Zakupy dla skąpca- kredka od Astor

Witam gorąco mocą spadających gwiazd. Wstęp taki poetycki, że aż strach. To przejdźmy do konkretów, nie ma co się rozwodzić. Niedawno udało mi się podjąć sympatyczną współpracę z ezebra.pl. Pewnie znacie tę drogerię internetową. Zgłosiłam się na ochotnika na Fejsie, bo bardzo lubię zakupy w tym miejscu. A dlaczego lubię? Bo jak wiecie, jestem sępem i nie lubię przepłacać, a eZebra to miejsce stworzone dla mnie, miejsce gdzie ceny są maksymalnie niskie. Możemy zaoszczędzić nawet kilkadziesiąt złotych na kosmetyku, dla mnie wow. I nie piszę tego ze względu na współpracę, piszę to, bo dla mnie kilka, czy kilkadziesiąt złotych w kieszeni, to nie lada gratka. Zgodziłam się także ze względów osobistych- jestem małym lokalnym patriotą, a firma ma siedzibę w Lublinie. Mam to szczęście, że koleżanka pracuje tuż obok i często odbierała mi kosmetyki osobiście, więc nawet przesyłkę miałam gratis (dzięki Asiu) 😉 No już bardziej oszczędnie kupować się nie da. Uczcie się ode mnie 😉 Widzę, że niektóre dziewczyny, które załapały się na współpracę skleciły recenzje w trzy dni. No wybaczcie, ale u mnie testy to testy, w trzy dni to dla mnie żadna recenzja. Dostałam trzy fajne kosmetyki i dziś na pierwszy ogień idzie kredka.
Astor,Perfect Stay, Waterproof Eyeshadow Liner, Wodoodporny cień w kredce.
Cena sklepowa to około 25 złotych- sporo jak za kredkę. Cena na eZebra- od około 5 do 13 złotych, w zależności od koloru.Jest różnica prawda? Mój kolor to 200 intense blue, który kosztuje niecałe 5 złotych, a dokładnie 4,69, do kupienia TUTAJ. 20 złotych mniej, dla mnie różnica jest kolosalna. Jest szał! Ale zostawmy już cenę, chociaż ja ciągle przeżywam 😉 Przejdźmy do kredki.
Kredka ma piękny, nasycony, niebieski kolor. Rzeczywiście intense jak jasna Anielka. Na pierwszy rzut oka wydaje się być ciemnym kolorem, ale jak rzucimy okiem drugi raz ( uważajcie na oczodoły i weźcie dobry zamach) to jest to głęboki błękit z subtelnymi, połyskującymi drobinkami. Pięknie mieni się w słońcu, ale nie jest brokatem z remizy. Trwała niesłychanie. Co prawda nie pływałam mając ją na powiekach, ale w moim przypadku to niewykonalne- nie potrafię pływać. Natomiast ostatnie upały były świetnym popisem pisaka. Nic się nie ważyło, nie spływało jak sraczka po policzkach. Cień trzymał się tam gdzie miał się trzymać i nie zmieniał swojej postaci. Spójrzcie jak kredka wygląda naocznie.
Tutaj franca nałożona praktycznie solo. Tylko pod łukiem brwiowym roztarłam ją lekko jakimś beżowym cieniem. Jeśli chodzi o rozcieranie to wszystko git malina, tylko trzeba to zrobić od razu po posmyraniu powiek, bo po chwili kredka zasysa się do powieki i już przy niej ciężko manipulować. Piękny kolor prawda? Niby niebieskości na powiekach kojarzą mi się z Ukrainką, która stoi przy drodze (z jagodami oczywiście 😀 ), ale w tym przypadku odcień nie jest wsiowy, tylko klasycznie ładny.
Tutaj zmiksowałam kredkę z cieniami z Aliexpress, o których niedługo napiszę. Na ustach mam chiński błyszczyk KLIK, nie pamiętam który odcień 😉 Nasza niebieska bohaterka ładnie łączy się z innymi cieniami, tylko tak jak wspominałam, musimy szybko miksować i cieniować, bo dość szybko zasycha. Kredka mnie nie podrażniła, nie uczuliła, śmiało kładę ją także na linię wodną, wszystko fajnie jak w kombajnie.
Jedyną wadą cieni jest to, że kredkę trzeba temperować. Wygodniejszym rozwiązaniem byłaby opcja wykręcana, ale tylko tego można się czepiać. Już kupiłam temperówkę z dwiema dupkami- małą i dużą i po kłopocie. W Pepco mają temperówki po 79 groszy, ja zawsze wynajdę dobre promo, nawet na głupią temperówkę 🙂 I cóż…kredkę polecam. Domówię sobie jeszcze coś w beżach, brązach czy innych złotach, bo taki kolor zawsze się przyda. Pozostaje mi życzyć Wam miłych zakupów na eZebra, bo zaprawdę powiadam Wam- warto.