Dz*wki, żelki i duży fiat

Jakiś czas temu do Powiatowego przyszła Dioda. Wszystko git, dziewucha ma fajne cycki, trochę podpompowane ale fajne. Zawsze lubiła szokować, ot taka praca. Z tego żyje…Ze śpiewania ale i z szokowania i to jest ok. Każdy orze jak może. Tak naprawdę nikt nie wie jaka ona jest na prawdę, w realu czy w biedronce. Tym razem jednak zszokowała mnie dlatego, że nie miała nic do powiedzenia, zaciskała ręce, nogi, uszy i co tam jeszcze miała. Rzucała teksty bez ładu i składu- ani śmieszne, ani mądre. Albo była na grzybkach w Zwierzyńcu, albo już nie ma siły na dalszą orkę. Komercja- powiecie. A tak i co w tym złego? Każdy radzi sobie ze swoim życiem jak potrafi i jeśli mamy szansę  polepszyć jego jakość , to dlaczego nie.
Podobno wszyscy blogerzy to dz*wki. I ja się z tym zgodzę. Zdanie to wypowiedział pewien miły człowiek na sobotnim spotkaniu blogerów. Nie ważne czy piszesz o bocianach i jesteś miłym młodym chłopcem, czy jesteś szafiarką z bransoletkami po sam łokieć, czy też piszesz sąfing szit jak ja- jesteś dz*wką. Bo bloger to sprzedajna franca. I bardzo dobrze! Jeśli ktoś nie chce robić komerchy- proszę bardzo . Prosty przepis- kup se człowieku zeszyt i pisz pamiętnik, przemyślenia, fotki i td. Wszystko co w necie to komercha. Na wszystkim można mielić kasę , możesz dostać prochowiec za free, albo lustrzankę za kilka zdjęć, które nią zrobisz i wrzucisz na bloga. Proste. I dobrze.Jeśli ktoś mi powie, że brzydzi się komercją i nie wziął by kasy, albo jakichś gratisów od potencjalnych dawców, śmiem twierdzić, że kłamie. Spoko, może nie ma co porywać się na recenzję chusteczek higienicznych za 50 groszy, ale jeśli zaoferują Ci lapka czy inny fajny sprzęt- dalej będziesz brzydzić się komercją? Twierdzę, że nie sądzę. Skoro już jesteś tą dz*wką, to nie ważne czy rozkładasz nogi czy nie i tak nią jesteś, więc może warto rozłożyć te cholerne nogi komercji i czerpać z tego profity?
Czego dowiedziałam się na spotkaniu? Szczerze ma być? Ma być, to powiem- niczego czego bym nie wiedziała. Co nie znaczy, że spotkanie mi się nie podobało. Człowiek, który prowadził cały ten wóz drabiniasty to  znany bloger, ale ja w temat nie wnikam, taka jestem krejzolka, że se wolę Newsy obejrzeć niż wnikać w to kto jest blogerem na topie.Facet mówił ciekawie, jak nakręcony, długo, aż musiałam przemknąć się cichaczem po kanapki. Ale spoko, rozumiem gościa- mnie też czasami trzeba hamować, bo z tematu w temat wchodzę jak duży fiat w zakręty.
A jeśli chodzi o dużego fiata, to vipowsko poobczajałam sobie fury z okazji tego, że jestem kulejącą blogerką. Zawiodłam się bardzo…liczyłam na panienki w obcisłych skórach i innych stringach, tymczasem hostessy były jakieś takie ubrane…Buku dzięki była dobra wypitka, bo Frugo było sponsorem naszego zjazdu, to człowiek popił :) ( Hej Frugo-właśnie o Was napisałam, to je reklama, to nie je za darmo, mój nr konta wyślę na pvt :) ).
Podsumowując, było fajnie. Siedziałam po cichaczu i obserwowałam.Trochę było nas za dużo, wolałabym posiedzieć w zadymionym kącie z innymi oszołomami niż robić sweet focie w osiemnastu pozach ze znanym blogerem czy nieznanymi  pannicami. A zamiast Frugo sponsorem mógłby być polmos jakiś, albo chociaż jakiś browar :) Czekam na kolejny raz.
I tylko jedno mnie gryzie i zastanawia- dokąd wędruje ten cholerny pancernik ?
Już czuję…słyszę jak małe stopki hejterów tupią zuchwale w moim kierunku…że jak ja mogłam takie coś napisać. Jak mogłam? Mogłam, bo to mój cyrk i moje małpy. Ja je karmię i ja sprzątam po nich jak się pos*ają. :D