Korund i puchacze puchacić się poczęły!

Czasami przychodzi taki dzień w Twoim życiu, że skóra na twarzy nie wygląda tak jak byśmy chcieli.
Czasem masz ochotę zakryć ją liściem rabanbarbarbaru.
Ale, ni wuj, nie róbcie tego!
Lubicie wyszorować gębę do kości, jak ja?
Bo ja jestem taki hardcore, co to jak nie zedrze skóry, to mu się zdaje, że się nie domył 😀
Z tego też powodu wielbię peelingi wszelkiej maści.
Dużo już w życiu widziałam i używałam, ale jest coś o czym chcę Wam dzisiaj opowiedzieć…
Dawno, dawno temu, w internetach wyczytałam, że za górami, za lasami i na Alledrogo można kupić pewien specyfik. Specyfik co to zedrze mordę do krwi i uraduje moje serce!

Razu pewnego, weszła więc Pudernica na Alledrogo i kupiwszy sto milionów dziwnych dziwactw, które rzekomo były jej niezbędne do życia, kupiła także Korund.
Korund zapakowany był w bardzo odporny woreczek strunowy, srebrem swym połyskując, chronił przed wszelką wilgocią i atakami kota. Stanął korund za 5 złotych na półce w łazience i kusić zaczął złamas.
Aż nadejszedł dzień. Dzień próby. I stała się jasność, kury nieść się poczęły zuchwale we wsi, a puchacze puchacić się poczęły.
Pudernica w garść wzięła odrobinkę proszku, który nicość rozświetlił swą zajebistością.
Ot proszek zwykły, powiecie, lecz niech Was złudne wrażenie nie zwiedzie, bo oto cud, cud najprawdziwszy!
Dodawszy wody ociupinkę nacierać lico swe Pudernica poczęła. I darła i tarła, a proszek ten niepozorny cuda czynić zaczął!
Dużo nie trzeba by efekt był wielki. Ten mały proszek ma w sobie moc niezwykłą i moc tę Tobie daje! Twarz gładka, niczym Wenus wzgórek po woskowaniu, niczym tafla lodu polerowana namiętnie, niczym nikczemność w nikczemności i nikczemności w nie nikczymności!
Drobne kryształki, tak skromnie nijakie, po prawdzie są ostre jak Doda na początku kariery, jak Maryla Rodowicz na Sylwestrze zeszłego roku, kiedy to strój przywdziawszy jak z Rio cycuszki swe światu w plastiku ukazała. Te małe kryształki penetrują każdy milimetr na Twojej twarzy, pozbywają Cię skórek suchych i zaskórników, twarz przy tym zostawiając, noszzz muszę rzec tak- kurwa genialną!
Pudernica kupiła produkt chyba jeszcze w lipcu, a jeszcze ma sporo. Wydajne licho! Eksperyment z olejkiem migdałowym i korundem Pudernicy nie lada trosk przysporzył. Efekt piorunujący wydarzył się potem, lecz zmycie mieszanki do szewskiej pasji ją doprowadziło. Olejek przykleił kryształki do skóry i za chu chu chu zmyć się nie chciał, mimo iż sen zmagał dziewczycę!
Z żelem do twarzy korund daje najwięcej radości, a w czasie ostatnim dodawany do pasty z manuka od Ziajowych magów.
I pieści twarz tym drobnym, kamienistym cudem Pudernica i poleca wszystkim, co to lubią sobie zrobić dobrze, bo zaprawdę powiadam Wam- korund dobrze Wam zrobi, a i kiesy do cna nie opróżni!
 Ocenę wystawiam najwyższą, na szóstkę oceniam gałgana i powiadam Wam radujcie się w dniu dzisiejszym, chociaż deszcz napierdala 😀