Włosy dłuższe o 10 centymetrów w trzy dni!

Niedawno skończyłam jeść. śniadanie też, ale tym razem będzie o czym innym 🙂
Pamiętacie jak dostałam tabsy, które miały odmienić moją czuprynę? TUTAJ PRZYPOMNIENIE KLIK. Dostałam od firmy  BAYER  Priorin Extra.

Trzy paczuszki, na trzy miesiące kuracji. Jako osoba zdyscyplinowana i wbrew pozorom poukładana lepiej niż pranie perfekcyjnej pani domu, brałam regularnie. Pominęłam dokładnie dwie tabletki, bo byłam poza domem i nie zabrałam ich ze sobą. Jadłam trzy miesiące. Codziennie jedna tabletka po śniadaniu. Powiem Wam, że pierwsze co mnie zaskoczyło to ich posmak 🙂 Taki słodkawy, dobra otoczka, miło się połykało i chociaż na pierwszy rzut oka wydają się spore, to połknięcie nie sprawia żadnych trudności. Także śmiało można z połykiem, nie udławicie się dziewczyny 😛
O opakowaniu nie ma co się rozpisywać, jest takie jakie trzeba. Taki mały smaczek- po każdym rzędzie tabsów ktoś zrobił małe nacięcia i dzięki temu można sobie oderwać potrzebną część i wrzucić do torebki, czy gdzie tam sobie zamarzycie. Fajne rozwiązanie.
Nie byłabym sobą gdybym nie zaciekawiła się jak wygląda tabletka w środku i jedną z premedytacją przegryzłam 😀 W środku była płynna substancja 🙂
Pardon, ale lampa aparatu odbijając się poczyniła szkody w fotografii 😉 Ale najważniejsze widać- tabletki miały za zadanie stymulować wzrost włosów, zapobiegać wypadaniu i dodawać blasku i objętości. A jak było?
Po pierwszym miesiącu ogromny wysyp baby hair!  Włożyłam paluchy pomiędzy włosy i dosłownie czułam jeżyka na głowie! Szok! Narosło mi mnóstwo nowych kłaczków! W kolejnych dwóch miesiącach nowości było mniej, jednak nadal się pojawiały. Przez te nowe włosy rzeczywiście objętość trochę się poprawiła, bo maleństwa podbijały resztę włosów do góry. Nie był to jakiś push up, ale różnica była. Wypadanie włosów również zostało zredukowane. Nie powiem, że jakoś całkowicie do zera, ale włosów wypadało mniej. A teraz coś o przyspieszeniu porostu- 10 centymetrów w trzy dni! Nie no, jaja sobie robię. Tutaj też nie było jakichś wielkich uniesień, jednak włosy rosły szybciej- myślę, że w ciągu miesiąca było to jakieś dodatkowe pół centymetra, w porywach do centymetra. Blask- rzeczywiście włosy, które urosły podczas kuracji są bardziej błyszczące i wyglądają ładnie.
Największą różnicę czułam pod koniec pierwszego miesiąca i na początku drugiego. Myślę, że w tym czasie włosy dostały mocnego i niespodziewanego kopa i z tego szoku ruszyły z kopyta jak małe, zwinne antylopki. W późniejszym czasie włosy troszkę przywykły, ale nadal reagowały dobrze, tylko troszkę wolniej.
Janusz RudyKot tabletek nie stosował, ale dobry tydzień sypiał w torbie od Priorinu 🙂
Koszt tabletek waha się od 60 do około 70 złotych za 60 sztuk. Jest to kilka groszy, jednak uważam, że są warte swojej ceny. Jeśli ktoś może sobie pozwolić na taki wydatek- polecam. Polecam szczególnie w okresie jesiennym, kiedy włosy lubią emigrować z głowy. Dzięki nim moje włosy przetrwały przełom lata i jesieni bez uszczerbków 😉
Czy do nich wrócę? Być może zakupię je za rok- jesienią oczywiście 🙂 Teraz wróciłam do tabsów z Biedry, które kosztują znacznie mniej, a w moim przypadku też sprawdzają się bardzo dobrze.
Produkt oceniam na porządną czwórkę. Punkty odejmuję za to, że nie zrobiły efektu łał, ale mimo wszystko obietnice producenta w większym stopniu sprawdziły się. Jako sęp uważam też, że cena mogłaby zjechać chociaż do tych 5 dyszek 😉
No i ten jeż na głowie po miesiącu stosowania- no to, to mi się podobało 😉