Cienie bez ściemy najlepsze

Miało być co innego, jest co innego 😉
Zgadnijcie co to jest…
Żaden tam laptop, czy coś podobnego 😉 W środku siedzą zaklęte cienie.
Mój ulubiony zestaw. Moja ukochana paleta. Ma chyba ze dwa lata, trochę wydłubana, zużyta, wymymlana, ale wciąż ukochana.
Kupiłam ją na Alledrogo. Kosztowała mnie około 50 złotych z przesyłką. W tej chwili można kupić jeszcze taniej. Paletka jest No Name. Nigdzie nigdy nie miała żadnego napisu, który mówiłby skąd jest, kto i z czego ją zrobił. Nic, zupełnie żadnych informacji. Strach się bać normalnie. A jednak jakość zachwyca i powala. Składa się ze 120 kolorowych cieni. Część z nich to cienie matowe, część lśniące, lekko brokatowe. Wszystkie mają totalnie nasycone kolory, które utrzymują się na powiece 24 godziny, a może i dłużej, ale 24 godziny przetestowałam osobiście. Nic się nie kruszy, nic nie zostaje w załamaniu powieki. Żadnego wałkowania, kruszenia, brudzenia, niezapowiedzianej migracji. Nic, zero, null! Nie spływają w deszczu, nie smarują się w największych upałach, śnieg, mróz i atak kota przechodzą z podniesioną głową. Absolutnie zero wad! Cienie można nakładać na sucho, na mokro, na wilgotno i jak tylko sobie kto zamarzy. Sposób nakładania nie ma znaczenia- cienie będą się trzymać do momentu ich zmycia. Ze zmyciem również nie ma problemów.
Ostatnio przeglądałam sobie jakieś różne paletki- i te profesjonalne i te no name. Miałam okazję używać cieni zarówno z niskiej półki jak i te których cena potrafi zabić. Moja paletka gwałci je wszystkie w pupę 🙂
Moja biedulka ledwie zipie i tak się zastanawiam nad nową, ale taką samą. Może wybiorę taką z inną kombinacją kolorów, ale na pewno będzie to paletka no name z Alledrogo.
Przy okazji chciałabym pokazać Wam co właśnie mam na oczyskach 😉
Takie to moje ślepia, ozdobione za pomocą cieni z mojej super turbo paletki 🙂
W rzeczywistości kolory są bardziej soczyste, ale ciężko mi było to uchwycić w sztucznym świetle, a nie chciałam oszukiwać i przerabiać zdjęć w jakichś programach.
Troszkę skatowałam Wam banię fotkami, ale nie mogłam się zdecydować, które wybrać i wybrałam trochę więcej niż trzy 😉 Mam nadzieję, że Was tym nie zanudziłam za bardzo.
Na koniec fotka, która jakoś mi się najbardziej spodobała, cholera wie czemu 😉
Dodam jeszcze, że do makijażu użyłam zielonego tuszu stąd , podkładu i pudru stąd . Kreska na linii wodnej wykonana czarnym kohlem, eyeliner na górnej powiece to Lovely czyli Wibo i już 🙂