Daily Archives

2 listopada 2014

Włosowa bajka o Sztywnym i Słodkim.

By | Bjuti Pudi | 34 komentarze

Chcecie bajki? Oto bajka!
Za górami krzaczastymi, za lasami jak diabli ciemnymi, żyła sobie Pudernica. Pudernica w ostatnim czasie miała zapierdol aż miło, z tego powodu  rzadziej pisała na blogu. Jednak skrzaty szepczą, że Pudernica jest już na finiszu  zmagań i w świetle chwały powraca do regularnego blogowania.
Pewnej niedzieli, takiej słonecznej, kiedy to słonko napieprza swoimi promykami jak potłuczone myśląc, że to nadal lato, Pudernica zapragnęła nałożyć na swe włosie tajemniczą miksturę. Dzień kłaczanki poczęła czynić miotając się pomiędzy komnatami w swej rezydencji, która jest w wiecznym remoncie, a robole są tacy zajebiści, że Pudernica sama kładła fugi.
Poszła niewiasta do sypialni, gdzie jej oczom zacnym ukazał się On! Pełen tętniących soków, sztywny jak  pal Azji, prężący się ku niebiosom. Stał niewzruszenie wabiąc niewinne białogłowy z okolic. On lubi prężyć się publicznie, robi to w oknie, tak by widzieli go przechodnie. Aloes.
Ucięła Pudernica dwa liście i skierowała swe kroki do  kuchni. Tam był on. Żółty i świeży. Słodki, tak niesamowicie słodki, że każda dziewoja pragnęła go wziąć do ust. Pudernica też czasami to robiła. Brała go do ręki, albo dotykała tylko jednym paluszkiem, po czym wkładała paluszek do ust i ssała. Miód.
W komnacie, łaźnią potocznie zwaną, Pudernica znalazła…a chuj, napiszę, że odżywkę, bo już ręce wam się do majtek pchają, to nie Grey tylko mój skromny blog, zboczuchy 😀

Aloes nie od dziś Pudernica znała. TUTAJ kilka słów o wcześniejszych eksperymentach z gałganem. Aloesowe liście ostrym jak nóż nożem przecięła dziewczyca i drążyć poczęła galaretkę ze środka. Następnie łyżką okrągłą jak łyżka dołożyła miodu do wnętrzności kwiatka. Na sam koniec odżywki dla zagęszczenia trzeba było dodać. Wszystkie proporcje na oko. Fachowszej miary nie ma. Zmieszało dziewczę eliksir tajemny i radośnie do łazienki pohasało. Hasała zwinnie, hasała zgrabnie, niczym łania polaną pełną kwiecia. Dobra, już dohasała- do łazienki jest tylko kilka kroków.
Włosy jej z nocy olejem powleczone, radośnie przyklasnęły, na widok skręconej w kuchni maski. Na włosy swe zacne, naolejone lądować zaczęła mikstura tajemna. Pudernica zażyła kąpieli. Po ceremonii ciała oczyszczenia, Alterrą szewelurę swą umyła i jeszcze raz dla spotęgowania efektu na chwilę krótką, natarła włosie Garnierką. Spłukała.
Kiedy już szczecina doschła w warunkach naturalnych wieczór nastał srogi. Słońce pospiesznie skryło się za mrocznym horyzontem, puszczając ostatnie bąki promieni. Księżyc szykował się do wędrówki nad światem, a koty dziarsko polowały się w ogródku. I tylko sowa niespiesznie pohukiwała na jesionie chuj wie o czym.
Ta noc ciemna, ta noc straszna! Ach ta noc cholerna, nie dała zrobić dobrej fotki zwykłym cyfrowym maleństwem. Pudernica zrobiła kilka fotek kalkulatorem, kilka mikrofalówką, ale tylko jedno wyglądało w miarę przyzwoicie.
Blask włosów ciut przesadzony, gdyż lampa oszustka wpełzła po cichu. Lecz Pudernica nie chciała pisać postu bez zdjęć, toteż dodała co miała.
Nie patrzcie na zdjęcia, lecz posłuchajcie dziatki cóż Wam powiem.Włosy są sypkie, pełne radości. Miękkie jak obłok w majowy dzień. Są dociążone, puchu nie znają. Od czaszki się odbijają, jak odbija się kiełbasa z grilla, popita piwem. Blask ich, niczym blask cekinów na kiecce Marylki z mięsnego.Są nawilżone jak Julia Bond w finałowej scenie z Rocco. Cudnie, po prostu cudnie! Jest tak sielsko, jest tak anielsko, że mam ochotę zepsuć nastrój, ale tego nie zrobię, gdyż maska nie ma żadnych wad.
Bajka się kończy, dzieci posnęły. Śnią teraz pewnie o różnych rzeczach. O koniu z waty cukrowej i o morzu z cukierków. O wielkim balu, o skrzynkach piwa, albo o księciu na białym kocie. Jutro powstaną z wielką nadzieją, a tu kurwa poniedziałek i taki wał 😀