Daily Archives

1 lutego 2015

Lirene, pianka do twarzy- czyli jak znów być nastolatką…

By | Bjuti Pudi | 20 komentarzy

Zastanawialiście się kiedyś jakby to było znowu być nastolatkiem? Te pierwsze porywy serca, pierwsze szalone imprezy. Ta siła wewnętrzna, że ja, właśnie ja zmienię świat! Ta dziecięca naiwność i radość z byle gówna. No co jeszcze się działo, te kilka, kilkanaście lat temu? Pryszcze kurwa. Co prawda będąc nastolatką nie miałam większych problemów z cerą, ale coś tam zawsze wyskoczyło. Myślałam, że to już za mną, a tu kurwa zonk. Ostatnio za sprawą pewnego kosmetyku stałam się znowu dorastającą panną i to bynajmniej nie za sprawą porywów serca czy naiwności, a pryszczy haha 😀

Lirene, Young 20+ pianka myjąca do twarzy i oczu. Energetyzująca samba brazylijska z guaraną.

Lirene to fajna marka, lubię, znam, więc skusiłam się na zakup tej pianki. W ogóle lubię pianki do mycia buzi. Kupiłam. Kupiłam za trochę powyżej 10 złotych, w promocji Esesmana.

Zapach ładny, lekko owocowy, pianka o idealnej konsystencji, zbita, jak pianka do golenia. Wystarczy tylko odrobinkę by umyć całą mordę. Wydajna jak licho. Raz nawet zmyłam makijaż, żeby sprawdzić jak sobie poradzi- poradziła sobie pięknie, makijaż zmyty idealnie, a oczy nie piekły. Brzmi jak ideał, prawda? Też tak myślałam. Na początku sprawdzała się super- już myślałam, że znalazłam coś najzajebistrzego na świecie. Ale…Po około 3-4 tygodniach zaczęło mi się pojawiać coraz więcej zaskórników. I więcej i więcej. Zaczęły mi się robić podskórne grudki czyli zaskórniki zamknięte, te otwarte też chętnie wyłaziły. Noszzz kurrr…! Zaczęłam odstawiać to tamto, sprawdzać po czym to cholerstwo wyłazi. W końcu odstawiłam piankę. I włala madafaka. Jest winowajca!

Tragedię z cerą zrzucam na zbyt “mocny” skład. Niby pianka nie wysuszała, ale widać za mocne detergenty zrobiły sobie imprezę na mojej hapce. Tańczyły, hasały i dobrze się miały, a ryj cierpiał jak szwaczka w Chinach. Strasznie się zawiodłam na tym myjadle, tym bardziej, że fajnie się zapowiadało. A miało być tak pięknie…

W tej chwili buziak wraca do siebie. Znalazłam ( mam nadzieję) coś lepszego do mycia. Trafiłam na super krem- o nim napiszę wkrótce. Widzę znaczną poprawę. A piankę wykorzystam do mycia pędzelków makijażowych, bo nie lubię jak coś się marnuje 😉 Nawet jak coś jest do dupy to staram się to zużyć do innych celów.

I tak oto przez chwilę byłam znowu nastolatką. Jednak wolę być starą kozą 😀

Nie polecam tego paskudztwa. No chyba, że chcecie cofnąć się o kilka lat hehe 😉