oddaje, nie odzywa się, udaje że nie było sprawy. Przez to, że brakuje Ci tej stówy nie możesz kupić na przykład jakiejś arcyważnej książki. Jesteś stratny ale z drugiej strony masz coś cenniejszego – naukę na przyszłość. Wdepnąłeś w gówno ale nie na darmo. Jeśli już coś zjebać to tylko mając z tego zysk. Zyskiem nie zawsze są pieniądze. Czasami zyskujemy coś o wiele lepszego, doświadczenie. Dzięki doświadczeniu w przyszłości będziemy mądrzejsi (może nie wszyscy 😉 ).

Człowiek uczy się całe życie, a i tak głupi zdechnie. Nie lubię ludzi, którzy mają się za nieomylnych. Bezmyślnie brną w coś, idą w zaparte choćby racji nie mieli. Nie potrafią przyznać się do błędu. Nie pytają kiedy czegoś nie wiedzą, udają, że są w temacie byle nikt nie zauważył ich braku wiedzy w jakiejś sferze. Mam się za inteligentną osobę, mądrzejszą od głupszych i głupszą od mądrzejszych. Kiedy czegoś nie wiem – pytam. Uważam, że lepiej zawstydzić się raz pytając o coś czego nie wiemy niż żyć w niewiedzy i wstydzić się tego całe życie. Chociaż z tym wstydem to też takie uogólnienie. Nie wstydzę się pytać i nie wstydzę się czegoś nie wiedzieć. Z każdym moim pytaniem uczę się więcej. Pytam, uczę się, wnikam, poznaję nowe ścieżki.

Potrafię przyznać się do błędu. Nie idę w zaparte kiedy nie mam pewności co do moich racji. Kiedy jestem przekonana o tym co mówię – twardo stoję przy swoim. Oczywiście jestem otwarta na dyskusję, na poznanie punktu widzenia drugiej osoby ale nie oznacza to, że zmienię swoje zdanie. Czasami jednak zdanie zmieniam ale tylko jeśli argumenty drugiej osoby są trafne. Mogę się mylić, mogę czegoś nie zrozumieć ale kiedy ktoś mi mówi, że trawa jest czerwona to prędzej zaśmieję mu się w twarz niż wejdę w bezsensowną dyskusję. Z niektórymi nie warto gadać. Obcowanie z niektórymi ludźmi to wchodzenie w gówno po pas i nie ma mowy o jakichkolwiek zyskach z obcowania z gównianymi ludźmi. 

Niektórzy ludzie to takie gówna w złotym papierku. Wydaje się, że lśnią, przyciągają wzrok ale pod błyszczącym opakowaniem są tylko śmierdzące fekalia. Często takie osoby mają stado przyklaskiwaczy. Przyklaskiwacze często nie zauważają, że piękna otoczka to fatamorgana, czasami nie chcą wiedzieć tego co kryje się pod nią, a czasami są zwyczajnie za głupi żeby to zauważyć.

Z ubolewaniem stwierdzam, że gówniani ludzie są tak sprytnie rozmieszczeni na naszym świecie, że jak się nie obrócimy, to na takiego trafiamy. Nie oznacza to jednak, że gównoludzie mają przewagę. Nie. Oni po prostu są dobrze rozstawieni i bardziej rzucają się w oczy. Całe szczęście ludzi serdecznych jest całe mnóstwo, czasami tylko musimy przedrzeć się przez basen gówna żeby ich spotkać. 

Życzę Wam żebyście z każdego gówna mieli jakiś zysk, bo jeśli wdepnąć w jakieś gówno, to tylko w Dubaju. Przynajmniej nie za darmo!