Wiecie, że już półtora roku olejuję regularnie moje włosy? Kiedy to zleciało? Od około 2 miesięcy nie smaruję już włosów co drugie mycie na całą noc. Jedną noc w tygodniu śpię jak człowiek, ale za to rano nakładam na około 10 minut naftę. Ale nie o nafcie dzisiaj. Dziś jeszcze o oleju, który ostatnio gościł na mojej kaczej czuprynie.
Olej lniany. Wielkopolski. Tłoczony na zimno.
Historia pełna zwrotów akcji. Popierdalam po Biedrze, wrzucam jadło w powóz czterokołowy. Leci marchew, cebula, ocet, galareta, srajtaśma i inne ważne produkty. I oto zbieram zakręt jak Kubica jakaś i jest. Pacze, pacze- olej. Pacze- lniany. Myślę sobie biereee. Wzięłam, zapłaciłam dyszkę i w podskokach poleciałam do rezydencji.
Wydajny totalnie. 250 mililitrów wykarmiło i rodzinę i moje włosy. Olej ma krótki termin przydatności do spożycia, więc mimo zakupu wielopaku srajtaśmy, postanowiłam nie ryzykować i po terminie ( kilka dni) szedł już tylko na włosy. Ani zapach, ani konsystencja się nie zmieniła, zresztą odnoszę wrażenie, że moim włosom było bez różnicy. Skarg nie odnotowałam. Olej ma konsystencję oleistą ( no raczej kurwa to nie mleczko, nie?). Ładny słomkowy kolor i piękny lniany zapach. Pachnie lnem, podejrzewam, że to dlatego, że jest olejem lnianym.
Tak nawiasem mówiąc- olej jest bardzo smaczny, polecam do sałatek i do czego tam chcecie, ma charakterystyczny i aromatyczny smak. Pyszotka. Pamiętajcie, aby po otwarciu trzymać go w lodówce. Na ostatnie dwa nakładania stał mi w łazience, nic złego mu nie było, lekko zmętniał, ale gdyby mieszkał w łazience na stałe- pewnie by skisł. A jak podziałał na włosy? Jestem pozytywnie zaskoczona. Włosy genialnie nawilżone, wygładzone i miękkie jeszcze bardziej niż zwykle. Jeden z lepszych olei jakie miałam, na pewno do niego wrócę. Dodatkowym atutem jest cena, pojemność i wydajność. Pięknie zdyscyplinował mojego kudłaja, a włosy nie starczały jak nogi z krzaków pod dyskoteką w remizie. Chyba nawet włosy mam teraz bardziej błyszczące. Łatwo się zmywał, przyklapu nie robił. Butelka ma spory odbyt, dlatego przelewałam odrobinkę w kielonek, ale dla mnie to żadna wada- kieliszeczek przed snem, zawsze na zdrowie. Oczywiście jeśli mówimy o oleju 🙂 I jeśli nie mówimy o piciu tego oleju, bo taki kielonek jakbym walnęła, to noc na kiblu hehe 🙂
Także tego- kupcie se. Fajowy jest. A jak wolicie coś za darmo, to niedługo na moim Fanpejdżu KLIK wystartuję z konkursiwem. Wystartuję, jak będzie 1000 fanów, a brakuje chyba z 8, więc możecie kogoś tam pozapraszać jeśli chcecie. Choć w sumie lata mi to, bo jednak nie chciałabym zrzeszać konkursowiczów, a czytelników. Dobra dość pierdolenia. Idę. Miłego weekendu.
Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.
Ściśle niezbędne ciasteczka
Niezbędne ciasteczka powinny być zawsze włączone, abyśmy mogli zapisać twoje preferencje dotyczące ustawień ciasteczek.
Jeśli wyłączysz to ciasteczko, nie będziemy mogli zapisać twoich preferencji. Oznacza to, że za każdym razem, gdy odwiedzasz tę stronę, musisz ponownie włączyć lub wyłączyć ciasteczka.