Czarne mydło na czarnych włosach ;)

Ostatnia niedziela kłaczanki okazała się niewypałem KLIK, dlatego tym razem chciałam przechytrzyć los i niedzielę zrobiłam w sobotę. Taka ze mnie spryciula 😀

Dziś użyłam czegoś naturalnego. Sobota pod znakiem prostoty totalnej. Wyobraź sobie tę naturę. Łany złocistych zbóż i wiatr weń tańczący. Wiatr lekko pieści każdy kłos, spływając po nim lekko, igra z każdym ziarnem skrytym wewnątrz. Zapach rozgrzanej słońcem ziemi penetrując Twoje nozdrza szepcze Ci do ucha pieśni znane tylko sobie. Złocista pszczoła zwinnie przerywa opowieść wiatru i zapachu i przysiada na miodnym kłosie. A tam pierdolę! Pokażę Wam lepiej czego użyłam 😀

Czarne mydło z 6 ziołami. Savon noir- jak ktoś woli.

Kupiłam za 15,90 w zMaroka przy okazji mojego ostatniego wypadu. Próbowałam już na twarz, na cielsko, dziś wypróbowałam na włosy.

Jak ktoś zna franse to może mi przetłumaczyć, bo ja nie kumata 😉 Wiem tyle, że mydełko jest naturalne, w składzie ma oliwki i ziółka. Oczyszcza, odświeża, tonizuje. Wszystko ukryte w poręcznym słoiku 200 gram.

W środku gęsta maź, taki towot, smar, który pachnie lekko jak nowa gazeta na papierze kredowym hehe 😀

No, ale dobra. Dziś wzięłam w garść kawałek tego czegoś, roztarłam ile mogłam i dwukrotnie umyłam włosy i w sumie tyle. Niby nic, a cieszy. Przy spłukiwaniu włosy były trochę tępe. Ale powolutku dałam radę. I tak uważam, że mogłam płukać dłużej, bo gdzieniegdzie wydaje mi się, że nie wypłukałam dokładnie, ale popij wodą, bidy ni ma. Włoski trochę podeschły i dawaj dosuszać. Rozczesywały się z lekkim oporem, ale lipy nie było, powolutku poszło. Suszę, suszę, suszę…tego śmego. Nic nie dodawałam, tylko ciut olejku na końce. Wysuszyłam. No i….

Aaaaaa! Zajebiście!Włosy takie żywe, że nie wiem. Takie dociążone, ale w dotyku mięsiste, takiego efektu nie miałam po niczym! Zrobiło mi się ich ze dwa razy więcej, optycznie ofkors 😉 Są super odbite od nasady, mimo iż nie układałam ich na szczotce, ani na niczym innym. Pięknie błyszczą.

Nie wiem jak Wam, ale mi się cholernie ten efekt podoba. Wydaje mi się, że włosy są nawilżone, albo mi się nie wydaje, a tak jest. Generalnie to jestem zachwycona i będę od czasu do czasu traktować je tym błotkiem.