Granat w mojej wannie

Na początku napiszę, że za każdą recenzję dostaję nie mniej niż 5 tysięcy na rękę. To tak, żeby było jasne. Za grubsze akcje 10 tysi to minimum. I oczywistą oczywistością jest, że piszę tylko pozytywnie o produktach, no bo wiecie 5 tysi piechotą nie chodzi. Prawda jest taka, że i tak myję się wodą i szarym mydłem, bo wszystko to ściema haha 🙂

A tak serio, to wiecie, że uwielbiam wszystko co owocowe. Dlatego bardzo, ale to bardzo wpadły mi w oko żele pod prysznic,które dostałam na spotkaniu od https://www.mariza.com.pl/.

Jak sprawdził się jeden z nich? Słuchajcie dziatki…

 

Mariza, linia Spa, Granat- odświeżający żel pod prysznic.

Straszna rzecz moi drodzy! Nie mam prysznica! To znaczy mam, ale taki przywanienny. Odwłok moczę w wannie. Ale mimo to zaryzykowałam i użyłam żelu pod prysznic w wannie. Całe szczęście nic złego się nie stało ufff…

Butelczyna ładna, 310 mililitrów. Pompka dla mnie nieporęczna, bo i tak muszę sięgać po całą flaszkę jak leżę plackiem w wodzie, ale okejjj. Dozownik się nie zacina, więc wybaczam. Zapach zniewalający- cudowny landrynkowo-granatowy, unosi się długo po kąpieli. Nie wiem czy na skórze zostaje na długo, bo zawsze po kąpieli balsamuję zwłoki. Szczerze mówiąc, to wszystkie żele są dla mnie takie same i jeszcze nigdy, ale to nigdy nie zaważyłam aby jakikolwiek żel nawilżył mi nogi, plecy czy choćby palec…Ten żel myje i pachnie i to lubię. A czego nie lubię? Za mało się pieni. Może i jest wydajny i konsystencja spoko, ale ile bym go nie nawaliła, pieni się chujowato. A ja lubię piankę, no!

Nie skreślam tego cudaka, bo pachnie ślicznie, ale mam niedosyt… Myślałam, że będzie efekt jakby ktoś do wanny granat wrzucił, tymczasem granat smętnie pływa w tej wannie. Nie powiem, że się zawiodłam, bo tragedii nie ma, ale ludzie ja chcę piany i więcej radości 😉 Żel to dla mnie taki średniaczek. I moja ocena też taka średnia 😉 Całe szczęście cienie od Marizy mnie zachwyciły, więc sytuacja załagodzona 😉 Jeszcze na koniec pokażę Wam Marizowe oko 🙂

Grafitowe cienie są zajebisteeee! Tutaj troszkę je ścieniowałam bielą.
Koniec i bomba, kto nie czytał ten kózka kucharek sześć złamała 😀