Wibrujący gadżet…

Mały, poręczny gadżet, który skradł serca wielu kobiet. Przyjemnie wibruje, łagodnie drży. Poręczny, delikatny, a jednak ma moc. Zmieści się w smukłej i zgrabnej rączce i umili niejeden nudny poranek. Do wyboru wersje z wyższej półki i takie za grosze. Pokażę Wam moją wibrującą maskotkę. Napiszę jak się jej używa i jakie zrobiła na mnie wrażenie. Mokrzy? Gotowi? Start!

Wygląda smakowicie, prawda? A teraz musisz być mokra! Na sucho ni chuj, nie idzie. Chyba każda z dziewczyn już wypróbowała ten gadżet. Mój pochodzi z Biedry. Jakieś 35 zeta i mogę rozkoszować się wibracjami tam i tu. ..
Ależ kurwa oczywiście, że cały czas chodziło mi o szczoteczkę soniczną Beauty Line paskudne, niewyżyte fanki skostniałego Greya! Chyba dawno Was nikt porządnie nie…a zresztą 😀 Kupiłam to dziwo ponad dwa miesiące temu. Niby nakładkę powinno się zmieniać co 3 miesiące. Ja się kurwa pytam- Biedronko, gdzie są nakładki na zmianę, hę? Ni ma. Musze wybadać temat na Ali. Oczywiście te bardziej rozrzutne dziewoje kupiły sobie szczoteczki z wyższej półki firmy jakiejś tam, za dwie czy 3 stówy. Nie jestem rozrzutna, a poza tym poczytałam sobie na blogach, że w działaniu i ta droga i ta Biedronkowa wersja niczym prawie się nie różni. No to jadę tą.
Falliczny kształt dobrze trzyma się w łapie. Wypustki przyjemnie masują, a zgrabna końcówka dociera do wszystkich zakamarków. O okolicach nosa mówię! Jprdl…Jeża używam co rano, chyba, że nie chce mi się stać i jeździć tym po gębie, to wtedy ochlapię ryja żelem i tyle. Rytuał jest prosty- moczę ryj, walę żel i uruchamiam potwora. Jeżdżę nim, aż mi się znudzi, potem uruchamiam drugi poziom wibracji. Dalej jeżdżę. Potem chuj mnie strzela, więc myję dziada, płucze ryj i już.
Cudak żyje na dwóch bateriach paluszkach, o ile dobrze pamiętam. Dawno nie zaglądałam, a działa od początku na tych samych dopalaczach, które wsadziłam po zakupie. Pudełko wyjebałam. Po co mi pudełko? Skóra po użyciu jest rumiana, więc pewnie oczyszczanie jest lepsze niż zwykłe tarcie dłonią. Gęba lepiej pije krem. Jest git. Ustrojstwo jest silikonowe, gumowe albo chuj wi z czego, więc bakterie koloni nie założą. Zdecydowanie lepsza opcja niż szczoteczki z kłaków, nie ufam im.
Czy mogę to polecić? W sumie to tak, jeśli Biedra rzuci nowy miot, to kupcie sobie z ciekawości. Fajerwerków nie ma, ale przydatny gadżet. Na bank nie kupiłabym takiej pierdoły za dwie stówki. Wolę buty se kupić. Taki nędzny substytut luksusu dla biedy stołującej się w Biedrze haha 😀 Tylko mi tu focha nie jebnąć, ja też stołuję się w Biednejstonce, to mnie potem na inne luksusy stać 😀