Ale siara!

Jestem, wróciłam do chałupy i do bloga. Kto śledzi mój insta KLIK, ten wie, że szlajałam się po Śląsku, a jeszcze wcześniej po dworkach różnych. No lato, lato- nie będę gniła przed kompem, kiedy ludzie pragną mnie zobaczyć na żywo 😉 Oprócz blogowania, uwielbiam zwiedzać. Na Śląsk jeszcze zajrzę, bo nie zdążyłam obfocić Nikiszowca 🙂 Ale ja nie o tym. Dziś będziemy myć ryja.
Ile to razy jęczałam, że mydeł w kostce nie lubię, że są chujowe ( bo są w większości), włażą pod paznokcie, pierścionki, zostawiają osad i generalnie nadają się tylko do tego, żeby się po nie w więzieniu schylać. Tymczasem sama z siebie zakupiłam mydło i to do mycia ryja! Szok i niedowierzanie. Sama nie wiem co mnie do tego skłoniło- chyba skąpstwo, bo miałam kupić coś do mycia twarzy, a mydełko kosztowało z 5 złotych w Esesmanie- Erotomanie i wzięłam.

 

Barwa, mydło siarkowe.
Żółte, zwarte i o neutralnym zapachu. Jak się wwąchamy, to zalatuje zapałkami, ale to delikatny aromat, nie drażni. Mydła używam codziennie rano od może trzech miesięcy, w każdym razie długo. Nadal je mam i jeszcze spory kawałek mi został, myślę, że jeszcze miesiąc, albo więcej pożyje. Mydło nie łamie się, nie kruszy, nie włazi w żadne szpary i otwory. Najważniejsze- nie zostawia osadu, tylko przynosi czystość prosto od Zygmunta Chajzera.
Barwa siarkowa, w postaci kostki, siedzi w kartoniku i woreczku. Ptaszki ćwierkają, że jest antybakteryjne i pokona wulkany. Etna nie szaleje na mojej facjacie, ale czarne łby, czy rozszerzone pory, gdzieś tam się przemieszczają. A jak pcham paluchy to czasem i jakiś syfilis wyskoczy 😉
Tutaj obfociłam obietnice producenta, najważniejsze informacje widać. A co mi robi mydeło? Ładnie oczyszcza skórę, nie wiem jak z sebum, ale wydaje mi się, że jest poprawa- skóra dłużej pozostaje matowa i odświeżona. Pory są w lepszej kondycji, a i zaskórniki już tak nie dokuczają. Wiadoma sprawa- wszystkich się nie pozbyłam, ale jest progres. Ogólnie jestem zadowolona. Na gębie nie zostaje osad, skóra nie jest ściągnięta, a nawilżona. Nie ma efektu wow, że o ja pierdolę, ale jest fajnie jak na kombajnie. Nigdy nie byłam na kombajnie, ale się domyślam. Odnoszę też wrażenie, że kostka łagodzi podrażnienia. Ale możliwe, że sobie wmawiam. Jedyny minus jaki znalazłam, to pieruńsko pali w oczy i jak wlizie w nos to kicham 😀 Da się przeżyć, jak szybko wytrę oczy to szczypanie od razu ustaje, a jak pokicham, to też mi przecież nerka nie wyskoczy.
 Podsumowując- mydełko fajne, godne polecenia. Póki co zostaję przy nim. Chociaż mam ochotę kupić żel siarkowy z tej samej serii, a jak na nieszczęście w obu Rossmannach, które mam w zasięgu, żelu nie ma. Chuje. Z tej serii, na pewno kupię też krem matujący, bo ponoć jest fajny. I to by było na tyle dziś. Znacie barwne mydełko? A może wiecie gdzie kupię ten żel? A może gdzieś mają darmową dostawę? Albo macie godny polecenia sklep internetowy, gdzie dorwę gagatka?