Im lepsze szyny, tym stacja lepsza

No, hej. Co tam? Tutaj też. Dzięki. Nie ma za co. Dobra wstęp odjebany, można przejść do konkretów.
Już dawno, dawno temu dostałam balsam od Eveline. Jeszcze przy okazji marcowego spotkania blogobab. Nie tak dawno odgrzebałam go w czeluściach szafy z przejściem do Narnii i na Ukrainę (zależy czy skręcasz w lewo, czy w prawo- nie ważne). Jak już odgrzebałam to pomyślałam, że warto go poużywać. I tak używałam, używałam i już się prawie kończy. Ale i tak wystarczył na jakieś półtora miesiąca- nieźle.
Eveline, Just epil, kojący balsam-kompres po depilacji 9 w 1.
Balsam w tubie 125 ml. Tuby nie ma sensu opisywać. Każdy chyba tubkę jakąś w swoim życiu widział? No, to dobrze. To jest taka sama tubka, jaką widziałeś. Że balsam wydajny, to już mówiłam. Dodam, że konsystencja taka jaka powinna być, jeśli mówimy o balsamie, czyli balsamistyczna. Biała. Pachnąca. Bo i kto by chciał śmierdzącą? Nikt. No właśnie. Pachnie kremowo, a nie balsamowo- zaskoczenie. Jakby się człowiek dłużej pozastanawiał nad doborem słów, to by powiedział, że zapach subtelny, nozdrza pieszczący, wyczuwać się zdaje aromaty kwiecia. Ale mi się zastanawiać nie chce, to powiem, że ładnie pachnie. Lubię ładnie pachnące balsamy, ale tego używałam głównie na nogi, więc ciężko mi było dociągnąć nogę do nosa. Nos do nóg też. No matter.
Jeszcze nie wspomniałam, ale już prawie, że to zrobiłam, że balsam jest przeznaczony do partii ciała, które zaznały depilacji. Już wspomniałam. Teraz mam nadzieję, że będę miała wśród Was szacunek na dzielni, za to, że podzieliłam się z Wami tą nowiną. (Miejsce na brawa, może być Fiat Brava, albo coś w lepszej budzie- mogę przyjąć, a co). O czym ja to? Acha! Żeby wkurwić tych co wkurwiam jeszcze bardziej i tych co mi tu piszą, że na głowie mam cieniznę, to wam dowalę. Wszędzie u mnie cienko z kłakiem, małpy 😀 Co mnie niezwykle cieszy, bo nawet jak głupią maszynką nogi oblecę, to mam tydzień spokoju. A na upartego, to mogłabym się pensetą depilować, taka u mnie mnogość kłaków na metr kwadratowy. Akurat wybieram cywilizowane narzędzia do depilacji, ale to temat na dłuższy post. W każdym razie- nie potrafię ocenić, czy balsam spowalnia odrastanie krzaczorów, bo moje mirabelki rosną jak ta mirabelka, co ją psy obsikują, a krowa podgryza- niezauważalnie i ledwie co. Ale… balsam ma inne zalety i już teraz mówię, że do niego wrócę, a to dlatego, bo….nawilża ładnie. Ale nawet nie to jest najważniejsze. Jest to pierwszy balsam, który nadaje mojej skórze fenomenalną, aksamitną powłoczkę, czy jak to nazwać. Skóra jest przekurwamegasuperjapierdzielowowo gładziutka! W dotyku jak nie wiem co- kaczy kuper, jak chmurka jakaś. Nie no, chmurki nigdy nie macałam, nawet się nie da. No gładkie te nogi są, jak po niczym innym, no.
Skład Wam wkleję, bo wiecznie ktoś się dopytuje, jakby się co najmniej na tym znał 😉 Nie interesuje mnię co tam jest, jeśli coś działa dobrze 😉 Nogi mi nie zgniły. Faktycznie efekt nawilżenia jest. Dodatkowo zaobserwowałam, że jak sobie kończyny debilatorem przeoram, to zaczarowana tubka momentalnie łagodzi wszystkie podrażnienia. Wszyściutkie. Jak kończyna swędzi, to też wystarczy posmarować i przestaje. Nie wiem jak swędzenie po komarach, ale po depilacji łagodzi. Wad nie zaobserwowałam. Cena koło dyszki- też jest ok. Nie wiem, no ale nie widzę minusów. Może jak nie domkniemy tuby i na nią staniemy, to balsam wybuchnie? Przypuszczalnie może tak być. Balsam wystrzeli, przypadkowo odbije się od noża, nóż wbije nam się w piętę, pięta zacznie krwawić i się poślizgniemy. uderzymy głową o posadzkę i w ferworze walki wpadniemy do zbiornika z kwasem solnym. Wszystko jest możliwe. Ale to tylko mała wada. Poza tym balsam polecam, a będziecie mieć nogi jak ta lala, albo jak tamta. Sami wybierzcie Wybierzcie przyszłość!  oj, sorki- piszę na fejsie z Macierewiczem i on się o jakieś śmieszne teksty przed drugą turą pyta. To tyle na dziś 🙂 CU 🙂