Khadi- porównanie dwóch wersji, czyli jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o…

Ostatnio tyle emocji w moim życiu, że zapomniałam (jak zwykle) o recenzji kolejnego olejku do włosów 😉

Dobrze, że miałam jakieś fotki na telefonie, to będzie wizualizacja, bo butlę po olejku już dawno szczury jedzą na wysypisku, albo polarowy koc z niej zrobili 😛
Pamiętacie jak pisałam Wam o Swati Khadi ? TUTAJ PRZYPOMNIENIE. Szum, że to podróbka, oczywiście starałam się uspokoić, ale żeby być pewną w stu procentach- kupiłam Khadi Khadi 🙂

Zabuliłam jak za zboże. Z przesyłką wyszło coś ponad 50 zeta. Nie pamiętam dokładnie, ale przecież macie Allegro, to możecie obniuchać, co nie? 😉 Nie lubię przepłacać, ale olejek jest tak kultowy i zachwalany, że się skusiłam.
Listopadowe noce spędziłam z Olejkiem Khadi stymulującym wzrost włosów.
Butelka taka sama jak w wersji Swati, czyli mocny, twardy plastik, z wygodnym korkiem, który posiada dziurkę. 210 ml. Olejek wlewałam w kieliszeczek i mocząc paluchi nanosiłam go najpierw na skórę głowy, a następnie na całość włosów. Wydajny. Wystarczył mi na grubo ponad miesiąc regularnego ( co dwie noce, czyli przed każdym myciem) stosowania.
Nie zawiódł mnie. Jest to bardzo dobry olejek. Rzeczywiście w składzie ma same dobre dobroci. Odeślę Was do składu, bo bez sensu, jeśli będę kopiować- KLIK.
Tak jak wspominałam, podczas stosowania tego olejku, używałam też balsamu na wypadające kłaczory KLIK. Włosy rzeczywiście zastopowały z tymi wkurwiającymi pielgrzymkami ze łba na podłogę. Myślę, że zarówno balsam, jak i olejek pomogły.
Poza tym włosy po nim nabierają mięsistości. Są takie konkretne w dotyku- miękkie, ale wyraźnie mocniejsze, szczególnie u nasady. Śmiem twierdzić, że olejek rzeczywiście wzmacnia szczypior, który wyrasta z glacy.
Jeśli chodzi o przyspieszenie porostu, to tak włosy dostają kopniaka, ale nie jest to aż tak spektakularne widowisko, że smarujesz łeb, a rano budzisz się jak jakiś pierdolony saskłacz z buszu. Moja Mama twierdzi, że któregoś dnia obudzę się jak saskłacz, ale póki co budzę się człowiekiem. Nic to- poczekam do pełni 🙂
Jakieś baby hair się pojawiły, ale ja mam wrażenie, że mi się po wszystkim pojawiają. To już jakiś pierdolec włosowy chyba 😀
Właściwie to nie mam się do czego przyczepić. Ale czytając te wszystkie pieśni pochwale pod adresem Khadi Khadi spodziewałam się większych fajerwerków.
Porównując Khadi Khadi i Khadi Swati, dochodzę do wniosku, że różnią się jedynie zapachem. Oba są ziołowe, ładnie pachną, ale Khadi Khadi ma dodatkowo jakby mocniejszą mentolową nutę. No i Khadi Swati jest tańszy.
Tak szczerze mówiąc, to nie lubię przepłacać, jeśli obie wersje nie różnią się w działaniu, to po jakiego chuja wyskakiwać z chajsu ? Jeśli stanę przed wyborem kolejnego khadiowego olejku, to kupię ten ze Swati- serio niczym się nie różni. Także nie dajcie się nabijać w butelkę, że podróba, że to, że tamto sramto. Jeśli nie wiadomo o co chodzi- to chodzi o…piniendze!
Olejek oceniam na cztery plus, bo szału nie było, jednak mnie nie zawiódł.
Testowaliście któryś z khadii?