Everybody pomarańcze- perfekcyjny zestaw na zimę :)

Ha! Doczołgałam się do lapka! Czym Wam pachną święta? Wędzonym boczkiem, smażoną rybą, a może choinkowymi igłami? A dupa tam- pomarańczami. Ja, dziecko komunizmu, pomarańcze kojarzę z grudniowymi świętami. Zresztą, nowe dzieci tez chyba tak kojarzą, bo to w zimowym okresie, w marketach, mamy cytrusowy wysyp. Najlepsze kasztany są na placu Pigalle, a najlepsze pomarańcze, to te prosto z drzewa. Te to dopiero smakują obłędnie! Ciężko jednak wyhodować sobie takiego krzaka w naszym ogródku, chociaż pogoda ostatnio zaskakuje i kto wie…może za kilka lat 😉 A jak wprowadzić się w pomarańczowy stan jeszcze mocniej? Kosmetyki!
Taki zestaw towarzyszy mi od kilku tygodni. Troszkę już wyduszony i wymęczony, ale absolutnie niesamowity. Olejek od Optima Plus, balsam od Eveline i krem do rąk od The Secret Soap Store. Pomarańcze z Lidla, bo nie było kiedy polecieć na Sycylię 😉 Wszystkie 3 produkty, z pomarańczami 4, pachną soczyście i pięknie, i przytargałam je ze spotkania blogerek. Aromat balsamu i kremu na długo pozostaje na skórze i towarzyszy nam przez cały dzień. Olejek natomiast to świetne uzupełnienie- dom w tej samej nucie zapachowej. Balsam przełamany jest imbirowym obłoczkiem, świetny pomysł, zima pełną gębą.
Zacznijmy od kremu. Jest świetny. Nawilża i wygładza dłonie bardzo dobrze, nawet po przedświątecznych porządkach i szorowaniu kibla chlorem 😉 Bardzo gęsta konsystencja, niewielka ilość wystarcza na dłonie. Nadaje się też do stóp, pielęgnacja na najwyższym poziomie. Mógłby się szybciej wchłaniać, ale niestety- coś za coś. Wolniejsze wchłanianie i świetne nawilżenie, to sprawka 20% masła shea w składzie. Zapach jak wspomniałam, powala- soczyste pomarańcze.  Cena niestety troszkę mnie wcina w fotel- 38,90 za 80 mililitrów. Firma dobra, skład dobry, ale 4 dychy za krem do rąk, trochę mnie zniechęca. Jeśli miałabym się czegoś jeszcze czepiać, to zakrętka jest za mała i spierdala mi po pokoju. Łapy śliskie po kremowaniu, a tu taka pchełka mała. Poza tym opakowanie fajowe. Mogliby zrobić  promo na chociaż 29 zeta, to kupiłabym drugi 😉 A tak, no to może kiedyś się skuszę, bo krem świetny, ale portfel jęczy.
Balsam od Evelinki. Na prowadzenie wysuwa się ostry imbir, pomarańcze troszkę w tle, ale po chwili, obie nuty zapachowe mieszają się na skórze i tworzą świetny duet. Konsystencja typowo balsamowa. Wchłanianie szybkie, nawilżenie bardzo dobre. Osobiście nie wierzę w ujędrnienie po balsamie,zresztą jeszcze jestem jędrna, ale…szok! Rzeczywiście, skóra po pewnym czasie staje się bardziej napięta i chyba ta struktura skóry faktycznie się wyrównuje. Czyli to nie jest ściema. Jestem pozytywnie zaskoczona tym produktem i zdecydowanie kupię kolejną tubkę. Cena balsamu nie jest wygórowana, koszt to około 15 złotych, więc myślę, że każdy może sobie na niego pozwolić. Wydajność taka normalna, znika jak każdy inny balsam. Kosmetyki Eveline są dostępne w wielu miejscach, dlatego i z tym problemu nie będzie. Absolutnie polecam.
Naturalny olejek eteryczny, pomarańczowy, to taka moja kropka nad i. Mam porównanie z pomarańczą od Mokosh (Klik) i oba pachną tak samo pięknie. 10 ml wystarcza na bardzooo długo. Odnoszę wrażenie, że Mokosh dłużej unosił się w powietrzu, ale nie czepiam się, bo olejek od Optimy kosztuje tylko 9,90, a teraz w promocji- 7,50! I ta cena do mnie przemawia. Testuję namiętnie olejek gdzie i jak się tylko da. Aromatyzuję sobie nim dom, dodając do kominka zapachowego. Nakrapiam nim wodę w wannie, a potem chłonę. Uwierzcie, że nie ma nic lepszego iż wanna pełna wody, piany i kilku kropelek pomarańczowych soków.
I takie to moje cytrusowe grudninki. Uwielbiam otaczać się takimi zimowymi zapachami, kiedy temperatura spada (powiedzmy, że spada, jeśli spojrzymy na sierpień, kiedy było 40 na plusie 😉 ). A Wy czym dziś pachniecie?
A co do piosenki, to znalazłam tylko Mandarynę, divę wszech czasów 😀