Monthly Archives

luty 2018

O tym jak Vogue obnażył kompleksy Polaków

By | Blog, Przemyślnik | No Comments
Kraj poruszony zdjęciami w pierwszym polskim wydaniu Vogue. Kupiłam i ja. Przejrzałam, wcale mnie te zdjęcia nie dotknęły, ale dotknięci poczuli się Polacy, może tysiące, może miliony, chuj wie. Fala oburzenia przetoczyła się przez internety. O Vogue mówią wszyscy. Internet, telewizja, radio, plotki z koleżankami, temat Vogue ciągle żywy. Śmieszy mnie to. Śmieszy mnie jak bardzo ludzie są przewrażliwieni, zakompleksieni i jak bardzo wstydzą się własnego kraju. Nie będę dzisiaj recenzować gazety. Nie napiszę o milionach reklam, bo wiadomo było od początku, że reklam w takim magazynie jest dużo. Napiszę dzisiaj o tym jak bardzo zwykła gazetka obnażyła kompleksy naszych rodaków.

Pałać Kultury i Nauki w smogu? Czarna Wołga? PRL-owski klimat? No tak. Nie ma co się oburzać. PKiN to dar od narodu radzieckiego dla narodu polskiego. Tak było. Po co się buntować? Po co zamazywać historię? Była historia dobra i zła, była i obojętna. Tacy wszyscy wkurwieni na ten dar narodu radzieckiego, burzyć go chcą. Po co? Idąc tym tropem- wyburzmy piramidy, w końcu to dar od kosmitów. Wyburzmy Wawel, Stocznię Gdańską wyburzmy. Zapomnijmy o naszej historii, udawajmy, że żyjemy w bogatym kraju, bez żadnych kontrastów, jest pięknie, nie ma tu łez, nie ma cierpienia, nie ma biedy i nie ma historii. Nie ma korzeni, nie ma kraju. Nie ma nas. Niczego nie ma jak w idealnym świecie u Kononowicza.
Tu jest smog. Jest syf i jest też pięknie. Jest czasem krzywo, jak na fotografii Tellera. Czasami jest prosto. Czasami fajnie, czasami źle, a czasami tak zwyczajnie. Po prostu. Jak na tym zdjęciu. A ta nieszczęsna Wołga? Vogue – Wołga. Gra słów. Przypadek, czy nie, pasuje.
Z czym kojarzy się Polska obcokrajowcom? Z Warszawą. Z czym kojarzy się Warszawa? Z Pałacem Kultury i Nauki. Proste.
Z czym kojarzy się obcokrajowcom nasz kraj? Z polami, łąkami, lasem, przyrodą. Z kapustą, grzybami, schabowym, pierogami, cebulą, ogórkami kiszonymi, wódką…z dobrym jedzeniem i mocnym alkoholem. Zapytajcie Francuza o Polaków. Ja pytałam. Pierwsze skojarzenie dla Francuza to popularne w ich kraju powiedzenie “pijany jak Polak”, co oznacza mniej więcej tyle, że nawet jeśli ktoś jest urżnięty na maksa, to i tak zachowuje trzeźwość umysłu. Zapytajcie Amerykanina o Polskę. Pytałam. Jeden upewniał się czy Polska to oby na pewno nie część Rosji, drugi powiedział “wódka, ładne dziewczyny i gołąbki”. Możecie pytać innych. Proszę bardzo. Polacy tak bardzo wstydzą się wsi, że zapominają, że całą Polska na świecie jest postrzegana jak wieś. I nie ma w tym nic złego! Wieś to przecież swojskość, beztroska, radość, oczywiście także ciężka praca, ale wieś jest na świecie nacechowana pozytywnie. W Polsce wieś kojarzy się nadal negatywnie. Kto negatywnie odbiera wieś? Osoby zakompleksione, chcący na siłę odciąć się od własnych korzeni, bo wieś to dla nich wiocha. Tymczasem wiochą jest wybujałe ego. Bo czy ja, pochodząca ze wsi nie mogę wpierdalać chleba ze smalcem i używać perfum Chanel? Czy nie mogę wylegiwać się na tarasie obserwując sarny, a potem polecieć na wczasy pod palmę? Owszem mogę i to robię. Nie mam kompleksów. Nie ciąży mi wieś. Wieś ciąży osobom niepewnym. Osoby takie czują się gorsze, niestabilne, na siłę próbują odciąć się od swojego pochodzenia. Boją się, że ktoś im powie, że są gorsi i to właśnie oni oburzają się na zdjęcia w Vogue.
No bo jak to tak żeby pierwszy numer tak światowego magazynu pokazywał światowej klasy polską modelkę na kartoflach albo na kapuście? A co w tym złego? Z tym jesteśmy kojarzeni i to wcale nie negatywnie. To w naszych głowach mamy negatywne obrazy ziemniaków, sami to sobie ubzduraliśmy. Sami! Jesteśmy jednym z liderów w eksporcie tej cholernej kapuchy i kartofli. Amerykanin nie oburza się na stwierdzenie, że w jego kraju połowa pól to kukurydza. Nie, on się z tego cieszy, chwali się tym, jest dumny ze swojej ojczyzny i wpierdala tę jebaną kukurydzę przy każdej okazji. Polak woli bezglutenową cieciorkę, która przeleciała przez dupę słonia, bo takie żarcie jest modne. Sfrustrowany Polak wrzuca na Insta szpinakowe ciasteczka z olejem z liści bananowca, bo to jest ładne, bo to wygląda, a po cichu wpierdala pierogi od babci, ale tak żeby nikt nie widział, bo przecież wiocha. 
Często jestem pytana czym różni się miasto od wsi. No drodzy państwo, liczbą mieszkańców! Wyłącznie! Mam wrażenie, że mam większe poczucie pewności niż “te miastowe” i “te z telewizji”, i “te z gazet”. Dużo czytam, dużo się uczę, dużo pracuję, zdobywam swoje cele jeden po drugim, kupuję drogie sukienki i kupuję tanie jabłka. Czasami jadę na drogie wczasy, a czasami idę do Biedronki na zakupy. Nie mam z tym żadnego problemu. Nie czuję wiochy w tym, że mogę to co chcę. Mogę wrzucić na Insta chleb ze smalcem, lubię przecież, nie wstydzę się tego. Mogę wrzucić na Insta fotę z dobrej restauracji, też przecież lubię czasem pójść w dobre miejsce.
Zdjęcia w Vogue tak bardzo pokazują, kto ma kompleksy i oburza się na główkę kapusty. Olaboga! Rubik ma skarpetki do szpilek! A jeszcze rok temu jak mówiłam w wywiadzie dla WO, że lubię czasami założyć skarpetki do szpilek to wywołało to ogromne zdziwienie. No proszę, nawet Rubik tak robi i to rok po mnie.
Zdjęcia w Vogue, to lekkie nawiązanie do turpizmu, do niedoskonałości, naturalności i pewnych niedociągnięć. I to jest właśnie piękne! Taki jest nasz kraj! Ciężko jest wytłumaczyć niewidomemu jak wyglądają kolory i ciężko jest pokazać Polakom jaki jest ich kraj. Ciężko jest wytłumaczyć, że Polska kojarzy się na całym świecie z wsią, z kapustą i drogimi szpilkami w błocie. Kurwa! Tak jest! Mało razy w drogich szpilkach w błoto wlazłam?! Polacy obudźcie się, słowo wieś nie jest nacechowane negatywnie, to Wy stworzyliście sobie ten obraz w ograniczonych głowach! Polska to jedna wielka wieś i powinniśmy być z tego dumni. Powinniśmy być dumni tak samo z Anji Rubik jak i z tego, że eksportujemy dużo kapusty. Jak pokazało Vogue, nie jesteśmy na to gotowi w ogóle…

Obalam mit pazernych blogerek! Zimowe Spotkanie w Chełmie

By | Blog, Śmietnik | No Comments
Tak, znowu byłam na spotkaniu. Tak, znowu przywiozłam toboły darów losu. Gdzie ja to wszystko chowam, może tak powinnam to oddać? Na co mi tyle tego? Zamiast pisać, to jeżdżę jak pojebana. Jest jedno małe ale. Nie wiem jak na innych spotkaniach, ale na tych lubelskich nie ma tak, że lecimy na darmoszkę. Jeżdżąc na spotkania ZAWSZE bierzemy swoje hajsy i pomagamy. To nie jest jazda po fanty. To jazda po miłe chwile w rodzinnym gronie i jazda z pomocą. Tym razem zbierałyśmy kasę dla Stowarzyszenia Chełmskiej Straży Ochrony Zwierząt w Chełmie. Chcecie wiedzieć więcej? Zapraszam!
Konika zlicytowałam ja 🙂

Zimowe Spotkanie Blogerek miało miejsce 17 lutego w Chełmie. Sabat rozpoczął się w południe w Restauracji Lwów (świetne żarcie i dobre ceny, polecam!). Organizatorkami były- Klaudia i Marta. W wydarzeniu uczestniczyłam ja w trzech osobach czyli Niewyparzona, Pudernica i Wiola. Oprócz mnie udział wzięły też inne blogerki, które poniekąd są już jedną wielką rodziną. Zżyłyśmy się przez kilka lat w świetnie zorganizowaną grupę przestępczą . Poklikajcie w dziewczyny i zajrzyjcie na ich blogi- MałgosiaAgnieszkaOlaSylwiaDianaKarolinaŻanetaMilenaMagda.

Jak wspomniałam we wstępie, nie jeździmy na spotkania żeby się nachapać. No nie. Ja wiem, że z zewnątrz to może wyglądać tak, że co chwilę coś organizujemy, a potem wracamy do domu z wypchanymi bagażnikami i zużywamy to wszystko na raz. Owszem, coś dostajemy, ale reszta zawsze jest przez nas “opłacona”. Na każdym naszym spotkaniu mamy jakiś cel, który jest głównym powodem naszych zjazdów. Tym razem udało nam się nazbierać podczas licytacji prawie 1400 złotych na rzecz potrzebujących zwierzaków. Każda z nas płaci czasami kosmiczne kwoty za kosmetyki i to nie dlatego, że kosmetyki są ze złota, tylko dlatego, że kasa idzie na ważny cel. Tak wygląda ta hejtowana darmoszka po lubelsku? Do tego dodam, że 70% tego co dostaję oddaję moim przyjaciółkom i rodzinie, więc nie musicie się martwić gdzie ja to wszystko mieszczę, bo nie mieszczę- uszczęśliwiam innych. Mit pazernych blogerek obalony ?
Jeśli na poniższym zdjęciu rzucają Wam się w oczy kabanosy, kubek z Zenkiem i Martini, to musicie wiedzieć, że to prywatne prezenty z okazji moich urodzin od Sylwii i Oli.
Oczywiście zrobiłyśmy sobie z Sylwią tradycyjne zdjęcie na rogu. Na górze my 3 lata temu, na dole aktualne my. Trzeba przyznać, że ewaluowałyśmy jak jakieś płaszczki. O Sylwii to ja nawet nie, bo ona jest moim mistrzem i wzorem, no tylko spójrzcie!
Jeśli już jesteśmy przy tradycjach, to na moim Instagramie będę Wam wrzucać fotki darów losu wraz z krótkimi reckami, więc jeśli ktoś jest ciekawy co dokładnie przywiozłam, zapraszam do śledzenia mnie na IG.
Spotkanie oczywiście zaliczam do mega udanych. Jesteśmy bardzo zżytą lubelską ekipą. Jesteśmy blogerkami, które spotykając się pomagają. Mam nadzieję, że teraz mniej osób powie, że blogerki to gifciary. Oczywiście sporo jest takich mend, ale to nie w naszym gronie.
Buziaczki Siurdaczki ?

Cztery lata bloga!

By | Blog, Śmietnik | No Comments
Dziś, właśnie dziś! Dziś Wasza Pudi ma czwarte urodziny! Blog od czterech lat hula po rewirach! Niesamowite! Niesamowite jest też to, że blog się rozwija mimo, że na początku niektórzy mnie mieli za niedorozwoja. Niesamowite jest to, że powoli z upośledzonego dziecka blogosfery (wiecie każdy chwali, ale przyznać się trochę wiocha) staję się tą, z którą warto się zadawać. Śmieszne co? Dzisiaj trzy słowa do ojca prowadzącego, słowo na nadzieję niedzielę  na przyszłość i takie tam podsumowanie ostatniego roku ?
Foto: Bartosz Krupa / East News/Dzień Dobry TVN

Się działo się. Rok temu w urodzinowym wpisie pisałam między innymi o tym, że ma ukazać się wywiad ze mną w Wysokich Obcasach. Wywiad oczywiście się ukazał (tu se kliknij). Potem poleciał mały wywiadzik dla jakiegoś małego portaliku. I tak się powoli żyje na tej wsi. Chyba pierwszy raz w historii Krasnego Yorku Wyborcza rozeszła się jak świeże bułeczki. Jak chcą żeby gazeta im szła, no to tu jestem. Komentarze po wywiadzie były zaskakująco miłe, hejtu było tyle co kot napłakał. Szok.

W tak zwanym międzyczasie ruszyłam z You Tube ale niestety czas mój to nie guma w gaciach, ni chuj się nie rozciąga i dlatego też kanał zarasta kurzem. Nawet nie wiecie jak bardzo chciałabym tam napierdalać filmami jak żul z kapsli… Nie wyrabiam… Mam nadzieję, że to się zmieni. Trzymajcie kciuki!
Na blogu też chciałabym pisać więcej i częściej. Pomysłów mi nie brakuje. Czego mi brakuje? Tak! Wiaderka czasu! W tym roku postaram się przytrzymać wskazówki na zegarze i zagiąć czasoprzestrzeń, pisać, nagrywać, robić wszystkiego więcej. Najwyżej padnę. 
Ale, ale! Moje social media mają się coraz lepiej? Na FB mam prawie 5700 lubiczów. Na IG prawie 3200. 14 lutego stworzyłam nawet grupę na FB- W piwnicy Niewyparzonej Pudernicy, gdzie w tydzień znalazło się już 335 członków (nie mylić z chujami!). Do grupy zapraszam wszystkich lubiczów i czytelników, chodźcie. Grupa ma na celu, że nie ma mieć celu, ma być miło, swojsko, wesoło. Ma być jak na  wakacjach u babci.
Jeśli chodzi o statystyki, to nie narzekam. Znacie drugiego takiego blogera? Bo ja chyba nie bardzo. Na czwarte urodziny bloga mam grubo ponad półtora miliona (szkoda, że nie na koncie) odsłon. To dużo. Zasięgi na socialach mam wyśmienite. Każdy narzeka, że Cukierberg mu tnie zasięgi, że Insta wariuje. Mi tam wszystko śmiga jak ta lala. Nie kupuję obsów, nie wymieniam się lajkami, mam wyjebane na sztuczne pompowanie liczb i…liczby rosną mi realnie! To takie proste! Wystarczy być zajebistym!
Na początku roku byłam w gazecie. Potem telefon od TVN, ale się zesrało i wyleciałam z ramówki. Co się odwlecze, to nie uciecze. Zupełnie się nie przejęłam, bo wiedziałam, że telewizja to kwestia czasu i tym sposobem jesienią gościłam ekipę DDTVN u siebie na chacie. A potem oni gościli mnie na kanapie u siebie. (Tu sobie możecie obejrzeć). Czytelniki, znajomi,  rodzina, wszyscy czekali na moje 5 minut na żywo i kibicowali albo liczyli na kompromitację. Ci, którzy liczyli na mój upadek srogo się zawiedli ?Zero tremy, zero spiny, odjebałam wystąpienie z przytupem i heja. Telefon parował od powiadomień do tego stopnia, że przez dwa dni po wizycie w tv siedziałam i odpisywałam ludziom na wiadomości i komentarze. I chuj, podobało mi się! Można gadać, że mam parcie na szkło, mam wyjebane. Tv mi się spodobała i chętnie wrócę.
Mówią, że sława zaczyna się wtedy, kiedy napiszą o kimś na Pudelku. No to napisali. Nie będę chujom linkować haha, ale napisali. To chyba jest ten moment, bo dzieci w Biedrze na mój widok zaczynają szeptać. Jak już wszystkie media w kraju dowiedziały się, że jest taki ktoś jak ja, to obudziła się i prasa regionalna. Lepiej późno niż wcale? I poleciał artykuł o mnie w Super Tygodniu. Czy muszę dodawać, że w sklepach wyczerpał się nakład?
Tak upłynął mi kolejny rok. Co wydarzy się w tym roku? Wojewódzki? Taniec z Glizdami, a może zostanę milionerem? No co ja sobie mogę życzyć? Życzę sobie niezmiennie, tego co Pan na filmiku!
Lecimy do przodu Czytelniki! Nie damy się napompowanym lalom i pseudoblogerom nabijającym sobie followersów za dolary. Ja nie dam rady?! Potrzymajcie mi piwo!!!

Wielki Horoskop Miłosny (Made with love)

By | Blog, Przemyślnik | No Comments
Luty jest miesiącem miłości. Nie dziwota, w końcu 16 lutego przyszłam na świat. Już od 14 lutego ludzie na całym świecie obchodzą moje urodziny. 16 lutego zrodziły się takie osobowości jak ja i Kim Dzong Il na przykład. W związku z tymi wydarzeniami pełnymi miłości dziś przygotowałam dla Was Wielki Horoskop Miłosny. Horoskop powstał też z okazji akcji blogerskiej zorganizowanej przez Michała. Dziś przeczytacie, który znak zodiaku lubi na sianie, a który woli starsze panie. Kto z kim powinien pójść na pizzę, a kto komu zrobi loda czy inne ciasteczka. Najprawdziwszy horoskop spod mojej miłościwej ręki! Made with love jak skurwiesyn!

 

Koziorożec

Koziorożec lubi sobie pociupciać, ale przeważnie nie ma z kim. Wali mu ze skarpet i to zniechęca potencjalnych zalotników. Na odległość wydaje się być nawet do rzeczy, z bliska czuć, że brudas i śmierdziuch. W młodości wali więc w skarpetę, a na starość zapisuje się do sekty, albo jakiejś oazy religijnej i udaje, że całe życie żył w czystości z własnego wyboru. Jeśli jakimś cudem uda mu się stworzyć związek, to najprawdopodobniej z Panną, bo Panna ma dziwne fetysze i te skarpetki mogą być dla niej nie lada zachętą.

Wodnik

Wolna dusza. Bez różnicy mu czy gzi się z kobietą, mężczyzną, czy z drzewem, najważniejsze żeby się rozumieli. W związku Wodnik jest, albo go nie ma, zależy jaki ma dzień. Małżeństwo, owszem, ale tylko z 5 kochankami na boku, bo przecież z każdym człowiekiem znajdzie nić porozumienia, a Wodnik chce uszczęśliwić cały świat, więc nie w porządku byłoby gdyby zrezygnował z kogokolwiek- przecież wszyscy są równi i potrzebują miłości. Rucha do usranej śmierci. Kocha na zabój, ale wszystkich. Związki tworzy ze wszystkimi znakami zodiaku, ze wszystkimi tak samo- na godzinę, czasem na tydzień, im więcej bratnich dusz w jednym momencie, tym lepiej.

Ryby

Kochliwy znak. Pierwszą miłość przeżywa już w żłobku. Nieszczęśliwą oczywiście. Lubi podumać, jest romantyczny, kupuje czekoladki, kwiatki i zabiera na wycieczki. Niestety wstydzi się rozebrać, więc na seks z Rybą trzeba poczekać tak kilka lat, o ile się w ogóle zdecyduje. Jeśli uda się zaciągnąć Rybę do łóżka, to tylko po ślubie i po modlitwie na grochu. Greja z Rybą nie obejrzysz, ale jak po ślubie się rozbuja, to strzeli siódemkę dzieciaków. Najlepszy znak zodiaku dla Ryby to Waga, rozważna i chętnie poczeka.

Baran

No baran, co tu kryć. W młodym wieku machnie dzieciaka, po pijaku, na imprezie i do tego z nieznajomym. Pani Baran po kilku latach spółkowania zostanie ze swoim stadkiem owieczek, a Pan Baran wymłóci połowę wsi i zwiększy przyrost naturalny w okolicy. Przyszłość Barana to tylko drugi Baran, bo kto normalny by ich zechciał?

Byk

Kozak jakich mało. Z tym się ruchał, z tamtym się ruchał, a tamtemu obciągał. Prawda. Szkoda, że najlepszy seks dla niego to taki, z którego ma korzyści materialne. W sumie może być i bez seksu, byle korzyści były. W młodości zaczyna od lodzika w galerii za jeansy, kończy na ulicy i daje dupy za flaszkę. Jeśli trafi na kogoś majętnego zdarza się, że za chędożenie dorobi się willi i basenu. Partner idealny dla Byka, to Ryby, które lubią rozpieszczać prezentami.

Bliźnięta

W młodości wolą jeść niż szukać partnera. Kiedy w końcu libido uderzy im do głowy zaczynają poszukiwania, ale nie będzie tak zwyczajnie jak tradycja nakazuje. O nie, nie! Bliźnięta potrzebują grupowej miłości. Świetnie odnajdują się na imprezach dla swingersów, uwielbiają gang bang i wszelkie wielokąty. Po takich emocjach szybko zostają impotentami, więc znak idealny dla nich, to Strzelec.

Rak

Lubi byle jak. Najmniej wymagający ze wszystkich znaków. Pociupcia, to pociupcia, a jak nie, to obejrzy sobie film i też będzie żyć. Wierny, uczciwy, ale nie ruchliwy. Woli kupić papierosy niż prezent partnerowi. Jeśli trafi mu się dziecko, to wychowa. Byle jak, ale zawsze. Raki często zostają starymi kawalerami i pannami, ale bez kotów, bo kot, też ma wymagania. Flejtuch jakich mało, stworzy związek ewentualnie z ciapowatą Panną, ale najpewniej skiśnie sam przed telewizorem.

Lew

Głośno ryczy, mało robi. Za małolata podbiera gazetki erotyczne starym, a na stare lata podgląda ludzi na plażach nudystów i w kiblach w supermarkecie. Głośno chwali się swoimi podbojami, które są zmyślone. Rodzinę zakłada przypadkiem i wtedy okazuje się, że nadal jest dziewicą/prawiczkiem. Związek stworzy tylko z Wodnikiem, bo Wodnik wszystkich zrozumie.

Panna

Ciapowata. Ma nierówno pod kopułą. Normalny seks nie jest dla niej. Ma dziwne fetysze- lubi brzydkie zapachy, różowe kalesony i włosy na plecach. Chętnie wyliże chili z ucha partnera, ale ponieważ jest flejowata, to najpewniej chili wpadnie do oka tegoż wybranka i ten oślepnie. Panna dogada się albo z Rakiem, albo z Koziorożcem, albo zostanie nekrofilem.

Waga

Poważna, taktowna, nudna do porzygu. Od małego wybrzydza, analizuje i nikt jej nie pasuje. Kupiłaby wibrator/sztuczną waginę, ale ciężko jej się zdecydować na konkretny model, bo analizuje wszystkie możliwe certyfikaty, a życie ucieka. Na ostatnią chwilę łapie jakiegoś niedobitka, żeby na stare lata stracić dziewictwo. Świetnie zgra się z Rybą, która do seksu zabiera się jak blondynka za encyklopedię.

Skorpion

Myśli, że jest bogiem/boginią, upierdliwy, z rozdartą mordą. Wiecznie nikt i nic mu nie pasuje. Zalicza dupeczki na zakrapianych imprezach, bo tylko upity towar ma ochotę się z nim przespać. Kiedy już kogoś wyrwie na stałe, zatruwa mu życie, jest zaborczy, domaga się przerobienia wszystkich pozycji z Kamasutry podczas gdy sam ledwie jeźdźca ogarnia, ale to przecież nie jego wina, a partnera! On jest bez skazy przecież! Nie ma dla niego znaku idealnego, łapie co się da, bo nikt z nim nie może wytrzymać, ewentualnie męczennik Strzelec się odnajdzie.

Strzelec

Smutny masochista i pantoflarz. Kiedy jego sadysta każe iść do łóżka- idzie, kiedy 20 lat odmawia, podkula ogon i idzie pozmywać naczynia. Wszystko jest mu obojętne, jest uległy i życie go przerasta. Chętnie posprząta, zarobi na dom, rzuci świat do stóp, wystarczą dwa słowa- “Ty chuju”. Posłuszny jak baranek, równie dobrze może spędzić życie z impotentem (Bliźnięta) jak i z niewyżytym zboczeńcem (Panna).
                                                                         ***
To wszystko prawda. Wyczytałam to w szklanej kuli. Kto nie wierzy, ten frajer. A kto ma ochotę poczytać posty innych blogerów lub obejrzeć filmy vlogerów biorących udział w akcji Wyjątkowy Rok, zapraszam:

Jak działa internet? Stop making stupid people famous!

By | Blog, Przemyślnik | No Comments
Głupie pytanie w tytule? Chyba nie. Mam wrażenie, że większość internautów nie wie jak ten internet działa. Dlaczego promowane są osoby kontrowersyjne i niekoniecznie takie, które mają coś ciekawego do powiedzenia? Dlaczego clickbaitowe nagłówki wodzą na pokuszenie i dlaczego reklamy Lisa nie zbawiły go ode złego amen? Dlaczego w kółko widzicie te same śpiewające karpie albo lalki Barbie, a ja ich nie widzę? Skąd się dowiedziałam kto to jest Deynn i dlaczego nadal nie wiem kto to kurwa jest? Na te i inne pytania postaram Wam się dziś odpowiedzieć, albo i nie. Ale spróbuję.

Stop making stupid people famous!

Napierdalasz po tym Fejsie ino świst i gwizd i pieruny siarczyste. O! Jest jakaś Barbie! Obejrzysz filmik. Skomciasz, że omajgad jaki to glonojad przebrzydły i co to tera w tych telewizorach pokazujo. Jedziesz dalej. Jakieś siostry śpiewają. Klikasz dźwięk. Słuchasz. Komciasz, że omajgad kto ich kurwa z zoło wypuścił, że masakracja taka, że rzyg i tak w ogóle kto to ogląda, że po co to wstawiać. Jedziesz dalej. Znowu Ci się Barbie pokazuje? Ot kurwa surprise! A skomciasz, że wszędzie to gówno pokazujo, że świat się kończy, omajgad, omajgad. 
Po pierwsze- chuj Cię obchodzi czy ktoś ma naturalne usta, czy też napompowane tak, ze mu się od silikonowych cycków z echem odbijają. Krzywdzi Cię to? No chyba nie. Jeśli to nie Twoja estetyka, to sobie takich nie rób. Jeśli to nie Twoja estetyka, to weź nie klikaj, nie komentuj i przestań się zastanawiać dlaczego ktoś to promuje. Ty to promujesz. Klikając, lajkując (nawet buźką typu brrr), komentując sam to promujesz. Kiedy udostępniasz coś choćby dla beki tworzysz nowego celebrytę. Nabijasz mu kabzę realną kasą. Klikasz, serwisy widzą, że coś staje się popularne i doją hajs dalej, wrzucają tego więcej i więcej, a Ty klikasz i wciąż piszesz jakie to okropne. Chuj ich obchodzi czy to dla Ciebie be czy cacy- hajs się zgadza.
Czaisz już jak to działa? Wiecie, że lokalne media zainteresowały się mną dopiero kiedy zaprosił mnie TVN? Czary. Chwilę po mnie w DDTVN zasiadła Barbie i słuch po mnie zaginął, bo przecież mówiłam z sensem, a kto by tam klikał coś sensownego. Pod postami z Barbie pojawiały się komentarze “a dlaczego nie pokazujecie fajnych, normalnych kobiet?”, pokazali, ale Ty tępy chuju wolałeś komciać tej lasce, to będą pokazywać ją na Twoje życzenie. Nie żebym ja się tu jakoś wywyższała czy coś, nie mam nic do tej dziewczyny, ale tak sobie myślę, że trzeba było sobie do tej telewizji kutasa na czole wytatuować, to by gadali o mnie do wiosny. Nawet gdzieś mignął mi się komentarz, że odjebałam kitę, bo nie przeklinałam w ŚNIADANIÓWCE (eee programie śniadaniowym??), że niby taka jestem sklęta, a tam taka grzeczna byłam. Dlaczego? Dlatego, że potrafię się zachować tępe dzidy. Przy dzieciach znajomych też nie przeklinam, ani w urzędach, ani w sklepach. To co miałam zapierdalać do telewizji żeby z ukrycia rzucić kurwą? Ot thug life! Taka jestem krejzolka. Błagam…dzieci to oglądają…
Wiecie co robić, żeby Wam się shit nie pokazywał? Nie klikać w shit. Klikać i promować to co dla Was fajne i wartościowe. Ja tak robię i pokazują mi się fajne rzeczy. Nie łażę po Pudelkach (chyba, że o mnie chuje napiszą), nie klikam byle gówna i zawsze wspieram znajomych blogerów, bo wiem, że komcie i lajki mogą dać im powera do działania, a wartościowe osoby trzeba wspierać, żeby nie zaginęły między tym całym szambem.

Jak działa internet?

Ludzie klikają co popadnie, a potem zdziwieni, że na maila przychodzą oferty kremu na powiększenie penisa. Swoją drogą to chyba te kremy działają, bo czasami spotykam osoby, które są ogromnymi kutasami. No takie jest życie, że jeden będzie chujem, a drugi będzie w porzo. Ostatnio dowiedziałam się, że Deynn to kawał chuja. Szkoda, że nie wiedziałam kto to. Jako nieprzecięty człowiek nie zapytałam jak większość ludzi na FB- “A kto to kurwa jest?”- tylko sobie wygooglowałam. I dalej nie wiem. Właściwie nie wiem kto ją wypromował i w jakiej dziedzinie, bo osoba ta niczym konkretnym nie błyszczy. Ale nie moja sprawa. Afera też mnie nie interesuje. Trzymam się z daleka od wszelkich afer i bagienek. Poruszam ten temat dlatego, bo gdyby nie jakaś afera w życiu bym o lasce nie usłyszała. Widzicie? Gówno zawsze głośno krzyczy. Być może laska ma coś ciekawego do powiedzenia, ale jeśli tak nawet jest, to o niej nie słyszałam, ale jak coś jest zaferzone, to wieści moment się rozchodzą. Nie widziałam żeby znajomi klikali jej posty, ale zaczęli klikać jak jej się noga powinęła. To świadczy nie o niej, a o zawiści ludzi. Coś komuś nie wyszło? “Zajebiście! Niech się za robotę weźmie, a nie tylko foteczki, niech zapierdala jak ja za 1500 złotych, hołota”. Bo jak ja nie mam, to czemu ktoś ma mieć? Zamiast – jak ktoś ma, to może i ja spróbuję? Jprdl…
Jak działa internet? Podstępnie! Clickbaitowe nagłówki przyciągają uwagę. Zosia z Krysią klikają, a potem oburzają się, że przecież to oszustwo. Nie, to nie jest oszustwo, to manipulacja. Manipulacja, która działa. Ludzie klikają, wchodzą, a kasa leci. Potem Ci ludzie są oburzeni, ale klikają kolejne podchwytliwe tytuły typu “Ludzie jej nienawidzą! Zarobiła 5 tysięcy nie wychodząc z domu, a wszystko dzięki…”. Wszystko dzięki takim frajerom, którzy klikają w te bzdurne nagłówki. To zupełnie jak z kołczami. Ale o kołczach innym razem? Sama lubię bawić się słowem, lubię kiedy mój tytuł przyciąga, ale robię to (mam nadzieję!) taktownie.
Niektórzy napierdalają tymi paluchami gdzie popadnie, a potem dziwią się jak im dziwne rzeczy wyskakują. Samo się nie robi. Przekonał się o tym kiedyś Tomasz Lis. Tomuś wrzucił skrina na Twittera, a na skrineczku reklama ukraińskich singielek, iukwim? Biedak podniósł lament, że co to za reklamy wyświetlają się na PISowskich stronach. Biedak nie wiedział co to reklama kontekstowa. Więc jeśli po nocach zamawiasz wibratory na AliExpress, to uważaj potem jak z mamusią Pudelka przeglądasz, bo wielce prawdopodobne jest, że wyskoczy Ci reklama półmetrowych dildosów? To się samo nie robi.
W internecie nic się samo nie robi. Generalnie nic nigdzie się samo nie robi. Nawet żeby się wysrać trzeba najpierw zjeść. Chcecie mieć ładny internet? Klikajcie, to co lubicie, a nie dissujcie to co Was wkurwia. Pamiętajcie, że ładne kwiatki bardzo szybko znikają pod stertą gówna. Gówno ma intensywniejszy zapach niż stokrotka, a chyba wolicie dzielić się z innymi bukietem kwiatów, a nie obrzucać gównem? Tak czy siak- wybór należy do Was. Ja o ładne kwiatki dbam.