Myjadło, po którym urosły mi wąsy?

Jestem moi Drodzy, rozbiegana, zarobiona, ale jestem 😉
Coś ostatnio dużo piszę o myciu, choć jedna z Was napisała mi, że częste mycie skraca życie (celna uwaga;) ) hehe :).
Ale dziś jeszcze umyjmy ryja 🙂

Ziaja żel z peelingiem oczyszczający pory na dzień/ na noc. Popularne liście manuka 🙂
Żelem hapę myję każdego ranka. Ten peelingujący pomywak ostatnio jest popularny wśród blogerskich kręgów, niczym popularny jest Hugh Hefner wśród blond amerykanek ze sztucznymi wymionami.
Kupiłam, bo szłam, szłam i zaszłam do sklepu z Ziają na pólkach. Osiem złotych nowych polskich z drobnicą nie majątek, to kupiłam. Kupiłam zanim stał się popularny w internetach. Wyprzedzam trendy niczym Kopernik swoją epokę, ale jestem zajebista, kurde zaraz wpadnę w samozachwyt i pójdę się lansować na ściance z celebrytami wszelkiej maści.
W każdym razie peeling myjący. Tak, to o nim miałam pisać.
Opakowanie normalne, poręczne, z niezacinającą się pompką. Git majonez madafaka. 200 mililitrów katuję gdzieś od lipca? Jakoś tak, czyli wydajny. Rano szoruję ryja do krwi. Dobra żartuje, krwi nie ma. W ogóle to nazwa żel z peelingiem to świetne określenie, bo jest to bardziej żel niż peeling. Te kulki peelingowe, co to w środku se latają, pływają, stoją i wiszą to popierdółka. Nie nazwałabym tego peelingiem. Coś tam niby jest zatopione w tym żelu, ale to taki pic na wodę. Używam codziennie rano i nie ściera to naskórka nic, a nic. Jest to żel z kulkami. Ot co.
Eeee no tak szczerze, to nie wiem jak mam się odnieść do obietnic producenta. Żel myje, nie powiem, jest ok, ale żeby jakiś magiczny był jak różdżka Łysego z Brazzers   Harrego Pottera to jakoś w to nie wierzę. Ryj jest umyty, tak. Pory jakie były, takie są. Nie wiem czy żel mnie pobudził, bo ja zawsze nadpobudliwa byłam jak krowa po zjedzeniu zielonych mirabelek. Naskórków też mi ten żel nie złuszczał, chociaż próbowałam trzeć większą ilość żelu o gębę. Coś tam może lekko poskrobał przy mocnym tarciu, ale bardzooo nieznacznie. Zaskórniki są jakie były, nie ma tragedii, ale coś się trafia. Czy mi poprawił wygląd facjaty? Hmmm ja zawsze byłam ładna, przynajmniej Mama mi tak od dziecka mówiła, a Mamie się ufa i wierzy, co nie? Nie wiem czy na coś mnie ten myjak przygotował, bo po nim zazwyczaj kładę krem, a potem się maluję lub nie. Żadnych niespodzianek czy uczuleń nie doświadczyłam, gęba domyta i tyle atrakcji.
Skład dla tych co se lubią podumać. Według mnie jest dobry, ale ja się gówno znam. To se dumajcie dalej 😉
Podsumowanie będzie proste jak produkcja salcesonu. Żel spełnia swoje zadanie- myje i tyle.
Nic więcej nie mogę o nim napisać. Bubel to nie jest, ale przeciętniak, nie dostarczył mi żadnych uniesień. Nie wiem jak go ocenić…na mocną tróję? Albo cztery minus? Nie jest zły, ale szczytem marzeń też nie jest. A wujjjjj, sami sobie kupcie i oceńcie 🙂
Tymczasem szukam czegoś innego do mycia facjaty. Polecacie coś do bezproblemowej skóry z tendencją do zaskórników i ciut poszerzonych porów? Najlepiej pianka, bo lubię jak mi się ryj spienia 😉
PS. Tytuł jak zwykle z pupy hehe 😉
PPS. Jeszcze o moim konkursie przypominam TUTAJ.