Wytrzeźwiały po weekendzie owieczki? Zrzucacie przejedzoną kiełbasę? Już wbiły się w rytm tygodnia? No to dobrze, to czytajcie co ja tu nowego namodziłam 😉
Marion, Golden skin care, olejek do demakijażu twarzy i oczu.
Olejek przyjechał do mnie od samego Marion i w ramach testów go testuję, no bo przecież go nie oglądam przez butelkę. Poużywałam ponad miesiąc, więc jestem gotowa przedstawić Wam wszystko co o nim myślę. Zacznijmy od tego, że 150 mililitrów to około 15 złotych. Butelka bardzo poręczna i ładna, pompka chodzi jak ruskie wojsko, równo, zgrabnie, bez pomyłek. Wizualnie i użytkowo- najwyższy poziom.
Można nim umyć ślepia jak i całą mordę. Oczu nie wypali- przeciwnie łagodnie zmywa wszystko, co tam natapetujecie. Olejkiem można chlastać po ryju na dwa sposoby- albo wacikiem- i ten patent polecam do oczu, albo hop na gębę i traktujemy odrobiną wody, spieniamy i spłukujemy. Pieni się delikatnie, raczej zamienia się w białawą emulsję. Ja używałam po swojemu- wacikiem oczy, a sposobem na wodę resztę. Gdyby nie to, że jestem pierdoła, to pewnie cały czas bym tak używała. Olejek nie podrażnia oczu, ale ja oczy zmywam z rozmachem i zawsze do oczu czegoś tam napcham. Taki mój los. Dlatego po pewnym czasie olejek używałam do zmycia jedynie gęby, a oczy myłam micelem. Ale ja to ja. Jestem nie przyzwyczajona do mycia buzi olejkami, więc jak sobie napchałam go w oczy to przez chwilę widziałam jak przez mgłę hehe 😀 I dlatego zrezygnowałam z mycia nim wytrzeszczy. Jeśli nie patrzeć na moje dziwactwa, to olejek sprawdza się dobrze w roli czyściciela. Makijaż zmyty bez szorowania, byłam w szoku, że to możliwe. Buzia ładnie odświeżona, ale i nawilżona i to bez żadnego tłustego nalotu. Bardzo przyjemne działanie. I zapach też przyjemny, delikatny. Podobno to biała herbata, ale ja czuję jeszcze jakieś subtelne kwiecie. Konsystencja olejkowo- wodnista, może uciekać z ręki.
No i właśnie skład. Można się czepiać, a szkoda. Olejek słonecznikowy na początku- git majonez. Ale zaraz potem- parafina, która niektórym niespecjalnie służy. Ja nie mam z nią problemów, ale wiem, że niektórzy jej nie znoszą. Troszkę PEGów…też mogłoby ich nie być, ale są. Ale nie demonizujmy- PEGi to takie przemytniki- przemycają dobre substancje w głąb skóry, więc nie ma co demonizować. Poza tym olejki, witamina E i C i właśnie te PEGi wpychają nam te witaminki w gębę. Ascorbyl Palmitate- to jest niezłe, ponoć jest substancją przeciwzapalną i przeciwstarzeniową i dobrze wpływa na skórę po opalaniu, łagodząc ją. Takich rzeczy mądrych się naczytałam. Podsumowując- skłąd jest całkiem fajny, chyba, że parafina kogoś zapycha. Na szczęście nie mnie, ufff 😉 W nagrodę olejek nie ma alkoholu, barwników, konserwantów ani mydła- duży plus.Podsumowując- olejek jest dobry, mnie nie zapycha, pozostawia buzię czystą i nawilżoną, przyjemną w dotyku. Makijaż zabity. Nie wiem jak z wodoodpornym, ale normalny nie ma szans. Cena przyzwoita, olejek wydajny. Ładna i niezawodna flaszka. Jeśli komuś nie szkodzi parafina i lubi olejki- polecam. Trzeba przyznać, że przypadł mi do gustu, bo nie zostawia tłustej gęby, ale mycie nim oczu to nie dla mnie. Taka solidna czwórka z plusem, ewentualnie pięć minus 😉
Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.
Ściśle niezbędne ciasteczka
Niezbędne ciasteczka powinny być zawsze włączone, abyśmy mogli zapisać twoje preferencje dotyczące ustawień ciasteczek.
Jeśli wyłączysz to ciasteczko, nie będziemy mogli zapisać twoich preferencji. Oznacza to, że za każdym razem, gdy odwiedzasz tę stronę, musisz ponownie włączyć lub wyłączyć ciasteczka.