Nacierajcie się dziewczyny, bo nie znacie dnia ani godziny :D

Sprawa wygląda tak.
Idę do wanny.
Moje antylopie nóżki drepczą pospiesznie do wody.
Ahhh yeahh jestem wodnikiem, wodę uwielbiam- tę w wannie, tę w jeziorze, tę w morzach i oceanach. Tylko pływać nie umiem. Ale po co umieć pływać skoro można latać?
Wchodzę już do tej wanny, mojego spa.
Odkręcam peeling, który dostałam do testowania i mmmmm
Posłuchajcie historii Pina Colady, cukrowego peelingu do ciała od Perfecty…
Pierwsze wrażenie- o matulko, chytrusie niebieski słodki i miły- zapach to orgazm! Żywe ananasy! Sama woń przenosi nas na tropikalną wyspę. Dawno nie miałam tak pięknie pachnącego kosmetyku, a owocki cielesne uwielbiam!
Peeling wygląda i pachnie apetycznie. Żółta, zwarta, cukrowa mieszanina, która nie tylko usuwa martwy naskórek, ale także nawilża i relaksuje to strzał w dziesiątkę! Pomiędzy cukrową mazią biegają małe, wesołe, czerwone kuleczki. A nie wiem co to, ale nie wnikam- na wąglik nie wygląda 😀
Wzięłam na łapkę to to i poczęłam się pocierać niczym locha w sosnowym lesie o wystające zewsząd konary. Fajny bajer z tym peelingiem- im więcej wody do niego “dodamy” tym jest łagodniejszy. Osobiście lubię drzeć po skórze do krwi. No dobra może nie aż tak, ale porządna nacierajka to jest to co uwielbiam. Zapodałam więc cwaniaczka na szorstką stronę  gąbki i ostra jazda. Zabawa była przednia, zapach powalający.
Peelingu zdążyłam już trochę poużywać i ostrrro go przetestować.
Na pewno kupię go ponownie!
A dlaczego?
A dlatego!
Zaskoczyło mnie to, że po ostrej jeździe z tym cukiereczkiem moja skóra faktycznie jest świetnie nawilżona, zawdzięczamy to zapewne olejkom, które siedzą wewnątrz ździeraka. No i zapach, zapach! Dla samego zapachu warto zainwestować w słoiczek tego złotka. Swoją drogą opakowanie jest wygodne i zabezpieczone sreberkiem, co docenia, bo wiem, że nikt palca przede mną tam nie wsadził. Pojemność też dobra. Cóż więcej- główna funkcja czyli złuszczenie martwego naskórka, jak najbardziej jest w tym przypadku spełniona. Atutem niewątpliwie jest to, że w zależności od upodobań, peeling jest ostry lub całkiem delikatny. Skóra po takim natarciu jest bardziej napięta. A czy redukuje cellulit i wyszczupla… hmmm no cóż, nie chcę nikogo załamywać, ale nie prawdą jest, że każda kobieta chce być szczuplejsza niż jest oraz, że każda ma pomarańczową skórkę. Teraz mnie znienawidzicie- moje ciało trzyma się genialnie jak na 84 lata, żadnych skórek pomarańczowych czy tam mandarynkowych, z gabarytów też jestem zadowolona. Nienawidźcie mnie 🙂 Nie mniej uważam, że regularnie stosowany peeling na pewno pomoże w walce z cellulitem tym dziewojom, które zmagają się z tym problemem.
Wybaczcie średnią ostrość powyższej fotki, ale tatuś nie kupił mi lustrzanki i posługuję się jedynie cyfróweczką, która nie zawsze radzi sobie ze złapaniem ostrości 😀
Peeling to świetne rozwiązanie dla każdego rodzaju skóry, należy jedynie wybrać ten właściwy dla danej osoby. Jak dla mnie peeling od Perfecty jest perfekcyjny. Polecam pozbywać się martwego naskórka zwłaszcza przed korzystaniem z kąpieli słonecznych. Skóra pozbawiona zbędnego balastu w postaci niepotrzebnych suchych paskud opala się równomiernie, a my możemy cieszyć się opalenizną przez dłuższy czas.
A żebyście nienawidzili mnie jeszcze bardziej… ja dzień po spilingowaniu 🙂
Nacierajcie się dziewczyny, bo nie znacie dnia ani godziny 😀
TUTAJ możecie tradycyjnie zagłosować na moją recenzję. Jestem na drugiej stronie 😉 Oczywiście dla wszystkich głosujących- naleśniki 😀