Dziubek, duck face, podkówka, wary- obcią…dobra nie kończę 😉 Gromada minek i masa określeń na nasze słodkie usteczka. Ciągle gonimy za nowymi pomadkami- teraz w modzie ciemne, najlepiej matowe odcienie. Ciągle czymś smarujemy, coś nakładamy. Zima czai się za rogiem, jak złodziej w tramwaju. Nigdy nie jechałam tramwajem. Te wszystkie maty na ustach, zimny wiatr i skubanie ustników pod wpływem stresu i mamy co mamy- usta stają się suche, spierzchnięte i już żadna pomadka nie wygląda dobrze…Suche skórki wiszą smętnie, jak stare majtki na płocie. Ratunkuuuu!!!
Avon, Naturals, Essential Balm with Beeswax, Uniwersalny balsam z woskiem pszczelim.
Ja wiem… Avon. Większość osób go nienawidzi. W sumie to nie wiem czemu. Owszem mają buble, ale mają i perełki. Wiem co piszę, bo z firmą mam do czynienia od stu lat. Jeszcze na początku lat 90 ciotka była konsultantką. Wtedy można było zbić na tym niezłe chajsy, serio! Potem gdzieś w gimnazjum sama zostałam konsultantką i byłam nią przez całą szkołę. Później zabrakło czasu na zabawę w katalogi, ale te Avonowe pieniążki sprawiały, że kasy od Mamy nie brałam, umiałam zarobić na wyjście na dyskotekę, czy jakieś ciuszki. Dzięki dostępowi do Avonowych kosmetyków mam całkiem dobre rozpoznanie w ofercie, chociaż teraz rzadko coś zamawiam, ale wiem co w trawie piszczy. Ach! Kiedyś nawet zaliczałam szkolenia- fajnie było 😉
Ale wróćmy do Miodku. Miodek- tak nazywam ten balsamik. Niby kosztuje coś koło 17 złotych, ale ja go zawsze kupuję na promo- wtedy jest po 8-10 złotych. Nie ma sensu przepłacać. 15 mililitrów to niby niewiele, ale wystarcza na jakieś pół roku, nawet trochę więcej. Słoiczek jest poręczny, tylko przy końcówce ciężko w nim gmerać. No i takie opakowanie nie jest zbyt higieniczne, szkoda, ale chyba inaczej się nie da tego upchnąć. No, bo jak? Może jakaś tuba, ale na to jest za gęsty, a na sztyft za miękki. I dupa. Musi być słoik.
Pomijam już kartonik, akurat znalazłam cudem w szafce, nie wiem jak się uchował, bo normalnie wywalam od ręki. Skład niby taki o, żadnego wow. Taki tam standard. Miodek jest zbity i szybko rozpływa się w kontakcie ze skórą. Ma słodki, delikatny zapach, bardzo go lubię. Można używać na wszystkie suchary. Oprócz tych od Strasburgera, bo jeszcze coś pierdolnie. Osobiście walę na wary. Jak mam katar- smaruję okolice nosa. Zdarzyło mi się smarować nos, jak go sobie przypaliłam w Grecji. Zawsze się sprawdza! Zimą używam go przed wyjściem, jeśli akurat nie nakładam kolorowej pomadki. Miodek ratuje usta po szminkach, które powodują przesuszenie. Smaruję nim ustniki przed snem i rano są super miękkie i nawilżone. Jeśli chodzi o jego działanie, to nie ma sobie równych. I wierzcie mi- przerzuciłam stosy pomadek ochronnych- Nivea, Carmex, słynna pomadka z cukrem od Sylveco i tak dalej- one wszystkie się chowają przy Miodku! Z ręką na sercu! Zużyłam już kilka opakowań, kupuje go od kiedy pojawił się w katalogu, czyli kilka ładnych lat i będę go kupować, póki będzie w sprzedaży. Nawet mój Niemąż czasem podbiera Miodek, więc nich to będzie najlepszą rekomendacją, bo jak facet mówi, że coś jest dobre, no to tak musi być 😉
A Wy czym zabezpieczacie swoje dzioby przed wiatrem, zimnem i po całowaniu na wietrze? 😉
Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.
Ściśle niezbędne ciasteczka
Niezbędne ciasteczka powinny być zawsze włączone, abyśmy mogli zapisać twoje preferencje dotyczące ustawień ciasteczek.
Jeśli wyłączysz to ciasteczko, nie będziemy mogli zapisać twoich preferencji. Oznacza to, że za każdym razem, gdy odwiedzasz tę stronę, musisz ponownie włączyć lub wyłączyć ciasteczka.